Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob mar 08, 2014 0:14 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

Jaki dziarski Ignas :1luvu:

Na staruszka to on nie wyglada Obrazek
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Sob mar 08, 2014 11:12 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

casica pisze:Ale i tak masz szczęście w nieszczęściu, że przynajmniej w pełni obsługiwalny. A swoja drogą Mopik też uważa, że zalewanie podłóg hektolitrami moczu to świetna zabawa? Dracul niekiedy tak się zachowywał, na pytanie retoryczne czyli kto - tam - na - szczał ogon robił mu się jak u szopa pracza i zaczynały się radosne biegi po mieszkaniu pod hasłem "goń mnie".


Jesli idzie o sikanie to kot prezentuje humor angielski, absurdalny. Np. wchodzi do kuwety i sika na stojaco tak, ze 90% moczu leci dookola na sciane i podloge ale nie do kuwety. Kiedy sie np. kapie to wystawiam mu kuwete na korytarz (wtedy nawet chetnie korzysta, bo widac rajcuje go, ze w nowym miejscu ja ma, a i piasek mozna pieeeknie na szerokosc metra rozrzucic). No wiec wystawiam mu kuwete, cos tam jeszcze przy niej robie, wracam do lazienki i widze kota wychodzacego z krzywym usmiechem na mordzie -> nalal wlasnie w miejscu gdzie stala wczesniej kuwet. Dodam, ze w lazience ma jeszcze druga, ale z niej nie korzysta (tzn. raz na 20 sikniec). Ale wystarczy, ze na dzien znikla - natychmiast nalal w miejscu, gdzie stala. A czasem sika dokladnie posrodku pomiedzy nimi dwoma (widac nie mogl podjac decyzji - do ktorej...)

I tak mofglbym jeszcze dlugo opowiadac...

Przy czym on ma fazy na lanie do kuwety i lanie nie do niej. Gorzej, ze kiedys lanie pozakuwetowe to bylo powiedzmy 1/4 czasu, gdy lal do kuwety, teraz to juz jakies 40:60 na korzysc kuwety (jeszcze).

Dobre o tyle, ze woli raczej kafelki (korytarz, lazienka, czasem kuchnia) niz parkiet w pokoju, choc i tu juz mi upiekszyl moj pokoj...

A do duzego pokoju moze wejsc dopiero gdy widzimy, ze juz cos jest w kuwecie (albo i obok niej), bo inaczej na bank nasika w dywan.

I tak dalej, i tak dalej...
Obrazek


Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.

Lifter

Avatar użytkownika
 
Posty: 4967
Od: Pt sie 09, 2013 10:47
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob mar 08, 2014 11:19 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

Jakie mam grzeczne kotki Obrazek
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Sob mar 08, 2014 13:06 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

Lifter pisze:Przy czym on ma fazy na lanie do kuwety i lanie nie do niej. Gorzej, ze kiedys lanie pozakuwetowe to bylo powiedzmy 1/4 czasu, gdy lal do kuwety, teraz to juz jakies 40:60 na korzysc kuwety (jeszcze).


Może spróbuj zbadać mocz- może coś się jednak dzieje. Lanie w miejscu przestawionej kuwety- no fantastycznie ;)

U mnie z tej serii. Ktoś kopał w kuwecie tunel do Chin- masa żwirku wylądowała na podłodze. Zmiotłam na szufelkę i poszłam do kuchni po torbę. Wracam- nalane na żwirek na szufelce :twisted: Może mnie 10 sekund nie było :twisted: Podobnie było kiedy ktoś kopiąc dalej tunel zasypał żwirkiem klapki TŻ-ta, a ktoś inny usłużnie zmył żwirek strumieniem moczu :lol:

Oj te koty- ubaw jak na grzybobraniu ;)
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 08, 2014 14:06 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

Na mojego Mru żwirek tez działa moczopędnie, pisałam już jak wskoczył do pudła, w którym był rozpruty worek żwirku (40 litrów) i nalał. Następnym razem olał nie uszkodzony worek. W poniedziałek mamy miec dostawę, zastanawiam sie czy tym razem nie oleje całej paczki :mrgreen:
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Sob mar 08, 2014 14:15 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

