POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 08, 2015 12:26 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Zamówiłam poduchę - czekam Kasiu aż podasz mi cenę przesyłki i wysyłam kaskę :)
Wszystkiego najlepszego :) i dużo zdrówka :ok:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie mar 08, 2015 12:29 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Też zamówiłam poduchę i czekam na kosztorys coby kasiorke wysłać. :mrgreen:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70692
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 08, 2015 19:39 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Łomatko, kuwetowa łopatko… Chwilę mnie nie było a tu takie rzeczy!!! Czytałam z zapartym tchem, aż mi żołądek cisnęło. No co ta Maszeńka odwala??? To się w głowie nie mieści, żeby tak własną karmicielkę, co podkoszulek do memlania zawsze daje, dopieszcza kota na wszelkie możliwe sposoby, nieomal o zawał serca przyprawić!!! :evil:
Zaraz lecę na Twój bazarek i już patrzę co tam można dla chłopaków moich ustrzelić.
Pozdrawiamy całą ekipą, za regularne siusianie kciukasy trzymamy i moc pozytywnej energii wysyłamy! :ok:

Barakudka

Avatar użytkownika
 
Posty: 15
Od: Pt lut 20, 2015 21:29

Post » Nie mar 08, 2015 19:56 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Kasiu a jak dzisiaj z siusianiem, wszystko dobrze?

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26778
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 08, 2015 23:32 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Na dzień dzisiejszy kochane moje dzieweczynki jet w miarę dobrze,wprawdzie Masza siusia mniej niż kiedys co widać po stanie kuwetki ale siusia a to się liczy ufff. Odzyskała animusz, lata po domu jak nakręcona,leje Artema tylko futro leci i podżera mi z talerza, co można uznać za nieomylny znak powrotu do sprawności fizycznej bo o umysłowej nie wspominam jako iż od dawna wiadomo,że kto jak kto, ale koty to kosmici, schizofrenicy i różne inne takie :D Jutro w okolicach 14 jedziemy na kontrolę, pogadam z wetami o badaniach na poziom hormonów bo mimo,że siusianie wróciło do normy w pewnym sensie, to nadal nie podoba mi się biust Maszy, te cycki przy zadnich łapkach nadal ma powiększone. Brzucha sobie nie daje dotykać, przypuszczam,że po prostu ma uraz po badaniach i uciskaniu, ale może jej to przejdzie za czas jakiś. Miziasta jest strasznie nawet powiedziałabym,że bardziej niż wcześniej, teraz jakby mogła to by non stop na rękach siedziała, dziś mnie w domu nie było raptem pół godziny bo wpadłam na wyżerkę do siostry do domu obok a jak wróciłam to żywcem, tak się witała jakby mnie rok nie było...I mizianko i baranki i tulanie i memlanie podkoszulka aż mi ślina po nodze pociekła, i miau i miau i miau, gdzieś ty była niewdzięczna macocho, zostawiłaś mnie samą, obudziłam się a ciebie nie było, przytul mnie natychmiast i powiedz,że już nigdy nie pójdziesz nigdzie sama i nie zostawisz mnie więcej. Masakra. A potem ja do klopka Masza do klopka, ja siedzę na kibelku Masza na mojej głowie czule obejmując mnie łapami i znacząco wbijając mi pazury w uszy i barankuje i mruczy histerycznie.... Ja do łóżka się uwalić po ciężkim dniu Masza hop i już leży na moim brzuchu wbijając mi pazury w nogę i mrucząc oraz pyskująć wsciekle, memla mi podkoszulkę a kałuża sliny regularnie się powiększa.... Teraz też ledwo ją zgoniłam z klawiatury laptopa strasznie się zdenerwowała i w ramach protestu łomocze po podłogę w kuchni dużą acz nieco zardzewiałą śrubą. Nie wiem skąd ją wytrzasnęła przecież dziś sprzątałam wszędzie bo bajzel po robolach został nieziemski. Nawet kanapę odsunęłam i posprzątałam pod nią wszystkie kłaki i zagnane wcześniej śmietki. Ona to jednak ma talent wredna włochata torba :D Odczekam kilka dni i przysięgam, stłukę jej ten futrzasty zadek i będę ją lała długo i okrutnie aż futro będzie lecieć,za to,że tak mnie nastraszyła wredna mała flądra moja najpiękniejsza :D Oczywiście jak obiecałam będzie dokumentacja fotograficzna, całego procesu lania kociego zadka, nie popuszczę lafiryndzie. Teraz jak Masza wraca do normy mnie powoli zaczyna coś rozkładać, boli mnie brzuch i nerki, myślę nad udaniem się do jakiegoś ludzkiego weta, bo moje nery też w nienajlepszym stanie są, a nie chciałabym teraz ja się rozłożyć, szczególnie,że wiosna idzie, roboty coraz więcej i kto to zrobi jak ja się uwalę w wyrku? No przecież nikt....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie mar 08, 2015 23:43 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Nie stłuczesz,nie stłuczesz :mrgreen: cieszę się czytając,że jest lepiej!!! :1luvu: :1luvu:
Obrazek

