Cześć Dorotko
Chciałam się Wam pochwalić - kupiłam piekarnik

Będę piec aż miło

Długo na to czekałam i zawsze coś, ale nadszedł ten moment i oto mam
http://www.euro.com.pl/kuchnie/electrol ... 53ow.bhtml 50 zeta w promocji

Cena super, jakość też, a droższego nie brałam, bo droższe mają funkcje rożna, a przecież u mnie się mięsa nie je, więc funkcja niepotrzebna

Przed zakupem przeczytałam instrukcje i jest w niej wiele stron na której w tabelkach pisze jaka ma być temp i na jakim poziomie ustawić blachę dla poszczególnych ciast, babeczek, chleba czy bułeczek. Więc super!
Mój nowy nabytek przyjedzie w sobotę, więc zabrałam się wczoraj za szorowanie kuchni. Mam aneks kuchenny w salonie i razem to 2,5 metra kwadratowego szafek, zabrałam się za to koło 14 i skończyłam o 22, a jeszcze nie wszystko błyszczy. Białe szafki ze żłobieniami myje się fatalnie. Ja potrafię tak szorować, że maleńką łazienkę myje 12h a i tak zazwyczaj wszystkiego nie dam rady umyć. Masakra to jet trochę.
No, a dwa dni temu upiekłam ciasto w moim starym piekarniku - ciasto ze śliwkami bez jajek, całkowicie wegańskie. Pierwszy raz mi tak dobrze wyszło ciasto w moim piekarniku, o:

Ciasto jest na oleju i mleku (ja dałam mleczko kokosowe, bo nie miałam mleka roślinnego), a zamiast jajek daje się 1/4 lub 1/3 szklanki wody i z takim przepisem spotkałam się pierwszy raz i jestem zachwycona. Ciasto wyszło wysokie i przeprzepyszne, takie lekko wilgotne, ale idealnie upieczone. Śliwki były idealnie słodziutko-kwaśne i dodałam tylko wanilii (czyli bez cynamonu). Po prostu ciasto mi wyszło jak z najlepszej piekarni (ino przypalone od spodu

jak to w moim piekarniku. Zaraz też zebrałam pochwały - m. zachwycony wołał jakie pyszne ciasto, a wczoraj przyszła moja mama i ona również się zachwycała ciastem, a to rzadko się zdarza - była szczerze zachwycona ciastem i zdziwiona, że bez jajek takie cudo upiekłam.
Więc, skoro jajka są całkowicie w cieście zbędne, to po co je dodawać... Ja się już upewniłam, że na pewno do normalnego ciasta z owocami nie trzeba

Zrobiłam też domowe kiełbasy kanapkowe wegańskie

serio, własnymi ręcami

i poczęstowałam mamę a ona mówi - smakuje jak... kiełbasa kanapkowa

I żeśmy się śmiały

Więc na przyjęcia rodzinne będę uruchamiać własną produkcje. A ta moja kiełbasa wędzona nadaje się też do różnych dań np żurku, czy fasolki po bretońsku i zawsze to zdrowsze niż kupne i można zmodyfikować przepis pod swój gust. A danie to zrobiłam z tofu i buraka, a konsystencje nadała mąka ziemniaczana i gluten pszenny. Taki akurat to był przepis, ale się okazuje, że przepisów najróżniejszych w necie jest cała masa, więc zakupię sobie maszynkę do nadziewania osłonek na kiełbaski i będę robić domowe - zaskoczę mięsożerną rodzinkę na przyjęciach

W kuchni zaczynam kombinować zawsze, kiedy zbliżają się kobiece sprawy. Spawy nadeszły i zdycham dosłownie a nie w przenośni. Jestem jak zombie z horroru przez dwa dni - tak wyglądam, tak się czuję i to chyba nie jest jednak normalne, mam już 32 lata a ten ból jest ogromny. Nie wychodzę z łóżka, chyba że do łazienki. To mnie całkowicie wyklucza z życia...
Piekarnik przyjedzie o nieokreślonej godzinie w sobotę, a w sobotę mój m. chciał iść składać meble w lokalu, bo stwierdził, że robi otwarcie lokalu w poniedziałek

To cześć i czołem, kluski z rosołem!
U kotów wszystko w porządku. Marysia ciągle się do mnie tuli od wielu dni. Śpimy razem, siedzimy razem, na przemian z Tosią. Kitusia biedna ciągle prawie sama, bo w nocy śpi w salonie sama. Ale ona sobie z tego nic nie robi, sama tak wybiera i wygląda na zadowoloną, a brzuszek jej ładnie zarasta. Wygląda przepięknie, co tu dużo mówić, ciągle ma uśmiech na pysiu, jest spokojna i ma mięciutką i lśniącą sierść. Wygląda na max 6 lat i tak samo mówią o niej weci. Ci do których jeżdżę na usg, oni nie znają Kitusi, to dają jej 6 lat i po ząbkach i z wyglądu i nie chcą wierzyć, że Kitusia ma tyle lat ile ma. Tylko w obrazie usg widać, że narządy już mają cechy dla starszego kota, ale to nic chorobowego tylko zwyczajne starzenie.
No, to tyle u nas
