» Pon maja 09, 2016 6:27
Re: Sabinki, Molly i zuza - cudu nam trzeba
Molly nie ma sily. Lezy godzinami w tym samym miejscu, nie zaczepia nikogo, nie bawi sie. Ale z drugiej strony ni cholery nie wyglada na tak chorego kota... Przychodzi sie miziac, dzis ze mna spala cala noc, a to na mne, a to obok, ma sliczna, aksamitna siersc, czasem daje sie namowic, zeby cos zjesc - z tym jest kiepsko.
A ja sie miotam od rezygnacji i przygotowywania na najgorsze do nadziei, ze moze jednak. Ze bardziej rozowy nosek, ze przeciez sie czuje nienajgorzej, ze to niemozliwe...
Zdrowiej malentasie, kurtynka no. Kolejna wizyta u wet we wtorek, ale raczej bez badania krwi.