Dziękuję, że jesteście.
To ważne.
Może za parę dni napiszę jakieś wspomnienie o Agatce.
Teraz tylko tyle, że jak wczoraj w nocy trafiliśmy do weta, określił jej stan jako początek agonii, bardzo pogorszył się od rana

. Określił jej szanse na życie na jakieś maksymalnie kilkanaście godzin (lub tylko kilka). Było realne ryzyko, że mogłaby zacząć męczyć się gdy ja byłabym w pracy. A tak - nie męczyła się. I była tak półprzytomna, że nawet chyba nie zauważyła gdzie jest
Agatko, musiałam podjąć taką decyzję, dla ciebie, maleńka. Zasnęłaś tak spokojnie. Będę cię zawsze nosić w sercu.