Przed chwilą skończyła się trzecia lekcja Nera.
Uczyliśmy się warować (a przynajmniej w ogóle przyjmować taką pozycję, bo do warowania z prawdziwego zdarzenia to jeszcze długa droga) i nie skakać na gości, tylko grzecznie czekać na nich w przedpokoju oraz reagować na komendę zwalniającą.
Lekcja poprzednia została odrobiona z tym zastrzeżeniem, że kompletnie nie wyszło mi uczenie psiura chodzenia przy nodze. Jak się okazało zapomniałam o drobnej, ale bardzo istotnej rzeczy. A poza tym przyznaję, że ze wszystkich ćwiczeń to lubię najmniej.
Pani trener pochwaliła Nerka, mnie trochę mniej