Birfanka pisze:Jakie mam grzeczne kotki Obrazek

Taaak, są takie kotki, wiem, znam z opowiadań :twisted:
Lifter pisze:Jesli idzie o sikanie to kot prezentuje humor angielski, absurdalny. Np. wchodzi do kuwety i sika na stojaco tak, ze 90% moczu leci dookola na sciane i podloge ale nie do kuwety. Kiedy sie np. kapie to wystawiam mu kuwete na korytarz (wtedy nawet chetnie korzysta, bo widac rajcuje go, ze w nowym miejscu ja ma, a i piasek mozna pieeeknie na szerokosc metra rozrzucic). No wiec wystawiam mu kuwete, cos tam jeszcze przy niej robie, wracam do lazienki i widze kota wychodzacego z krzywym usmiechem na mordzie -> nalal wlasnie w miejscu gdzie stala wczesniej kuwet. Dodam, ze w lazience ma jeszcze druga, ale z niej nie korzysta (tzn. raz na 20 sikniec). Ale wystarczy, ze na dzien znikla - natychmiast nalal w miejscu, gdzie stala. A czasem sika dokladnie posrodku pomiedzy nimi dwoma (widac nie mogl podjac decyzji - do ktorej...)

I tak mofglbym jeszcze dlugo opowiadac...

Bracie! Oczywiście to nie jest kalka Dracula, ale podobieństwo jest.

Ale wiesz co mi przyszło do głowy? Czy Ty mu stale przestawiasz kuwetę? I czy on się w ogóle w niej czuje odizolowany od otoczenia, ukryty, bezpieczny od różnych zewnętrznych impulsów? Koty w większości są dyskretne, a w trakcie załatwiania się potrzebują pewnej intymności (no nie każdy jest takim zbokiem jakim był mój ukochany Dracul), więc może ta "latająca" kuwet powoduje jego dyskomfort?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 08, 2014 14:16 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

o, teraz zobaczyłam, że napisałyście - Słonko i Amica, mam problemy z miau dzisiaj :evil:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 08, 2014 14:31 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

A właśnie, przez te problemy z miau zapomniałam o komunikacie z resocjalizacji drapieżnego Świerszczyka. Nomen omen :evil: A nie mógł to mi język skołowacieć zanim wypowiedziałam te prorocze słowa?

Dzisiaj rano, o świcie, o 8 chyba, albo innej, zbliżonej porze dla nieludzi, przyszły. Jak niemieckie dywizje, chociaż teraz, zważywszy medialną histerię należałoby jednak mówić jak Putin o świcie :P
Koty przyszły, dokładnie dwa - Zawieszka i Dżygit. Zawieszka zaczęła robić to, czego nienawidzę, a mianowicie zagrażać mojej ukochanej lampce nocnej. Ona wie, że próby włażenia na nią obudzą mnie ZAWSZE. Tak więc atakowała od głowy. Od nóg zaś atakował Dżygit, o dziwo delikatnie. Nawet nie musiałam pryskać, wystarczyło, że wzięłam do ręki kwazarek i ustawiłam go na łóżku. Bystry ten kotek pobiegł więc do Justyna. Zanim go dobudził, zanim dobry ten człowiek wziął do ręki złowieszczy kwazarek, Dżygit zdążył wyrąbać całkiem spora dziurę w lodzie. Albowiem dla Justyna Dżygit zarezerwował metodę budzenia "na niedźwiedzia polarnego". W zasadzie to nie jestem pewna, w sumie to chyba dwie metody twórczo połączone - niedźwiedź polarny łupiący lód oraz polujący lis polarny. Metoda polega na wznoszeniu się w powietrze i gwałtownym opadaniu na tkanki miękkie i wrażliwe, najlepiej na brzuch :evil:
Justyn wziął do ręki złowieszczy kwazarek, bystry Dżygit zbiegł natychmiast, niestety Justyn nie wykazał się konsekwencją edukacyjną i po prostu zamknął drzwi.
teraz czas edukować Justyna, żeby konsekwentnie edukował Dżygita :twisted:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 08, 2014 14:36 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

