casica pisze:
Ten mały bandyta, gdy robił zbolałą minkę na schroniskowym zdjęciu, po prostu oszukiwał. Nadymał paseczki udając, że są wyraźne również na grzbiecie i po prostu kłamał całym swoim burym jestestwem podając się za kogoś innego. Gdy się wprowadził, schował swój maleńki zielony plecaczek, niebieskie trampeczki oraz wzruszającą czerwoną czapeczkę z otworami na uszka. Schował, bo dobrze wie, że nagiego i bosego nikt na dwór nie wystawiPrzebiegły ten kotek
![]()
Przypomnialem sobie jak wiele, wiele lat temu usypialem kotke, ktora mialem od dziecinstwa, a byl to ponury wczesnogrudniowy dzien, PRL jeszcze, w ponurym panstwowym schronisku dla zwierzat... i wrocilem z malym kotkiem (choc nie planowalem tego). Kotek swoja droga przekochany byl, ale to temat na inna historie. W kazdym razie jak juz male do domu trafilo, to przez pierwszy tydzien albo dwa na kazde zawolanie odopwiadal zawsze takim grzecznyn pytajacym "mrrraaauk?", jakby mowil "naturalnie, slucham cie, czlowieku, caly czas cie slucham". A jak juz uznal, ze go nie oddamy (co zreszta przeciez w ogole nie bylo w planach) to zhardzial i zaczal po kociemu ignorowac wszelkie wolania tak skutecznie, ze przez swoje 11 lat zycia nigdy nie mial zadnego imienia, bo wszystkie tak samo olewal. (Pro forma byl "Kocio").