Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 16, 2011 16:22 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

jest różnica między guzem na lewym i prawym jajniku?
ten na lewym jest groźniejszy?
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt wrz 16, 2011 16:24 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Nie ma różnicy.
Po prostu nie potrzebnie napisałam w zdaniu że był na lewym...
Ot.przelewanie myśli mechaniczne...
mamuśka
 

Post » Pt wrz 16, 2011 18:41 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Femka, cieszę się, że macie za sobą zabieg.
Spokojnie trzeba poczekać na wyniki badań. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i Fionka poczuje się lepiej po operacji. :)
Feebee
 

Post » Pt wrz 16, 2011 19:16 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

tak tak zarzucaj sobie cokolwiek
no to pomysl ze ona z tymi guzami i wszystkim innym by dalej siedziala na betonie z rewelacyjna i spostrzegawcza opiekunka :roll:

a dla Ciebie :king: i nie stresuj sie
teraz juz nic nie poradzisz
a moze byc tylko lepiej
oby :ok:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pt wrz 16, 2011 20:35 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Fiona ma Ciebie i dom-to znaczy,że ma żyć. Jestem tego pewna.Femka bedzie git.
Serniczek
 

Post » Pt wrz 16, 2011 22:08 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Dzisiaj wieczorem zadzwoniła wetka, bo Fiona dostała bardzo dużą narkozę. Też mnie uspokajała, że podobno złośliwość nowotwora jajników u suk zdarza się rzadko. A to jest tak, jak z kobietami: nowotwór narządów rodnych odpowiednio wcześnie wykryty jest całkowicie uleczalny. Ale nie wiem, na ile wetka mnie tylko uspokajała.

Wetka wypuściła Fionkę z gabinetu bez kaftanika i powiedziała, żeby psica przez pierwszą dobę miała ranę na wierzchu, przynajmniej dopóki jest jeszcze pijana. Problem w tym, że Fiona nie chciała siedzieć w domu. Cały czas oszukiwała, że chce siku i kładła się na trawie. Musiałam jej ten kaftanik jednak założyć, bo bałam się, że za którymś razem przytrzymam ją w domu, jak jej się naprawdę będzie chciało i się będzie męczyć. W sumie Fiona ze trzy razy piła (dość dużo) i zrobiła trzy razy siku. Boję się, że za mało, że nerki po narkozie usiadły.

Fiona cały czas śpi. Ale jak na potrójną narkozę chodzi bardzo ładnie. Jest otumaniona, ale zupełnie kontaktowa i nawet siedziała z nami w pokoju i ożywiała się pod koniec dnia. Powiem Wam, że po wszystkich kocich sterylkach, jakie dane mi było przeżyć, zawsze najbardziej nie mogłam się doczekać całkowitego dojścia do siebie kocic. Wetka mi zawsze tłumaczyła, ile może potrwać otumanienie, ale dla mnie to były najtrudniejsze momenty. Teraz też tak jest. Chciałabym, żeby już była całkiem normalna.
I jeszcze nie mogę na nią patrzeć, że teraz zrobiła się tak rozpaczliwie chuda. Podobno ona ma teraz odpowiedni wygląd, a rano wetka stwierdziła, że jest trochę za gruba. Ale ja się nie mogę przyzwyczaić do wpadniętych boków. Całe życie patrzyłam na okrąglutkie koty i teraz zapadnięte boki u Fiony to dla mnie przejaw niedożywienia. Będę się musiała bardzo pilnować, żeby mimo wszystko taki wygląd psicy utrzymać.

Naprawdę mam nadzieję, że ten nowotwór nie jest złośliwy. Jest możliwe, że już jutro o 10 znane będą wyniki Fionki. Będziemy wiedzieć, jak jest z pozostałymi organami. Niech Bóg da jej żyć. Ona przez pierwsze 7 lat miała okropne życie, niech jej Bóg da poznać normalny dom i miłość.

Przecież gdyby miała już przerzuty, to chyba byłoby to widać, prawda? Jakieś wymioty, albo chociaż brak apetytu. A Fionka słabo je tylko suche, natomiast obiady z mięsem wciągała zawsze nosem. I Fuks i Milusia w takiej fazie już nie jadły.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt wrz 16, 2011 22:15 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Maryla pisze:tak tak zarzucaj sobie cokolwiek
no to pomysl ze ona z tymi guzami i wszystkim innym by dalej siedziala na betonie z rewelacyjna i spostrzegawcza opiekunka :roll:


Maryla, mnie chodzi o to, że nie mając zupełnie doświadczenia w opiece nad psami zdecydowałam się na adopcję tak zniszczonego psa. Nie zaprzeczaj, gdyby Fiona trafiła do psiego dobrego domu, być może jej opiekunowie zauważyliby jakieś anomalia wcześniej. Nie wiem. Boję się, że czegoś nie dopatrzę, przeoczę i zrobię jej jeszcze większą krzywdę.

