Dzięki!
Ja lubię żywe kolory i muszę być bardzo ostrożna, bo mam skłonnosć do przesady pod tym względem

Ubrania też wolę kolorowe, może niekoniecznie tęczowe ale w jakims mocnym i zywym odcieniu. Marzy mi się znalezienie gdzies narzut na sofy, jakichs jasnych, kremowych czy beżowych i wtedy mogłabym dorobic jakies fajne poduszki - rude albo czerwone, albo różnokolorowe. Bo teraz mamy zamiast sensownych narzut na jednej sofie kołdrę, a na drugiej dwa różne koce - jedyne kryterium to była ich grubosć i ochrona przed pazurami. Gdybym mieszkała na własnych smieciach to bym się takimi pierdołami nie przejmowała aż tak bardzo... Te sofy są okropne, skórzane, wszystko jest na nie za małe i się zeslizguje. Miałam już taką niby fachową narzutę, wiązaną na dole, dobraną specjalnie pod model sofy - niestety na niej koty się slizgały i zniszczyły pokrycie bardziej niż bez niej. A srednio mi się marzy kupowanie na koniec nowych sof...
W każdym razie jakbym znalazła jakies jasne narzuty, dopasowane do drapaka

to dalej mogłabym się bawić z wystrojem mieszkania, żeby to miało ręce i nogi.
A wczoraj wieczorem położyłam się wczesniej spać - koty oczywiscie urządziły sobie wyscig z mordobiciem na moim łóżku. Kiedy jednak się zmęczyły bieganiem położyły się w dwóch rogach łożka, patrząc na siebie i czasem powarkując... potem Ciri przysunęła się troszkę, żeby dosięgnąć ogona Stelli... i jeszcze troszkę... i jeszcze... aż było tak (zdjęcia robione po ciemku tylko z lampą błyskową, ale cos mam nadzieję widać):

Niech was nie zmyli to wspólne leżenie, tutaj co chwila prały się po pyskach

A potem, zmęczone, zasnęły:

I to już mnie zaskoczyło.
Pospały tak z 15 minut, po czym Ciri zorientowała się, że spi obok wroga i poszła na drugi kraniec łóżka. Potem jeszcze kilka razy zmieniały konfigurację, zawsze z daleka od siebie, aż w końcu rozeszły się do tradycyjnych miejsc snu: Stella do szfy, mała na drpaak.