Dzień (może) dobry... Kociaki szaleją. Pierrot napędził mi w nocy stracha uwalniając kolację. Myślę że się przeżarł - paw był monstrualny. Żeby było ciekawiej pocisnęło malucha w dwie strony na raz - poszedł maleńki kupal i zaraz ogromny paw. Zwróciłam więc na niego szczególną uwagę - jest spokojny, ale on się zwykle w babskie jazdy nie wcina, więc to nic dziwnego. Teraz był w kuwecie - niewielka kupka, bardzo rzadka... z krwią. To mnie akurat martwi. Niby Kłaczek po odkłaczaczu zawsze wali qpala z odrobiną krwi i nic mu nie jest, ale... Mam dziś lot z kłaczkiem do weta i tak i tak. Zawsze mogę spakować gówniarza do ręcznego transportera i dostarczyć fachowcom. Choć jeszcze prościej będzie chyba zadzwonić wcześniej i spytać co oni na to.
Bazylica, też oglądałam "Króla Lwa".

Chwilami to nie był głupi film.