Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Stomachari pisze:Dokładnie jak pisze Koniczynka. I nawet w samym środowisku psiarzy jest dziwny podział. I nawet oni na spacerach muszą ze sobą koegzystować. Piszczący "szczur" ujada na olbrzyma, który nie wie, jak ma się zachować, bo logika nakazuje mu odpowiedzieć, a tu pancio ciągnie w dal. Bo jak wielki powącha, to nierozsądny właściciel ratlerka krzyknie: "On mi go zaraz zje!". No to go kurczę trzymaj przy sobie.
Stomachari pisze:Ostrzeżenie niech sobie zostanie, ale od kiedy "mieć nadzieję", które sama podkreśliłaś, jest przestępstwem? To jak mam nadzieję, że sąsiad za karę za pijaństwo wpakuje się do rowu, to też przestępstwo? Albo że go zje jego własny agresywny pies, to przestępstwo? Bo "mam nadzieję"? Przynajmniej podkreśl inną część, która jest autentycznie odnośnie przestępstwa
Ja niezmiennie miałabym nadzieję, że szlag trafi agresywnego psa. Bez względu na to, co to miałoby znaczyć - może być piorun kulisty. Czy już teraz nie propaguję? Chyba jakaś pomyłka. Proszę o konkretne przepisy, a nie domniemania.
alix76 pisze:Stomachari pisze:/.../ Jeśli chodzi o wielkie i niebezpieczne, to pewnie bym się pokusiła wpierw o rozmowę, potem o zgłaszanie do organów ścigania. A gdyby to nic nie dało, cóż... miałabym nadzieję, że go "niechcący" potrącę śmiertelnie samochodem...
Dostajesz ostrzeżenie w profilu - proponujesz popełnienie przestępstwa jako rozwiązanie problemu.
Stomachari pisze:Napiszę teraz to samo, co napisałam alix. Specjalnie poszukałam w Ustawie, czy rzeczywiście "namawiam do popełnienia przestępstwa". Otóż:
"Art. 6.
1. Zabrania się zabijania zwierząt, z wyjątkiem:
5) usuwania osobników bezpośrednio zagrażających ludziom lub innym zwie-rzętom, jeżeli nie jest możliwy inny sposób usunięcia zagrożenia,"
I tak jak pisałam, bo może ktoś nie zauważył. Jeśli służby są opieszałe i zwierzę stwarza zagrożenie życia, to dla mnie dostateczny powód, żeby mieć nadzieję, aby ktoś go potrącił. A gdyby mi się to przytrafiło, to przyznaję, że trudno byłoby mi się nie ucieszyć, że jestem już bezpieczna.
Aha, właśnie mnie alix uświadomiła, że to nie jest bezpośrednie zagrożenie. Z tym już nie dysputuję, bo nie mam przekonania, gdzie szukać definicji. W każdym razie nie wydaje mi się, aby sytuacja była taka oczywista - w sensie mojego namawiania do przestępstwa.
Stomachari pisze:Napiszę teraz to samo, co napisałam alix. Specjalnie poszukałam w Ustawie, czy rzeczywiście "namawiam do popełnienia przestępstwa". Otóż:
"Art. 6.
1. Zabrania się zabijania zwierząt, z wyjątkiem:
5) usuwania osobników bezpośrednio zagrażających ludziom lub innym zwie-rzętom, jeżeli nie jest możliwy inny sposób usunięcia zagrożenia,"
I tak jak pisałam, bo może ktoś nie zauważył. Jeśli służby są opieszałe i zwierzę stwarza zagrożenie życia, to dla mnie dostateczny powód, żeby mieć nadzieję, aby ktoś go potrącił. A gdyby mi się to przytrafiło, to przyznaję, że trudno byłoby mi się nie ucieszyć, że jestem już bezpieczna.
Aha, właśnie mnie alix uświadomiła, że to nie jest bezpośrednie zagrożenie. Z tym już nie dysputuję, bo nie mam przekonania, gdzie szukać definicji. W każdym razie nie wydaje mi się, aby sytuacja była taka oczywista - w sensie mojego namawiania do przestępstwa.
alix76 pisze:To nadal dotyczy BEZPOSREDNIEGO zagrozenia.
Stomachari pisze:Czy dobrze rozumiem:
jeśli pies atakuje kogoś i jadę autem, to było to bezpośrednie zagrożenie i mogę go przejechać
a jeśli pies atakował mnie wczoraj, uciekłam, widzę go dzisiaj z okna, to nie mogę wsiąść do auta i go przejechać
czy tak? Tu jest ta granica bezpośredniości?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 33 gości