Wróciłam do domu. Wreszcie Marysia została zdiagnozowana. Badał ją doktor Rafał... nie zapamiętałam nazwiska, a wynik i zdjęcia mam dostać mailem. Jestem pod wrażeniem jego kompetencji i ogromnej wiedzy zgodnej z najnowszymi osiągnięciami medycyny zwierzęcej. Na podstawie badań krwi, które noszę ze sobą zawsze w mojej kociej kartotece stwierdził, że mimo iż Marysia ma kreatyninę w normie to jej skoki raz 1,4 raz 1,7 raz 1,5 są niepokojące. Może to oznaczać wczesne stadium niewydolności nerek. Ale nie tak prosto, bo to bierze się być może z zapalenia trzustki. To, że Marysia się wylizuje na brzuchu i z tego co usłyszał od nas to wszystko na to wskazuje. Mamy zrobić lipazę trzustkową jak najbardziej na czczo, czyli 12h. Mamy zmienić dietę ja "jelitową" cokolwiek to znaczy (ja naprawdę co chwilę muszę się dokształcać na temat kocich chorób, bo zawsze mają coś o czym ja słyszę pierwszy raz". I zależy co wyjdzie w tej lipazie, mamy potem działać. Jak będzie ok to mamy za 3 miesiące zrobić usg, ale i tak w sumie mamy zrobić za 3 miesiące.
Dodatkowo znalazł w usg, które było niezwykle szczególowe, bo i boczki Marysi przejrzał, znalazł coś okrągłego co jest jak podwójnej wielkości węzeł chłonn

i jest na linii żylnej, czy jakoś tak. I jest głęboko, że cięzko się do tego dokopać. Ale powiedział, że nie wygląda to na guz, ale on nie wie co to jest. I bardzo trudno do tego zajrzeć, ale że jest to coś nienormalnego.
Więc teraz ta lipaza trzustkowa - zrobię w piątek - do tego dieta, być może leki i wtedy kontrola.
Potrzeba było kilku wetów i kilku badań tego samego, żeby w końcu dojść do tego co jest Marysi. Ja mówiłam od początku - wylizywanie najczęściej nie jest spowodowane stresem a właśnie jakąś chorobą. ten wet w to nie wierzy w przypadku MArysi, że to stres, bo i owszem może tak być, ale u nas i miejsce i wywiad wskazuje, że to nie żaden stres. Aha i nawet to, że MArysia czasem ciężko oddycha może mieć związek z tym co wet podejrzewa. Cokolwiek jest Marysi jest to wykryte na wczesnym etapie. Ja teraz byłam u wetów ostatecznych, że tak powiem. Jeżeli i oni nic by nie znaleźli to jasne, że u Marysi to stres byłby i wtedy dostałaby w końcu leki uspokajające. Ale ten wet powiedział, i tłumaczył nam to nawet rozpisując wszystko na kartce, tłumacząc krok po kroku co on podejrzewa, że to jest coś z trzustką co może powodować wczesną niewydolność nerek. To co teraz napisałam może odbiegać od tego co powiedział wet, bo dla mnie to było za skomplikowane i nie zapamiętałam tego tak dokładnie jakbym chciała. Ale może jak dostanę wynik to moja wetka będzie wiedziała co tamten wet miał na myśli.
Do tego tamten wet zna moją weterynarz - mówi, że bardzo dobry wet - i powiedziałam mu historię Kitusi i że jest leczona B17 i że ma się bardzo dobrze (patrz zdjęcia str. 83;) ) i powiedział, że super, że ta witamina pomaga. Nic nie powiedzial, że to bubel czy coś tylko i co? pomaga? pomaga! no i super!
Także drugi raz trafiłam do Fabiszów i kota przejrzeli mi na wylot i znaleźli w mig problem. Moja wetka nie mogła podejrzewać niczego, bo badania krwi są w normie a badanie usg też niczego nie wykazało, a poprzedni wet co robił usg niczego się nie doszukał i z tym się ten obecny wet zgodził. Dopiero to badanie - a trzustkę bardzo trudno znaleźć w usg - i wywiad z nami i miejsce wylizywania się ten wet powiedział, że jednoznacznie wskazują na to co on podejrzewa, czyli zapalenie trzustki czy coś takiego. Marysia też czasem ma luźną kupę czy czasem trochę krwi w kupie. Non stop słyszałam, że to nic nie znaczy, bo może się podrażnić. A ten wet powiedział że on ma dwa koty i gdyby jego kot tak miał to by tego tak nie zostawił bo to niepokojące jest. Tyle, że ja tego nie zostawiłam. Chodziłam aż do znudzenia z ciągle tymi samymi objawami i szukałam przyczyny, ale ponieważ wszystkie badania były w normie, nawet macanko nie powodowało bólu, to nikt niczego się nie dopatrzył.
Więc mogę być zadowolona, że w końcu dokopałam się do prawdy o Marysi. Ale wolałabym się dokopać do stresu
