Od weekendu mamy na tymczasie pewną kotkę.
Wszystko się jakoś dziwnie poukładało.
Wiele razy ostatnio odmówiłam zabrania kota, bo ktoś nie może, bo wyjeżdża, bo dzieci przyniosły, bo lubię koty przecież
Ale tą kotkę zabraliśmy. Jej opiekunowie oddali ją do uśpienia, podobno z powodu alergii dziecka, podobno byli 'zdeterminowani'.
Znajoma pani wet poprosiła o pomoc.
Oczywiście nie spodziewałam się TAKIEGO kota.
Myślałam, że może buraska jakaś, krówka zwykła, kilkuletnia.
A tu... Potwornie utuczony kot, tak gruby, jakby się w ogóle nie ruszał, tylko jadł.

Generalnie to kicia jest śliczna



Rzut z góry
Koteczka jest kontaktowa, ruchliwa, jak na jej gabaryty. Pierwszą noc przepłakała, ale teraz jest już dobrze. Cieszy się na nasz widok, szczególnie lubi Tomka. To w ogóle duża kotka, a otyłość powoduje, że wygląda masywnie i groźnie wręcz czasem.

Brzuch wisi jej do podłoża, nie umie położyć się jak kot, tylko leży na boku. Nie potrafi się umyć.
No biedne zwierzę.
Na pytanie: co z nią zrobić, kto ją zechce i tp. nie umiem odpowiedzieć.