Moje koty - prosba o zamknięcie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 12, 2008 19:50

Kota wnoszę do wc bezpośrednio na zastrzyk i natychmiast potem wypuszczam, to trwa minutę w sumie. W małej przestrzeni kot nie wierzga, bo widzi, że nie ma gdzie prysnąć, w pokoju wskoczy na szafę i cześć, nie zdejmę go stamtąd.
Kroplówkę łagodnemu Kickowi robię na oknie w małym pokoiku, on sam wskakuje na zabieg, ale też drzwi wtedy zamykam, żeby nam inne koty nie przeszkadzały.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15208
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt gru 12, 2008 20:35

Tak się zastanawiam,czy czasami stres nie wyrządzi kotu większej szkody niż leczenie?Niewiele się na tym znam,ale nawet parametry krwi zmieniają się u kotów,które denerwują się przy jej pobieraniu.Słyszałam,że u psów takie zjawisko nie ma miejsca.Powtarzam,zasłyszane.
Czy możliwe więc byłoby podawanie czegoś na uspokojenie?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt gru 12, 2008 20:40

Dracula naprawdę ciężko reaguje na "zwykłe" pobranie krwi z ucha do glukometru. Jak już Casica I Cool Caty pisały, problemem nie jest sam zabieg, bo Draculowi trzymanemu przez Kasie bez problemu wkłuwałam się w ucho, do pobrania krwi. Natomiast jego reakcja późniejsza, przyczajanie się, schowanie, strach jest niesamowicie intensywna. Powiem szczerze, że nie widziałam takiegho zachowania, nie wiem czy/ ak Dracul zniósłby codzienne wkłucia q ucho. Może się uspokoi trochę, jak się skończą antybiotyki w zastrzyku.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Pt gru 12, 2008 20:48

ewar pisze:Tak się zastanawiam,czy czasami stres nie wyrządzi kotu większej szkody niż leczenie?Niewiele się na tym znam,ale nawet parametry krwi zmieniają się u kotów,które denerwują się przy jej pobieraniu.Słyszałam,że u psów takie zjawisko nie ma miejsca.Powtarzam,zasłyszane.
Czy możliwe więc byłoby podawanie czegoś na uspokojenie?


no i tu jest problem właśnie, większość kotów bardzo nerwowo reaguje na leczenie, czasem ta nerwowość przychodzi z wraz z wydłużającym się czasem leczenia... Klemens miał raka płuc, z początku podawanie mu leków nie było trudne, ot, zwyczajne. Ale po jakimś czasie to był już horror... tylko co można zrobić? jeśli kot bez tych wmuszanych mu leków może umrzeć, a jednocześnie jest szansa na poprawę? (bo - może jestem nieczuła- ale nie popieram leczenia za wszelką cenę)
A leki uspokajające też nie są obojętne dla organizmu, uszkadzają wątrobę, nerki, itd. Tak mi się przynajmniej wydaje, choćby czytając różne ulotki, dołączane do medykamentów. No i się zaczyna błędne koło... :(
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 12, 2008 21:48

Dziewczyny, główny problem to jest to, o czym pisała CC oraz Magic. Stres, koszmarny stres Dracula PO jakimkolwiek zabiegu przy swojej osobie. Zawsze taki był, od małego kotka, taki charakter. Z wiekiem się to nasiliło. A poza tym on całe życie był w zasadzie, poza jakimis drobiazgami, zdrowym kotem. Więc i tych zabiegów zbyt wiele nie było, odrobaczanie? I nagle jak w łeb - pnn. Co miesiąc, czasem co 3 tygodnie badania krwi, morfologia, biochemia, ciągłe jakieś dokuczliwe czynności. Zmieniłam weta, poszłam z Drakiem do CC. I zaraz mówię - poprzedni wet nie jest złym wetem, przeciwnie nadal uważam, że jest dobry, ale restrykcyjne podejście do badań, do diety dla nerkowców, w efekcie coraz większy stres kota (i nasz), pogarszające się wyniki spowodowały, że powierzyłam małe, szare kocie życie w ręce CC. I byłam, i jestem nadal zadowolona. Im mniej intensywna terapia, tym lepsze wyniki. W końcu jak na zdiagnozowaną w styczniu 2007 pnn, w październiku tego roku wyniki 151 mocznik i 1,6 kreatynina to naprawdę super.
Przekładanie się stresu na zdrowie w bardzo ostrej formie stwierdziłam w styczniu tego roku. Po tygodniowym płukaniu - bezbolesne kroplówki dożylne, cukier miał prawie 400, i objawy zatkania. Na sygnale pojechaliśmy na usg, które nie wykazało nic, inne badania też nie, diagnoza - stres. Usg wykonywał bardzo dobry lekarz, dr Korzeniowski, do którego na konsultacje skierowała mnie CC.
I teraz znowu - im więcej leczenia, tym gorzej. Ja naprawdę cały czas nie jestem przekonana czy on ma cukrzycę, czy on ma stres. Etiologia cukrzycy tez przeciez nie jest rozpoznana, zastanawiam się, czy stres nie może być jej przyczyną, jej podłożem.
To jest okropne, okropne, bo nie wiadomo co robić. Leczyć źle, nie leczyć jeszcze gorzej. Stres go zjada, pożera, nie mogę na to pozwolić. Żadnych krzywych cukru nie będzie, no trudno. Do d... z ortodoksyjnym leczeniem, które mi zabije kota. Cukier był niższy, wczoraj znowu podskoczył i znowu dużo go w moczu i obserwując Dracula myślę sobie, że ponowna jego obecność w moczu jest prawdopodobnie wynikiem zbyt intensywnych pobrań krwi na obecność cukru w ostatnich dniach oraz dodatkowych zastrzyków.