A Ignaś tak generalnie to dobrze się czuje, prawda?
Gdybym nie wiedziała ile ma lat to bym nie zgadła, właściwie to tylko na futerku są oznaki przeżytych lat. Moja Sonia ma się dobrze, nawet udało się zatrzymać proces chudnięcia, ale futerko już nie to - wygląda zawsze jakby była potargana :( No i marudzi, jak ja "najdzie" do miauczy głośno i biega po mieszkaniu z pluszowym szczurem od zabersa albo z piszcząca myszką.I ma problemy z trawieniem.
Obrazek
To co prawda zdjęcie sprzed ponad 1,5 roku, ale ona dziś wygląda tak samo - kocia emerytka :wink:

edit;
A ja teraz spie sobie do 7:30-8:00. Codziennie (chyba, że muszę wstać wcześniej to nastawiam budzik), ale pamietam jak o świcie moje mnie budziły: Whisky ciągnęła mnie za włosy a Sonia uporczywie lizała (czego wprost nie znoszę, gdybym chciała być lizana sprawiłabym sobie psa) a Kuba zawodził na cały dom. Teraz im jakoś minęło, miejmy nadzieję, że na zawsze.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Sob mar 08, 2014 14:42 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

Amica pisze:A Ignaś tak generalnie to dobrze się czuje, prawda?
Gdybym nie wiedziała ile ma lat to bym nie zgadła, właściwie to tylko na futerku są oznaki przeżytych lat. Moja Sonia ma się dobrze, nawet udało się zatrzymać proces chudnięcia, ale futerko już nie to - wygląda zawsze jakby była potargana :( No i marudzi, jak ja "najdzie" do miauczy głośno i biega po mieszkaniu z pluszowym szczurem od zabersa albo z piszcząca myszką.I ma problemy z trawieniem.
Obrazek
To co prawda zdjęcie sprzed ponad 1,5 roku, ale ona dziś wygląda tak samo - kocia emerytka :wink:

Tfutfutfu, tak, czuje się dobrze. Odpluwam przesądnie za lewe ramię, bo w tym wieku...
Ale ma dobre wyniki badań krwi, bardzo dobry apetyt, jest tylko przygłuchy, ma pewien problem z perystaltyką jelit no i fatalne, koszmarne ząbki. Ale z tym nie zrobimy już nic. Weta zresztą unikamy, żeby minimalizować stres, który dla staruszka może być znacznie groźniejszy niż szczegółowa wiedza o jonogramie np.
Bardzo posiwiał, a futerko ma w rzeczywistości ładniejsze niż na zdjęciach. Nagle pozwolił się wyczesywać, (zresztą wkleję jego zdjęcia z marca tego roku, te pokazane są ze stycznia), widocznie uznał, że skoro sam nie jest już tak elastyczny jak niegdyś, to niech go inni myją/czeszą :)

Sonia na zdjęciu wygląda pięknie :1luvu:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 08, 2014 15:10 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

casica pisze:

Bracie! Oczywiście to nie jest kalka Dracula, ale podobieństwo jest.
Ale wiesz co mi przyszło do głowy? Czy Ty mu stale przestawiasz kuwetę? I czy on się w ogóle w niej czuje odizolowany od otoczenia, ukryty, bezpieczny od różnych zewnętrznych impulsów? Koty w większości są dyskretne, a w trakcie załatwiania się potrzebują pewnej intymności (no nie każdy jest takim zbokiem jakim był mój ukochany Dracul), więc może ta "latająca" kuwet powoduje jego dyskomfort?
[/quote]

Obie kuwety ma w lazience, jedna stoi non-stop, druga wystawiam mu tylko wtedy, gdy np. sie kapie, a kot akurat lubi sikac do tej wystawionej kuwety, a do tego zreszta lubi korzystac z kuwety z towarzystwem - np. wracamy do domu, kotek sie wita po czym leci do kuwet (w dniach kuwetkowych) i sie zalatwia, a wczesnie caly dzien nic. On akurat samotnosci w kibelku nie potrzebuje.
Ostatnio edytowano Sob mar 08, 2014 18:38 przez Lifter, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek


Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.

