Siwy... Chyba lepiej niż ja. Ostatnie miesiące bardzo związały mnie z Kotkiem - pieluchy, lekarstwa, wizyty u lekarzy, mycie, noszenie na rękach, podstawianie dłoni, żeby wskoczył na krzesło, wymyślanie jedzenia, które zechce zjesc. On nawet z Siwym już nie spał, tylko ze mną, odkąd obsikał dwie klawiatury. Jak został z kotami na dwa dni, bo byłam w Warszawie, to tak założył pampersa, że kot był osikany i śmierdzacy "bo mu się przysnęło i nie zmienił pieluchy po powrocie z pracy"

Musiałam kota prać i suszyć. Kotek spał u mnie na parapecie, l'Oro na legowisku na krześle , a Echo w łozku. Wieczorem każdy szedł na swoje miejsce.
Na drugi dzień po śmierci Kotka l'Oro zajął jego miejsce na parapecie.