Wczoraj byłam z Hestią i Cyrylem na pokazie kotów rasowych w Kielcach. Jechaliśmy w towarzystwie 10 kotów norweskich leśnych, z czego trzy maluchy jechały luzem na tylnym siedzeniu.
Cyryl zapakowany w transporter jechał z tyłu. Nie podobała mu się jazda i skarżył się, ale poza tym żadnych niepożądanych sensacji nie było.
Hestia podróżowała z przodu na kolanach. Jak zwykle była grzeczniutka jak aniołek, tylko jak któreś z małych (4 miesiące, już ciut większe od Hestii

) próbowało zajrzeć do przodu, to zmieniała się w groźną kocicę
Na kawę po drodze i jakieś jedzenie obowiązkowo zabierałam ją ze sobą do restauracji
Jechał z nami jeszcze jeden samochód z kotami i postoje mieliśmy wszyscy razem. Nasi współbiesiadnicy bardzo się dziwili, że mała siedzi grzecznie na kolanach i nigdzie nie ucieka ani nie psoci. Ja już przestałam się dziwić - ona w podróży jest boska
Na pokazie było bardzo sympatycznie, sporo ludzi przychodziło. Cyryl generalnie był niezadowolony, a wyciągnięty z klatki to już w ogóle zamieniał się w tygrysa. To siedział cały czas w klatce, trudno.
Jego zdenerwowanie wpływało też na Hestię, ale na szczęście nie aż tak bardzo, była w miarę grzeczna. Trochę się burzyła w kierunku sąsiedniej cornishki, która szalała po swojej klatce.
Hestia siedząca na klatce została obfotografowana, a potem dopadła nas kielecka TVP. Pan filmował kurczaka, a ja odpowiadałam na jakieś pytania o przywiązaniu kotów do ludzi. Lepiej gdyby zapytali kota, nie mnie

. Ja nie jestem osobą, która lubi się wygłupiać przed kamerą
Na szczęście potem polecieli z kamerą do nevek, może tamci poszli na wizję, bo ja nie miałam na to ochoty
Jednym z częściej padających pytań było dotyczące Cyryla: "Jaka to rasa?"
Jak mówiłam, że nierasowy, to często słyszałam: "Naprawdę? A wygląda jak rasowy" albo: "Niemożliwe, musi być z czymś mieszany, bo taki duży jest" albo: "Jednak dachowce są najpiękniejsze". Niektórzy wracali z powrotem i mówili, że obejrzeli pozostałe koty i Cyryl im się najbardziej podoba. Chyba zrobiłam rasowcom jakąś krecią robotę
Hitem były pytania, czy Hestia jest kociakiem Cyryla. Faktycznie, podobieństwo uderzające
Mnóstwo osób nie chciało wierzyć, że Hestia jest dorosła. No co, nie każdy dorosły kot musi być duży...
Ponieważ w sąsiedniej klatce była cornishka, robiłam dodatkowo za punkt informacyjny, że Hestia i ta czarna obok to są dwie różne rasy, bo każdy twierdził, że to to samo.
Od rozmów ze zwiedzającymi zaschło mi w gardle, a dziś mam lekką chrypkę. Daaawno się tyle nie nagadałam!!
Podczas pokazu różne uwagi ludzie wygłaszali, ale najbardziej utkwił mi w głowie jeden dialog
Jakaś starsza pani zajrzała do klatki (akurat Cyryl siedział spokojnie, a Hestia zwinęła się w kłębuszek i poszła spać) i pyta: "Czy ten kotek nie żyje?"
Aż spojrzałam na Hestię, i mówię: "Żyje, tylko śpi".
Na to pani: "Ale on się wcale nie rusza - ten malutki w środku".
Wtedy już zdębiałam, bo akurat Cyryl i Hestia byli w przeciwnych końcach klatki.
Zapytałam głupio: "Jaki w środku?", a na to pani pokazuje białą zabawkę-szczura wypełnionego kocimiętką, którego dałam kociastym na poprawę humoru
Ponieważ wstałam bardzo wcześnie, a wróciłam praktycznie w nocy, więc dziś jestem nieprzytomna...
Na dodatek dwie smarkule, które byczyły się cały dzień, uznały, że zgaszenie światła to sygnał do zabawy. Dostały eksmisję do kuchni
Cyryl, Hestia i ja zasnęliśmy snem sprawiedliwego po męczącym dniu. Kitka również poszła grzecznie spać, w sumie wypoczywanie przez cały dzień też jest męczące
Jakieś fotki pstrykałam, ale nie wiem, czy cokolwiek wyszło. Jutro wrzucę albo może dziś wieczorem (jak nie padnę ze zmęczenia), bo mają mi internet założyć
