mi dzisiaj rece opadly jak przyszlam do domu
pol godziny stalam i czekalam, zeby zatankowac gaz na stacji w Carrefourze, nastepne 1,5 h robilam zakupy, przyszlam z siatami obdzwigana do domu, a tu na srodku lozka w sypialni mokra plama (wcale nie mala, normalny sik), no to dalej sciągać koc, prześcieradło, wrzucilam koc do pralki, przescieradlo rzucilam na przedpokoj, ale że smierdzialo, to dalam je do prysznica, macam kołdrę, no sucho, super, to tylko koc i przescieradlo do prania
poodkurzalam łózko, bo byly na nim paprochy, ulozylam swiezy koc, swieze przescieradlo, niucham, coś cuchnie - wącham kołdrę, a to ona - oczywiscie tez zaszczana, wiec dalej zmieniac pościel, wrzucilam kołdrę do prysznica, wiec teraz mam tam hałdy zaszczanej pościeli
poodkurzalam przy okazji reszte mieszkania, koc sie pierze, pralka świruje, skacze i stęka, ja sie przyglądam, a tam woda cieknie - kurna, nie wiem o co chodzi, ale dookoła pokrywy jest woda i tak samo na dole - ten koc jest naprawde duzy, ale pralam go juz wczesniej, pralka na 6 kg, powinno byc ok, ale widocznie nie jest - nowa pralka - stwierdzilam, ze nie bede wylaczac, bo nie dam rady takiego mokrego koca wytargać z tej pralki, niech sie dzieje co chce
na szczescie nie ma dzisiaj TŻ, ale jutro jak wroci, to od razu bedzie wiedzial o co chodzi jak zobaczy suszące sie na balkonie: koc, kołdrę i pościel
i nie mam juz sily - nie jadlam dzis obiadu, oslabilo mnie to wszystko - zakupy, pranie, sprzatanie, wielkie porzadki