Lifter

Avatar użytkownika
 
Posty: 4967
Od: Pt sie 09, 2013 10:47
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob mar 08, 2014 15:27 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

Lifter pisze:Obie kuwety ma w lazience, jedna stoi non-stop, druga wystawiam mu tylko wtedy, gdy np. sie kapie, a kot akurat lubi sikac do tej wystawionej kuwety, a do tego zreszta lubi korzystac z kuwety z towarzystwem - np. wracamy do domu, kotek sie wita po czym leci do kuwet (w dniach kuwetkowych) i sie zalatwia, a wczesnie caly dzien nic. On akurat samotnosci w kibelku nie potrzebuje.

Czyli jednak :P Dracul robił podobnie, gdy już szedł do kuwety lubił, żeby wszyscy to widzieli. Wówczas czuł się wyraźnie doceniony, gdy miał publiczność :roll: Nie pragnął intymności, wręcz przeciwnie :)
Na koniec, zawsze nonszalancko machał łapą w powietrzu - o widzicie? Zasypałem.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 08, 2014 15:58 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

casica pisze:Oczywiście, bardzo jestem dumna z inteligencji i zdolności tego kotka (zapewne ma to po mnie)


No i w tej kwestii się nie zgadzamy, bo ja uważam, że po mnie :mrgreen: Ale możemy przedyskutować tę kwestię :roll:
Dobry pomysł z tym spryskiwaczem, może się gówniarz ogarnie trochę. Ja myślę, że wzorem Justyna zamykaj drzwi do sypialni i będziesz miała święty, anielski spokój.
Ale się trafił egzemplarz, a tak mu dobrze z gęby paczyło.
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob mar 08, 2014 18:04 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

ewan pisze:
casica pisze:Oczywiście, bardzo jestem dumna z inteligencji i zdolności tego kotka (zapewne ma to po mnie)


No i w tej kwestii się nie zgadzamy, bo ja uważam, że po mnie :mrgreen: Ale możemy przedyskutować tę kwestię :roll:

Jak widać kwestia "ojcostwa" jest jak to bywa, kontrowersyjna. Nie piszę o kwestii "macierzyństwa" bo ta jest ponoć zawsze pewna :o
ewan pisze:Dobry pomysł z tym spryskiwaczem, może się gówniarz ogarnie trochę. Ja myślę, że wzorem Justyna zamykaj drzwi do sypialni i będziesz miała święty, anielski spokój.
Ale się trafił egzemplarz, a tak mu dobrze z gęby paczyło.

nie będę już zamykać drzwi bo go nie wychowam. No a poza tym jakoś głupio spać bez kotów, mieć w łóżku nieograniczone miejsce, nie rozpychać się, no dziwnie jakoś :)

Ten mały bandyta, gdy robił zbolałą minkę na schroniskowym zdjęciu, po prostu oszukiwał. Nadymał paseczki udając, że są wyraźne również na grzbiecie i po prostu kłamał całym swoim burym jestestwem podając się za kogoś innego. Gdy się wprowadził, schował swój maleńki zielony plecaczek, niebieskie trampeczki oraz wzruszającą czerwoną czapeczkę z otworami na uszka. Schował, bo dobrze wie, że nagiego i bosego nikt na dwór nie wystawi :twisted: Przebiegły ten kotek :idea:
Zbir. Ale słodki, słodki drań :1luvu:
Bo jak nie łupie lodu, nie poluje na ryjówki ukryte pod metrowym pokładem śniegu, nie gryzie, nie drapie, to daje buzi, przytula się, piska (Hrabia pi - pi, albo Pipi) i w ogóle nikt by nie pomyślał, że taki brutal z niego.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 08, 2014 18:59 Re: Moje koty XIV. Puti, to już dwa lata :(

Kasiu muszę poszukać jego zdjęcie jeszcze ze schronu, porównamy z opisem :twisted:
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Sigrid i 974 gości