aannee99

Avatar użytkownika
 
Posty: 9667
Od: Wto sie 28, 2012 8:35
Lokalizacja: Lubuskie

Post » Pon mar 09, 2015 0:04 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Oby tak dalej :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Zadbaj o siebie . Bo kto o futrzaki zadba ?

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Pon mar 09, 2015 0:51 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

No to teraz tylko do przodu!
Z ulgą się Ciebie teraz czyta. :)

Barakudka

Avatar użytkownika
 
Posty: 15
Od: Pt lut 20, 2015 21:29

Post » Pon mar 09, 2015 0:52 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

:ryk: :ryk: hahaha :D Kicia micia nie dała Ci wolnego to nie wiem, jak mogłaś wyjść - samaś sobie winna, że oberwałaś pretensjami :mrgreen:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon mar 09, 2015 13:52 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Jak miło przeczytać, że Maszka sika i bryka :mrgreen:

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5910
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Pon mar 09, 2015 14:18 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Super wiadomości o Maszce :ok:
Koniecznie do ludzkiego weta się udaj bo jak się rozłożysz to kto będzie dbał u zwierzaki :)

wiolka06

 
Posty: 801
Od: Nie paź 10, 2010 19:08


Post » Pon mar 09, 2015 21:52 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

wiolka06 pisze:Super wiadomości o Maszce :ok:
Koniecznie do ludzkiego weta się udaj bo jak się rozłożysz to kto będzie dbał u zwierzaki :)

Dbaj o swoje zdrowie i Maszeńki też.
Czekam na te zdjęcia - co będziesz łomotać koci zadek :lol: :lol: :lol:
Pozdrawiam Was obie no i Artemka oczywiście też. :201461

