Wróciłam i nawet przed godziną wyszłam z Dziewczynkami do ogrodu, bo nie wierzyły
Cośka z Balbiną wlazły na drzewo, ale chyba za bardzo huśtało
Czitusia wybrała kaloryfer i największe legowisko. Jest tam cała szczęśliwa.
Przed chwilą (a wychodziłam 10 razy, żeby sprawdzić) przy furtce pojawił się rozdarty Mić, zabrałam do domu, ale natychmiast kazał sobie podać jedzenie......po drugiej stronie drzwi
Nie ma najmniejszej ochoty na zostanie w domu, a ja z nim walczyć nie zamierzam.
Wieje ostro.
Balbina ciągle chce wyjść.
Zaraz zwariuję.
Gdzie to ten wątek, że koty chronią od zawału serca?
