Wątróbka jest zdrowa, ma dużo zelaza, ale nie należy jej podawać częściej , niż raz w tyg. I to bez wzgl na to z jakiego zwierza pochodzi. No i to co napisała
felin - są koty , które reagują masakryczną sraką - tak jak mój Kocur [*], który za wątróbkę dałby się pokrajać, a potem lało się z niego dosłownie. Mleko skubany pił niemal litrami i nic ....Wątróbkę dostawał, jak go czasem chrupy zamurowały.....I tylko wtedy , jak w domu byłam
Ale są jeszcze serca - wołowe, końskie / wołowe są u nas czasem w carrefoure, końskie kupowałam w tzw
taniej jatce, taki rzeżnik , w którym można kupić nutrie, koninę , baraninę , jagnięcinę , czasem dziczyznę /.Pietrucha lubi bardzo końcówki skrzydełek z kuraka, chrupie je aż miło. Często kupuję skrzydełka, mam taki sklepik , gdzie są po 4,90 za kg. I wtedy jest podział - te górne części , z kawałkiem piersi - są na kebeb lub do smażenia , środkowe - na zupę , końcówki - dla Pietruchy. Czasem Gucio też się skusi - ale chyba tylko z zazdrości , że Picia coś ma
I wiesz co - ja daję także serca wieprzowe. Poczytałam dużo o tej chorobie pana na A..., czyli o wściekliżnie rzekomej. Przede wszystkim , od momentu wejścia do unii, hodowle są badane pod tym kątem i np teren Wielkopolski jest wolny od wirusa - podobnie jak większa część kraju. Poza tym wirus gromadzi się tylko w niektórych częściach ciała, i serca są od niego wolne - najwięcej jest chyba w mózgu i w płucach.Większym niebezpieczeństwem chyba byłoby podanie mięsa od rolnika , który hoduje ekologicznie kilka świnek dla siebie, niż z fermy przemysłowej.
A poczytałam sobie , bo moje
dawne koty , jeszcze w latach dziewięćdziesiątych , karmiłam niemal wyłącznie sercami wieprzowymi , bo cóż wtedy można było kupić - puszek nie było , chrupy ledwo zaczynały się pojawiać . I tamte moje koty dożyły słusznego wieku 15 - 16 lat, praktycznie nie znając weta.