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26778
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 10, 2015 0:42 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Byłyśmy u weta, do piątku ( chwilowo ) Masza będzie brać Enrotron bo panudoktoru jeszcze się troszkę nie podoba pęcherz na USG, a jak dalej zobaczymy w piątek bo wtedy czeka nas kolejna wizyta kontrolna. jedno co mnie pociesza, to to,że w piątek siora będzie w domu i jest szansa,że zgodzi się mnie zawieźć do lecznicy, bo cioci kochanej więcej nie poproszę. Wnerwa podłapałam dziś takiego,że szok normalnie. Otóż (według kochanej ciotuni ) nie dość,że skrzywdziłam Maszę pozbawiając ją podrobów to jeszcze nadal jej szkodze bo podaję zastrzyki antybiotyki i kroplówki, a tak być nie powinno. Powinnam zostawić sprawę naturze. Czyli pozwolić,żeby w ywniku zatkania się Maszeńki wyżej wspomniana umarła z powodu zatrucia toksynami z niesprawnych nerek. jasne maiuwa jasne. Naturze zostawić. Oczywiście już lecę. Przestaję kota karmić głakać i leczyć niech się dzieje co chce.Ba, co tam leczenie i kroplówki, ja ją zwyczajnie wykopę z domu pod płot niech żyje zwierzaczek w zgodzie z naturą najwyżej ją coś zeżre a jak wiemy z Animal Planet i innych kanałów edukacyjnych jest to najbardziej naturalny los dla kociego podrostka, który miał nieszczęście wychować się pod czułą acz niewprawną opieką ludzia, i ni wuja nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństw czyhających w pobliskim lesie. Przysięgam wam jak tu siedzę przed lapkiem jeszcze nigdy nie byłam tak bliska naplucia ciotce w oko. Powstrzymała mnie jedynie myśl,że jakby spowodowała wypadek to kij z nia i ze mną, gorzej,że Maszy mogłoby się coś stać więć pluć nie będę, Nie wiem jak można być kretynką do tego stopnia? Wiem,że moja ciocia kochana swoich kotów nie leczy ani nie sterylizuje ale czy to oznacza automtycznie,że i ja muszę być kretynką? Coś mi się nie wydaje raczej. Można powiedzieć ,że jedynie wrodzona kultura osobista oraz setki lat naleciałości cywilizacyjnych ( a także troska o zdrowie Maszeńki ) spowodowały,że nie przegryzłam cioci podwiędłego gardziołka jednym fachowym kłapnięciem paszczy. Jeśłi ona tak bardzo chce być naturalna to -pardon so my french- niech za przeproszeniem sra w krzakach podcierając się liścmi łopucha, myje w potoczku niezależnie od pory roku, iska sobie wszy po bo co używać szamponu, sypia w ziemiance własnoręcznie wygrzebanej w gruncie, i niech przestanie sobie wklepywać w facjatę te mazidła dla nietoperzy, przecież nie masz jak natura, to co jej przeszkadzają zmarchy Aha, i niech zamiast polować w pobliskim spożywaczaku poluje w puszczy w miarę możliwości zaopatrzonej w dużą ilość wrednych zwierzątek jako to zmije, wilki ,pijawki i kleszcze. A co jak natura to natura do miauwy niespodziewanej maci. Podniosła mi ciśnienie tak,że lepiej nie mówić. Ale i tak najlepiej podsumował to kretyński potomek moich lędźwi czyli mój synus najukochańszy. Powiedział on otóż co następuje:
"_ Mamusia czym ty się przejmujesz, ważne,że Masza zdrowa a ciotce powiedz,że jak będzie korkować to niech odmówi jakiejkolwiek pomocy, bo podtrzymywanie życia jest nienaturalne. I wiesz mamusia? Szkoda,że u nas tak nie ma, bo u murzynów to wiesz, jak ktoś był już stary,że mózg się marszczy to go ciupasem wynosili za wioskę i hieny miały ubaw. Chociaż nie, szkoda hien, jeszcze by się biedulki potruły...." Mój syn jest po prostu cudowny :D I kocham go nad życie :D Ale na wszelki wypadek poprosiłam,żeby z tymi rewelacjami odnośnie murzynów się nie wyrywał przed orkiestrę w razie wizyty cioci. Mógłby tym spowodować jakąś na przykład średnio sympatyczną dyskusję rodzinną odnośnie wychowania dzisiejszej młodzieży.... Oraz o mojej nieudolności pedagogicznej. A ja wcale nie czuje się nieudolna, wręcz przeciwnie....
Tak, bardzo kocham mojego syna....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Wto mar 10, 2015 8:26 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Jak "szanowna" cioteczka zacznie chorować, to powiedz jej, żeby nie wzywała lekarza, tylko zostawiła to naturze :evil: :evil: :evil:

Jedna z moich ciotek też uważa, że kastracja, szczepienia i leczenie kota to wbrew naturze, a kot powinien jeść resztki kuchenne. Ale! - swoją kotkę, jak złapała zapalenie płuc (kotka, nie ciotka) do weterynarza targała (w torbie na zakupy). Nie mówiąc o tym, że kot, poza resztkami z obiadu, miał kupowane serduszka, szprotki itp.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35084
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue i 46 gości