Nie podoba mi sie to jego oddychanie.
Ja juz tylko czytam Wasz watek, bo nie wiem co pisac.
Wiesz, ja kiedys dlugo chorowalam. Bralam prawie rok codziennie antybiotyki i ogromne wrecz ilosci bardzo silnych lekow przeciwbolowych. No inne atrakcje tez byly. Wszystko ogromnie wyczerpujace. Schudlam koszmarnie. Wylazily mi wlosy. Po jakims czasie pojawily sie klopoty wlasnie z oddychaniem. Leczono to roznie, wlasnei antybiotykami

. Traktowano jako nawracajaca infekcje. Okazalo sie, ze to astma.
Organizm byl tak wymeczony, ze po prostu sie przyplatala.
Nie pisze tego po to zeby sie wyzalic. Tylko, moze to glupie, ale jakos tak mi sie kojarzy. Kaszmir jest wymeczony, wychudzony, przekarmiony wrecz lekami. A jesli to tez cos w rodzaju astmy?
Antybiotyk na to co ma w plucach na pewno trzeba podawac, ale moze na dusznosci trzeba cos innego?
Nie bardzo wyobrazam sobie podanie wziewnego odpowiednika Berotecu kotu...ale sa odpowiedniki w pigulkach.
Sluchaj Bechet, Ty sie nie kryguj i nie krepuj tylko zadzwon od razu do Niziolka. Nawet jesli tych zdjec nie dostal. Powiedz, ze obecny lek nie poprawia oddychania.
Niech natychmiast zaordynuje cos mocniejszego. Nikt kto nie mogl zlapac oddechu nei zdaje sobie sprawy jak to okropnie boli i wyczerpuje.
On sie po prostu meczy. I sprawdzcie opcje z ta astma. W moim przypadku powstala z powodu notorycznych infekcji, a te z powodu rozwalonego w drzazgi systemu obronnego.
I ludz i kot to ssak, wiec chyba dziala podobnie.
Albo dzwon od razu, albo ja zadzwonie ...Chyba trzeba szybko dac mu cos mocniejszego.