Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Sigrid pisze:Ja wiele rozumiem. Scedowałam czyszczenie kuwety na Młodego i teraz pachnie, ekhem, niepięknie. Czasem proszę też tego dzieciora, żeby o kocie miski dbał. I sporadycznie pamięta, a czasem uważa, że jak sam ma zaburzenia łaknienia, to kotom też się kalorii nie chce. Ale naprawdę, nie jest to dla kotów wystarczający motyw chyba, żeby usiłować mnie zamordować!![]()
A było tak. Sięgam ręką do czajnika, podłączonego do jednego gniazdka, które ma bliski, nomen omen, kontakt, z drugim, coś wszakoż dotknęłam. I odrzuca mnie na pół kuchni (wąskiej), a za mną z gniazdka jakiś metalowy bolec leciOprzytomniałam po chwili, z ostrożności procesowej ów bolec przez ścierkę wzięłam, jakby tam miał jeszcze jakiś fantom ładunku elektrycznego zostać i przyjrzałam mu się z darwinistyczną ciekawością. Kształt zdał się znajomy, dla pewności porównałam z ładowarką. Owszem, było to zakończenie, ale co robiło samiuteńkie w gniazdku? Zinwigilowałam też pozostałe ładowarki na okoliczność niekompletności i odkryłam, że samowolnie oddalający się bolec opuścił był ładowarkę od odkurzacza.
Zapewne ktoś mu pomógł i podejrzewam, że było to przyciężkawe doopsko Muszkieterka, który musiał na pozostawionej ładowarce przycupnąć i inkryminowaną część wyłamać.
Korki wywaliło na całej klatce schodowej, a ja musiał drogą kupna nabyć nową ładowarkę za 1/25 wartości odkurzacza (czyli okrąglutka stówę). I teraz, w oczekiwaniu na nowy nabytek, jeżdżę po podłodze mopem. Najchętniej powycierałabym podłogę tym szkodnikiem Aramisem
meg11 pisze:Sigrid pisze:Ja wiele rozumiem. Scedowałam czyszczenie kuwety na Młodego i teraz pachnie, ekhem, niepięknie. Czasem proszę też tego dzieciora, żeby o kocie miski dbał. I sporadycznie pamięta, a czasem uważa, że jak sam ma zaburzenia łaknienia, to kotom też się kalorii nie chce. Ale naprawdę, nie jest to dla kotów wystarczający motyw chyba, żeby usiłować mnie zamordować!![]()
A było tak. Sięgam ręką do czajnika, podłączonego do jednego gniazdka, które ma bliski, nomen omen, kontakt, z drugim, coś wszakoż dotknęłam. I odrzuca mnie na pół kuchni (wąskiej), a za mną z gniazdka jakiś metalowy bolec leciOprzytomniałam po chwili, z ostrożności procesowej ów bolec przez ścierkę wzięłam, jakby tam miał jeszcze jakiś fantom ładunku elektrycznego zostać i przyjrzałam mu się z darwinistyczną ciekawością. Kształt zdał się znajomy, dla pewności porównałam z ładowarką. Owszem, było to zakończenie, ale co robiło samiuteńkie w gniazdku? Zinwigilowałam też pozostałe ładowarki na okoliczność niekompletności i odkryłam, że samowolnie oddalający się bolec opuścił był ładowarkę od odkurzacza.
Zapewne ktoś mu pomógł i podejrzewam, że było to przyciężkawe doopsko Muszkieterka, który musiał na pozostawionej ładowarce przycupnąć i inkryminowaną część wyłamać.
Korki wywaliło na całej klatce schodowej, a ja musiał drogą kupna nabyć nową ładowarkę za 1/25 wartości odkurzacza (czyli okrąglutka stówę). I teraz, w oczekiwaniu na nowy nabytek, jeżdżę po podłodze mopem. Najchętniej powycierałabym podłogę tym szkodnikiem Aramisem
Czyżbyś twierdziła że kot chce zatłuc żywiciela???
Sigrid pisze: Skarży, czy mnie pociesza?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 45 gości