Jak rozmawiałam z panią Danutą z Fundacji Canis o Fionce, mówiłam jej, że planowałam adoptować jakiegoś kundelka, dla którego będzie to ratunek życia. Pani Danuta wtedy powiedziała, że to nie jest wina Fionki, że jest rasowa. Bo mnie się wydawało, że pies rasowy, nawet w tak złym stanie, szybciej znajdzie dom. Ale pewnie żadna z nas nie przypuszczała, jak bardzo zrealizuje się mój pierwotny plan w związku z Fioną.

Przyszło mi kiedyś do głowy, że z Fiony narządami rodnymi jest coś nie tak, jak na spacerze usiadła na chwilę, żeby się umyć. Ona się wylizywała niezwykle rzadko. Pilnowałam tego, bo wiedziałam, że zbyt częste zainteresowanie tymi okolicami może sygnalizować jakiś problem. Pamiętam, że wtedy pomyślałam o tej chorobie, gdy sobie usiadła.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt wrz 16, 2011 22:52 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Femka pisze:Maryla, mnie chodzi o to, że nie mając zupełnie doświadczenia w opiece nad psami zdecydowałam się na adopcję tak zniszczonego psa. Nie zaprzeczaj, gdyby Fiona trafiła do psiego dobrego domu, być może jej opiekunowie zauważyliby jakieś anomalia wcześniej.

Bo tak wycieńczony pies najbardziej potrzebował domu.
A co, kolejka była po tę sukę, że tak brutalnie spytam? :roll:
Będzie dobrze, zobaczysz! :ok: :ok: :ok: :ok:
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt wrz 16, 2011 23:12 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Femka, mój Dolarek po narkozie (miał kilka) dochodził zawsze do siebie dopiero po dobie. Ja to widziałam po oczach. Niby cały pies już normalnie "działał" , ale ja widziałam, że to nie jest "normalny" pies. Trzeciego dnia po zabiegu BYŁ JUŻ ZUPEŁNIE NORMALNY. Ostanią narkoze miał jak mial 12 lat (usunięcie dziwnej zmiany na wardze, która szczęśliwie okazała się nizłośliwa i wszystko poszło ok. W niedzielę rano Fionka będzie jak nowa. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
Obrazek

andorka

 
Posty: 13659
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Pt wrz 16, 2011 23:20 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Dziękuję Wam z całego serca.
Chłonę Wasze posty jak gąbka. Czepiam się każdego dobrego słowa, każdej pozytywnej myśli.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob wrz 17, 2011 8:14 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Jak się Fionka z rana czuje? Musi być dobrze :ok:
Obrazek

Wolność, kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.(Chłopcy z Placu Broni)

MISIA- 1.06.2002 - 13.12.2012. Skarbie, gadułeczko moja. Bardzo mi Ciebie brak.
MIKITKA - 03.2002 - 13.07.2015. Tak bardzo mi żal.
FELUTEK - 03.2002 - 11.10.2015. Najcudowniejszy kot terapeutyczny.
OKRUNIA - 09.2002 - 16.08.2018. Śpij, skarbie kochany.
GACEK - 03.2014 - 22.06.2019. Wierny i mądry Przyjaciel.
TYGRYNIA - 05.2002 - 16.12.2020 .Maleńki koto-piesek.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=153652 sprawdź zanim oddasz kota!

Ja-Ba

 
Posty: 9574
Od: Pt lis 07, 2008 23:23

Post » Sob wrz 17, 2011 8:58 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

:?:
Serniczek
 

Post » Sob wrz 17, 2011 9:12 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Femka pisze:Maryla, mnie chodzi o to, że nie mając zupełnie doświadczenia w opiece nad psami zdecydowałam się na adopcję tak zniszczonego psa. Nie zaprzeczaj, gdyby Fiona trafiła do psiego dobrego domu, być może jej opiekunowie zauważyliby jakieś anomalia wcześniej. Nie wiem. Boję się, że czegoś nie dopatrzę, przeoczę i zrobię jej jeszcze większą krzywdę.

Nawiążę jeszcze do tej wypowiedzi.
Femka, nie rób sobie wyrzutów, opiszę Ci moją historię z chorą wątrobą Dolara.

