jestem
wpadłam jednym kołem w dziurę i wyleciał jakiś pipśtok. Sama wymiana pół godziny normalnie, ale w kolejce w serwisie dziki tłum. W dodatku w serwisiemieli tylko cały wahacz, a samego pipśtoka nie, więc facet pojechał kupić. Jak się już wyczekałam i wjechałam na kanał, okazało się, że facet kupił ale zły wymiar. A koło już rozbebeszone. Zaczynało mi się chcieć płakać. Bo Szczypiory i Agatka w domu głodne. Wyjechałam stamtąd o 22.00.
Biegiem do domu, żeby zarazie dać jeść. Już po wszystkim. Koty najedzone, zdrowe i na szczęście całe. Chyba ta głodowaniedola dobrze im zrobiła, bo jak weszłam do domu, Femcia robiła noski z Agatką

.
Na szczęście już jesteśmy razem i moje ukochane futerka z pełnymi brzuszkami. Ale się za nimi stęskniłam przez cały dzień.
Acha, stercząc w kolejce w serwisie prawie weszłam w posiadanie narzecznego. Jakiś pan strasznie chciał się zaprzyjaźnić. Może bym i dała się skusić, ale bufon strrrraszny. Taka wyższa pierdolencja. Ja się nie nadaję

Już widzę jego reakcję, jakbym go zaprosiła do domu na kolację ze śniadaniem i na początek kazała mu posprzątać kuwety
