H2E2- związek czystej miłości

Hm... czy to znaczy, że ja sama chcę się dobić, bo wybrałam ciemny granat na pazury. :roll:

Oczywiście do niczego on mi nie pasuje, a już na pewno nie do czarnego sweterka. :lol:

Żyły! Dla mnie to temat rzeka. :roll:

Co to jest, że służba zdrowia wszystko wie lepiej. Też kiedyś prosiłam, by pobrano mi krew z dłoni. Pani była nieubłagana, ale po 11 (słownie: jedenastej!) próbie zakończonej fiaskiem uległa. :evil:

Ja ostatnio odczuwam silną potrzebę czerwieni na paznokciach. Mam chyba jakieś 11 różnych odcieni czerwieni i różu a mimo to nadal szukam idealnego koloru.
Granatowy też mam. I opalizujący fiolet. I jasno niebieski kameleon. I miętowy. I żółty. I pomarańczowy. I już nie pamiętam.
W nocy chyba wszystkie koty sie do mnie tuliły. One czują, ze potrzebuję wsparcia, że mi źle na świecie.
Shira a dlaczego bez kotków? I kto z nimi będzie jak was nie będzie?

sunshine pisze:W drodze do Popradu

Aaaaaa ale bym tam weszła :1luvu:

jak ja ciągle tęsknię za górami...
Cieszę się, że wyjazd się udał

O rany! Ależ Ty masz lakierów!

Przy takiej ilości, chyba pół wieczoru zastanawiałabym się, którego użyć. :lol:

sunshine pisze:Shira a dlaczego bez kotków? I kto z nimi będzie jak was nie będzie?

Chcę je wprowadzić jak najpóźniej, jeszcze się kręcą fachmany, hałasują, jest przeprowadzkowy bajzel... boję się, że mi się gdzieś zawieruszą albo nie daj boże ktoś je wypuści :strach:

Odwiedzamy je ale nie co dzień i na krótko

Strasznie mi ich brakuje...

Aaa, to teraz rozumiem. Kotki też pewnie za Wami tęsknią.
U nas od kilku dni remont przedpokoju. Kurz i brud. Ale fachowiec to miłośnik kotów. Pilnuje by żaden maluch nie zwiał, zagada, pogłaszcze. Sam ma rudego złośliwca. Jakiś czas temu rudy ugryzł go w rękę(pan chciał rozdzielić walczące koty i kocur w ferworze walki dziabnął go bardzo mocno). Ręka, a dokładnie dłoń, niesprawna. Pan będzie rencistą.A kot nadal kochany i rozpieszczany.
Dawno nie spałam aż tak obłożona kotami. Zazwyczaj kicie spały gdzieś na łóżku, bliżej mnie niż HSB, ale każdy miał swobodę ruchów. Teraz jestem obłożona dokładnie z każdej strony. Chyba kicie uznały, że potrzebuję jakiejś kuracji. Powoli zaczynam widzieć efekty ich działań.

Ostatnio doszłam do wniosku, że mamy w domu jednego PRAWDZIWEGO KOTA. Helga to kocica, która chodzi własnymi drogami, przychodzi, gdy to ona ma na to ochotę, wymusza na opiekunach to, czego chce. Gdy nie reagujemy wystarczająco szybko, opitala nas na czym świat stoi. Nie ma mowy by nakłonić ją do czegoś na co nie ma ochoty.
I ostatniej nocy ten prawdziwy kot przyszedł do mnie do łóżka, wtulił się w mój bok i przespał chyba większą część nocy. Nie śmiałam nawet drgnąć, doceniając zaszczyt spania u boku królewny.
Juniorzy od rana ćwiczą zapasy. Niedługo będzie można ich zgłosić do jakichś zawodów.
Elza jest dziś niesamowicie upierdliwa i namolna.

A w ogóle to gdzieś w listopadzie minęło nam 3 lata w towarzystwie Dziewczyn. Juniorzy dokoptowali nieco później, w okolicach wakacji. Ktoś jeszcze pamięta nasz domek bez kotów?

Mój dom bez kotów był nudny i jakiś smutny. Właściwie to by tylko noclegownią. Domem stał się za sprawą futrzaków. :mrgreen:

sunshine pisze: Ktoś jeszcze pamięta nasz domek bez kotów?

Pewnie nikt :mrgreen:

Nie jest to to, o czym warto pamietać :twisted:

Koty rzeczywiście nadają domowi miękkość a jednocześnie charakter.
Dzisiaj Elza dzielnie ze mną film oglądała- aż mi tyłek ścierpł. Ale ona wykazywała sporą dawkę cierpliwości i czasami mogłam nieznacznie zmienić pozycję :ok:

Masz racje Justynko

W każdym domu powinien byc kot.
Jak idę do kogoś a tam nie ma zwierzaka to jakiś ten dom niepełny, niekompletny mi się wydaje. Wchodząc zawsze patrze pod nogi czy jakiś futrzasty domownik sie nie pojawi