Dolarek był u mnie od 5 lub 6 tyg. życia, kupiony od handlarza pod Uniwersalem. 16 lat temu miałam zupełnie inną wiedzę i świadomość. Kupiony zarobaczony, zapchlony z zapaleniem przewodu pokarmowego. Gdyby nie cudowny weterynarz, do którego trafiłam ten pies nie przeżyłby nawet pół roku. Zwalczyliśmy problemy pokarmowe, wyciągnęliśmy go z nosówki, którą przywlokłam z lecznicy. Dolar był kolekcją różnorakich chorób. Znałam go na wylot, przy każdym niepokojącym objawie wlokłam do weta i tak sobie żyliśmy. Gdy Dolar miał coś koło 8-9 lat mój wet zaczął nalegać by zrobić mu kontrolne badania krwi, bo to już wiek odpowiedni ku temu był. Dodam, że nic, ale to nic, oprócz spraw doraźnych mnie nie niepokoiło. Pies zachowywał się i funkcjonował zupełnie normalnie. I po badaniach Zong! Wyniki wątrobowe wyszły kosmiczne, gdy pokazywałam je innym wetom pytali czy ten pies w ogóle jeszcze żyje. Były powtarzane i wciąż był kosmos, a psie samopoczucie bez zmian czyli dobre. Te badania prawdopodobnie uratowały Dolarowi wtedy zycie, gdy coś było widać "na zewnątrz" psa byłoby za późno na jakąkolwiek pomoc. I napisze tak: nie mam do siebie pretensji, bo dolegliwości nie dało się zauważyć ani moim właścicielskim okiem, ani okiem weta u którego bywałam przynajmniej raz w miesiącu.
Wiem, badania to podstawa, ale ja nie miałam ku temu żadnych zewnętrznych wskazań.
Obrazek

andorka

 
Posty: 13659
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Sob wrz 17, 2011 10:15 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Andorka, bardzo Ci dziękuję. Absurdem byłoby mieć wyrzuty sumienia, skoro zwierzę zachowuje się normalnie i jest całkiem zdrowe. Rzecz ujmując rozumowo, ja nie mogę siebie obwiniać o niedostrzeżenie gołym okiem nowotwora, bo tu nawet wyniki badań zostały zrobione i były dobre. Ale w sytuacji takiego zagrożenia, człowiek przestaje posługiwać się rozumem, zaczyna emocjami. Ja wpadłam w panikę. I ja i wetka zachowałyśmy się bardzo racjonalnie, bo sprawdziłyśmy na samym początku, czy jest potrzeba natychmiastowej ingerencji mimo stanu psa. Żeby odkryć to, co było, wetka musiałaby na wszelki wypadek, mimo katastrofalnego stanu organizmu, rozkroić ją na wszelki wypadek i to dopiero byłaby skrajna głupota i nieodpowiedzialność. Bo w lutym-marcu Fiona mogła nie przeżyć narkozy.
Ale dziękuję Ci. Zresztą po dzisiejszej wizycie jest mi dużo lepiej.

Po pierwsze rano znalazłam Fionę na kanapie :roll: I nawet już nie raczyła zareagować na mój widok. I nie oszukujmy się, skoro dała radę wejść na kanapę, to odwrócenie głowy w moją stronę nie byłby szczególnym wysiłkiem ze strony psicy.

Po drugie, serduszko Fiony pracuje nieciekawie. Bije bardzo mocno i Fionka będzie brać lekarstwo na dotlenienie serca, wątroby i jeszcze czegoś (nie pamiętam). Ale wetka nie widzi konieczności przywożenia jej przed zdjęciem szwów, czyli 26 września :D No, chyba, żeby coś się działo, ale sądząc po wynikach badań, nie powinno :D Wyniki Fionki są super. Bez najmniejszych zastrzeżeń :D Wetka mówi, że w ciągu 2 tygodni powinno być widać znaczną poprawę ogólnego samopoczucia Fiony. Teraz jest jeszcze obolała, ale ma brzuszek rozcięty na całej długości, bo nie można było wyciągnąć tego jajnika.
Teraz będziemy obserwować guzki na listwach mlecznych, ale wetka spodziewa się raczej, że albo nie urosną (od stycznia też nie urosły), albo nawet się zmniejszą.
Czyli dobre nowiny.

Niestety, są też już skutki uboczne. Od dzisiaj uwielbiana dotąd mięsna bozita jest bee. Za to smakuje polędwica i bekon :evil:
Zaczynam się obawiać, że prawdziwe kłopoty jeszcze przede mną. Teraz leży w kuchni. Przy lodówce. A bozita na misce w holu. :evil: Nie, nie dam się złamać. :twisted:

EDIT: z planowanego pobrania krwi na badania kontrolne Femie i Koralowi nic nie wyszło. Femka w ferworze walki zwaliła jeden transporter, który się potłukł, a Koral jest zaziębiony, ma szmery i wilgotny nosek. Zastrzyki, lekarstwa plus tabletki na stawy - prawie stówka. Pójdzie zaraza odrobić.

Koral kuleje od dziecięctwa, bo został rozjechany przez samochód. Poprzednia opiekunka dokonała cudów z jego łapką, ale wetka podejrzewa początki zmian zwyrodnieniowych. Stąd ten preparat na stawy. Koral przez cały tydzień tabletki, a w sobotę na kontrolę. Ja zamawiam transporteki i w tygodniu zawożę Burka, Femkę i Zośkę na utoczenie krwi.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob wrz 17, 2011 10:23 Re: Adoptowałam sukę ON, Fiona i 4 Szczypiorki

Cieszę się, że Fionka dobrze się czuje :ok:
Obrazek

andorka

 
Posty: 13659
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 53 gości