No tak, i to w dodatku już październik, teoretycznie po sezonie turystycznym.
Juan Carlos i Sofia mieszkają w dużo skromniejszym Palacio de la Zarzuela, a Felipe też gdzieś tam, na tym samym, powiedzmy, terenie, w małym, nowo wybudowanym pałacyku.

Królewska rodzina szaleć nie może, bo coraz częściej się mówi o sensie utrzymywania takiego tworu, zwłaszcza w kryzysie. A w dodatku mąż księżnej Krystyny wpakował się w jakąś aferę złodziejską, chociaż ona twierdzi uparcie, że nic nie wiedziała. Śmieją się satyrycy, że "Księżna nic nie wiedziała, druga - też żona któregoś zamieszanego w pranie brudnych pieniędzy - też nic nie wiedziała, a moja, kurde, zawsze wszystko wie, cholera".
Obciach jak się patrzy.
A knajpy na każdym kroku to jest coś, co w Hiszpanii uwielbiam absolutnie. I generalnie to, co nazywam "knajpianym życiem". Jaki się czasem potrafi u nas na ulicach tłum zrobić w ciepły weekendowy wieczór, właśnie tłum chodzący po knajpach, to się nie da przejść.