Witam, chciałam Wam napisać, że Tosia żyje, ma się dobrze.. W czwartek jedzie do pani weterynarz na kolejną wizytę i kolejne badanie krwi. W momencie krytycznym Tosia miała czerwonych krwinek 2.2, dwa tygodnie temu wyniki pokazały cz.krwinek 5.1 i w czwartek okaże się czy te wartości nadal rosną. Tosia jest pod wspaniałą opieką p. Barbary z lecznicy "Fiolka" w Warszawie, zmieniliśmy lecznicę z przydomowej, w której powiedz. nam, że Tosia ma identyczne objawy jak Stefan i umrze.
Żadnych roślin już u mnie nie ma w domku od ponad miesiąca.
Tosia od ponad miesiąca jest izolowana od Mikiego, m.in. dlatego, żeby jej nie męczył, bo to młody kotek i chce skakać i się bawić...
Niestety nie wiemy co będzie dalej, weci, pomimo wielu badań i konsultacji, nie wiedzą co jej jest.
Na razie Tosia czuje się w miarę dobrze, coś co mnie martwi, to codziennie zestroszona sierść..
Obserwuję ją też pod kątem takim, w jaki sposób leży.. To też pokazuje, kiedy kot się źle czuje, tj. przednie łapki zwinięte pod siebie... Na szczęście rzadko tak się układa. Wyraźnie lepiej się czuje i jest bardziej zrelaksowana, kiedy Miki został od niej oddzielony. Bardzo często przychodzi do mnie, właściwie, gdzie ja tam i ona
Muszę Wam napisać, że kiedy dusiła się w nocy, kiedy jak się później okazało jej krwinki czerwone spadły do 2.2, zachowała się jak na zwierzę, a chyba zwłaszcza kota dość nietypowo. Mianowicie dusząc się, weszła między moją poduszkę, na której miałam głowę, a poduszkę znajdującą się obok, czyli umierając siedziała dosłownie na mnie!!
Stefanek w tym stanie, chował się głęboko do szafek.
Pozdrawiam Was serdecznie. I niedługo napiszę
