AYO pisze:Lifter, felin, casica, Kotko - z głebi mej duszy ponurej zgadzam się z Wami.
Mam też podobne doświadczenia z odchodzacymi bliskimi i marzy mi się wprowadzenie takich uregulowań prawnych, które pozwalałyby w terminalnych sytuacjach wyłączyć sobie światło. Mam jednak obawy, że za naszego życia ten numer w Polsce niestety nie przejdzie. Trza się będzie uzbroić za jakiś czas w odpowiednią dawkę barbituratów i mieć nadzieje, że nie będzie konieczności jej użycia
Ew. można pójść w ślady bohatera "Spirali", czyli pojechać w góry, wyjść gdzieś i zamarznąć - nie boli, po prostu się zasypia.
Od dawna mi się takie rozwiązanie podoba.
Sorry, coś mi się podwójnie wysłało. Albo forum znowu jakieś gratisy funduje
