Klaudiafj ma racje

Rób zdjęcia.Dokument dla potomnych.Tylko jak znam życie to człowiek w takich przypadkach jest tak zdenerwowany ,że nie w głowie mu robienie zdjęć .Raczej myśli się jak zapobiec zniszczeniom i ratowac co się da np dywan zalany zupą czy zbieranie szkła aby nie weszli w to nogą)
Chyba ,że nerwy na tyle puszczą ,z e zaczynamy się śmiać z bezradności.
Tak to jest -małe dzieci -mały kłopot.Towarzystwo rośnie i obawiam sie ,ze takie sytuacje będą się niestety zdarzać.Oby NIE-z całego serca życzę.
Ja pamiętam jak moje dzieci zalały kiedyś sąsiada.Wystarczyło 10 minut mojej nieobecności w domu. Byli w wieku jeden 6 drugi 3 lata
Obydwaj zachorowali na ospę.W domu był pies- Bunia z którą trzeba było wyjść.Zdążyłam zjechać na dół i obejść blok naokoło.Wracam a tam popłoch.
Ze zlewu w łazience leje sie woda.Kurki w armaturze rozkręcone na maxa.Obydwaj synowie w panice.
Okazało sie ,ze postanowili puszczać łódeczkę z klocków Lego .Zakorkowali umywalkę i puścili wodę której nie umieli zakręcić.Kręcili kurkami w druga stronę.Błyskawicznie musiałam opanowac sytuacje.
Nie do robienia zdjęć mi było ,oj nie:mrgreen:
Za około godziny pukanie do drzwi.To był jak sie domyślacie sąsiad z dołu.Nie zapierałam sie tylko wyjaśniałam jak to sie stało i zaproponowałam ,ze jesli zniszczenia sa znaczne to kupie farbę i mąż odmaluje.Facet spojrzał na dwóch malców przyklejonych do mojej spódnicy.Na gotującą się zupę na kuchni(przedpokój -kuchnia,mieszkaliśmy w kawalerce) .Mruknął coś w rodzaju - Pani lepiej pilnuje dzieci i......obiadu .Wskazał na kipiącą zupę i wyszedł.
A juz całkiem niedawno mój dorosły syn zrobił taki numer ,że mało sie ze wstydu nie zapadłam
Otóż wymieniano kanalizacje.
Po kolei w każdym pionie.Na dole był komunikat w jakich dniach które piony i wymienione numery mieszkań wktórych będzie wymiana.
W końcu doszło i do naszego pionu.Na dole w piwnicy udostępniono toaletę .
Sąsiedzi użyczali sobie toalet w takich wypadkach i nasza sąsiadka na pewno by nie odmówiła.
Co zrobił mój syn ? Poszedł skorzystać z łazienki i spuścił wodę która przed zakręceniem pionu była w spłuczce.
Oświadczył ,z e musiał skorzystać i nigdzie nie będzie latać.
Za chwilę pukanie do drzwi.Na progu administratorka i hydraulik.Facet był na 7 piętrze (my pietro wyżej, kiedy fekalia poleciały mu niemal na głowę.
Zrobiłam się czerwona

.Najpierw chciałam wziąść winę na siebie ale pomyślałam ,z e to niczego mego syna nie nauczy-poprosiłam aby sam się wytłumaczył i przeprosił .Niech sam odpowiada za to co zrobił(dokładnie

)
Zaproponowałam jednak ,chcąc załagodzić sytuacje z e pójdę i posprzątam ewentualnie upiorę brudne ubranie.Jakoś sie udobruchali.
I jak wtakiej sytuacji robić zdjęcia

Facet sie uspokoił a kobieta nawet poozmawiała ze mną na inny temat.Otóz sąsiedzi podejrzewali mnie o palenie papierosów i wyrzucanie przez balkon.Dlaczego mnie- babcie plotkary mnie wytypowały. -nie wiem Nikogo nie obraziłam i nie miałam zatargów.Najciekawsze było to ,ze ja w życiu nie paliłam
Papierosy były cienkie-damskie więc w grę wchodziła kobieta.Zaprosiłam pania do środka i wskazałam takie same pety w swoich skrzynkach.Sprawczynią była mieszkajaca wyżej małoletnia córka sasiadki która kryła się z paleniem przed matką i wywalała niedopałki przez balkon (urok posiadania nastoletnich dzieci

)
Cóz moje dorosłe dziecko musiało sie nauczyć ,z e matka nie gada po próżnicy i trzeba jej jednak słuchać.
A i tak po wszystkim stwierdził,że nic takiego się nie stało...Ech