Wczoraj była ostatnia dawka antybiotyku dla Gaci.. I dobrze, bo kolejnych sznytów na rękach, dekolcie i brzuchu już nie dam rady wytrzymać..
Wczoraj tak mnie podrapała, że przez dłuższy czas nie mogłam zatamować krwi..
A wetka się pytała, czy nie można jej smarować dziąseł..
Niech sama spróbuje..
Jutro idziemy tylko na kontrolę i mam nadzieję, że tym razem nikt nie będzie pytał dlaczego temu kotu dzieje się taka krzywda podczas badania..

bo rzeczywiście, Gacia u weta darła się jak zarzynane prosię..

Aż mi wstyd było..
Nikuś, po kolejnych kilku dniach całkowitego lekceważenia swojego tyłeczka, został dzisiaj wykąpany.. A właściwie wykąpane zostało pół Nikusia..

I wysuszone.. Jak zwykle suszarką i wyczesane przy tym.. podczas suszenia Nikuś dał się miziać, robił baranki i mruczał..
A potem, już po suszeniu, jak go wzięłam na ręce to znowu, w ramach podziękowania, użarł mnie.. Tylko tym razem było troszkę gorzej, bo ugryzł mnie w policzek..

Boleć to to nie boli, ale ślad widać.. A właściwie dwa ślady Nikusiowych ząbków..

Nawet lekko podpuchnięte dookoła..
Znowu musiałam tłumaczyć gówniarzowi, że źle postępuje..
Po wykładzie wyrwał mi się z rąk i na wszystkich łapkach, w ogromnym pośpiechu, uciekł pod tapczan i zasłonił się zwisającym kocem..

I cały czas tam siedzi i nie ma zamiaru nawet nosa wystawić..
A ja pocieszam się tym, że przynajmniej ręka już w porządku.. Mam nadzieję, że z policzka też szybko zejdzie..