Dzisiaj dostał ostatni zastrzyk z antybiotykiem. I zrobiłam jedno w myśl tego, co napisała mziel52 - najpierw insulina, później jedzenie, żeby zaczął kojarzyć, że najpierw drobna niedogodność, później jedzonko. Może zadziała.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 12, 2008 21:53

No właśnie,błędne koło.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt gru 12, 2008 21:57

Dokładnie właśnie tak, błędne koło :(
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 12, 2008 22:15

Na pewno jest tak, że im mniej stresu przed (łapanie itd.) tym mniej po.
Pomysł mam jeszcze z gatunku rozpaczliwych, nietestowany :wink:
Może spraw sobie akwarium z myszkami (jesli mogłoby być gdzieś postawione poza zasięgiem kotów) i wpuszczaj Drakula do tego teatru po zabiegu, żeby mu się uwaga odwróciła. Ostatecznie można mu teatr urządzać za oknem, wykładając coś dla ptaków. U mnie zachwyt budzą mewy zlatujące się do resztek kocich posiłków.
Miałam kiedyś kotkę z pnn, raz w życiu dostała kroplówkę, wszystko potem regulowałam dietą, obserwując tylko, ile ona pije. Weci wtedy w ogóle małe mieli pojęcie o leczeniu tej choroby, wzorowałam się na ludzkich podręcznikach medycznych. I kicia nie umarła na to, tylko na guza sutka. Obecnie Kicek co prawda kroplówki codziennie dostaje, ale badania krwi w sumie miał 3 w ciągu roku. Zdaję sobie sprawę, że przy cukrzycy niestety trzeba badać, aczkolwiek kiedś dawno prowadziłam dwa lata psa na insulinie wyłącznie badając mocz (nie było wtedy pasków testowych, tylko pastylki).
Na pocieszenie dodam, że mój strachulec dał się wetce dotknąć raz tylko podczas kastracji. Po zabiegu miałam zdemolowaną kuchnię i poszarpane do kości palce. Potem kot na widok weta w domu wydawał ryk tygrysa i żaden nie odważył się podejść bliżej niż metr. Jedyną osobą, która mogła go dotykać byłam ja, przed innymi domownikami wiał. Czyli nawet do zastrzyku nie miałam pomocy, bo przed innymi panikował strasznie. Mnie samej pozwalał na wiele.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15208
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt gru 12, 2008 22:49

Kurde Kacha - kupuj myszki!!!! :twisted:

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 12, 2008 22:55

O ja Cię przepraszam 8O
Mziel czytam Twoje rady z otwartą buzią, ale przyznaję, że brzmią zdroworozsądkowo :wink:
Kasia, a jak już będziesz miała akwarium z myszkami to będę mogła przyjść też się odstresować :?:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 12, 2008 22:57

Niestety nie kupie myszek, nie chce się jeszcze wyprowadzać z domu z kotami i myszkami :wink:

edit: kiedys wykonałam tzw luddyczny zart. Zawiozłam kolege na giełdę zoologiczną, on pojechal po myszki dla swojego pytona :x Wróciłam do domu i wkładajac rękę do torebki powiedziałam do Justyna - wiesz, namówił mnie, naszym kotkom tez kupiłam myszki, niech się troche pobawią 8) Trzeba było zobaczyć reakcję, zostałam nazwana psychopatką, sadystką, kazano mi odnieść nieszczęsne myszki 8O Mnie zatkało, bo widać złe ma o mnie zdanie kolega mąż skoro tak natychmiast w to uwierzył. A tak serio - myszki raczej w grę nie wchodza, i ptaki tez nie, bo na zabezpieczonym balkonie nie siadają :(
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob gru 13, 2008 0:32

To może filmik jakiś z ćwierkającymi ptakami? U mnie kot raz przypadkiem oglądał w TV żywe ćwierkające kurczątka chodzące po stole w studio. I kiedy jedno spadło z tego stołu, pobiegł za telewizor go szukać.
Teraz na You Tube przetestowałam parę filmików ptasich i ten najbardziej podekscytowal moje koty. Psota latała dokoła kompa i szukała, co to piszczy.
http://www.youtube.com/watch?v=9Gf-X97b ... re=related
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15208
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob gru 13, 2008 11:14

Dracul gdy był młodszy uwielbiał tv, zwłaszcza filmy przyrodnicze.
Może zadziała? :) W każdym razie będziemy próbować.
Rano dostał przed jedzeniem, zjadł swoje, zjadł Ryski i dojadł po Zawieszce. Teraz śpi na podłodze, pod drzwiami wejsciowymi. Jakos po porannym posiłku jest taki bardziej "wycofany", nie umiem tego inaczej okreslić.
No i nadszedł nareszcie ten dzień, żadnych zastrzyków poza insuliną, więc może będzie lepiej :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob gru 13, 2008 16:37

Biedny Dracul-też bym była zestresowana,gdyby mnie ciągle kłuli!
Niestety-to wyższa konieczność-Kasiu- :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: -żeby kocina się wyciszyła-może i ten cukier się wtedy ustabilizuje na jakimś właściwym poziomie?

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Sob gru 13, 2008 16:47

:) Niech się wycisza, mam nadzieję, że sie wyciszy, że da się jakos zapanować nad tym stresem.
Dzisiaj wieczorem zaczynamy stosować nowy lek, ma on odżywiać nereczki i zapobiegać ich zwłóknianiu, do jedzonka tabletkę rano i wieczorem, jakaś nowość dla kotków z pnn :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 54 gości