No to Lolita nawywijała. Nie może ten pies tak normalnie.

Inga co ja sie mam denerwować, jak wiem, że ona w najlepszych rękach. Tylko się zastanawiam co też się mogło stać i oby (tfu tfu) nie było żadnych komplikacji cobyście nie musieli teraz jeszcze jej poświęcać więcej uwagi
U mnie dziś lichawo - chemia zeszła i jestem taka śnięta i osłabiona lekko.. Dramatu nie ma, ale nic mi się nie chce.
Pani nic proponować nie będę, już mi wystarczy, że wczoraj Maciej przywiózł czajnik, więc uprzejmie jej zaproponowałam, że jeśli chce robić sobie herbatkę lub kawkę to proszę, niech korzysta. Od tej pory nie dość, że znów zaczęła gadać (chyba uznała, że "ciche dni" mamy za sobą) to dziś po 6 mnie obudziła (a mi się właśnie fajnie zasnęło), czy może mnie też zrobić herbatkę albo co. Potem była seria pytań, stwierdzeń, opowiastek co widzi za oknem - mimo, że próbowałam usnąć no to już nic z tego nie wyszło.
Pozostaję w takim razie w swojej roli i ignoruję panią. Ona po prostu musi mówić, nieważne co, byle ruszać ustami. A że bez sensu i 10 razy to samo to nieistotne. Więc minimalizuję ryzyko wysłuchiwania. Wolę się nie narażać.