"I tak człowiek trafił na kota..."

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 29, 2013 17:09 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

oj maja swoje znaczenie maja... heheh... kazda zyjaca istrota na tym swiecie ma cos dla siebie co jest cenne i ma jakies znaczenie..

przedstawiciel12

 
Posty: 3
Od: Wto sty 29, 2013 16:36

Post » Wto sty 29, 2013 17:35 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

...Zapewniam Cię Villen, że pocięte zębami przedramiona bardzo designersko wyglądają przy pełnym manicure i biżuterii, więc nie pękaj...

Nie lubię bizuterii na ciele, a zwłaszcza w ciele. Nie lubię złota. Kocham srebro. Jednak chyba zdecyduję się tylko na pomalowane oczy. Manicure to ja już raczej nie. Raczej nie.
Faaajnie, że zima. Można się chować w rękawach. :D
Nie wiem Czy Marutek kojarzy swoje historyje z "pcią" Oby nie. Ale już wiem że "wolno, wolno - podchodź zdecydowanie, ale nie nagle, uprzedź głosem - bo go już znam, zapytaj czy można - nie zawsze chcę się o ciebie pogłaskać"
Ale jak dotąd... Zawsze chce. :)
Obrazek Obrazek

Koty roznoszą ludziom po świecie światełka. Małe, grzejące płomyczki. Kiedy gasną, wokół robi się ciemno i zimno...
Czy z kotami się idzie przez życie? Skądże! Z kotami przez życie się tańczy!

Nigdy nie wiesz, kiedy dopadnie Cię nienawiść. Nigdy nie wiesz, kiedy spotka Cię przyjaźń.

Villentretenmerth

 
Posty: 2737
Od: Pon sie 27, 2012 17:47

Post » Wto sty 29, 2013 17:41 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

Villentretenmerth pisze:(...)
Ale trzeba go uprzedzić, zagadać do niego.(...) Mówić, mówić, mówić. Później wyciągnąć dłoń. Wtedy ją przyjmie.
Maruda. (...)

:D no tak Eureka :!: Villenie :ryk:
Kobiety nie maja tych dylematów i olśnień albowiem MY ( tu wypięła dumnie pierś :mrgreen: ) mówimy zawsze i nieprzerwanie.

A już poważnie Maru na pewno przeszedł wiele złego skoro Avian rok oswajała go na powrót. Bo przecież on był już domowy.
Nie chce myśleć...
Ważne , że teraz ma cudny dom.
I Ciebie - kochasz go to czuć w każdym poście.
Ciekawa jestem czy może on do kobiet większe zaufanie ma
a do rodzaju męskiego ostrożniejszy, czy ta nieufność bezpłciowa jest.
Ciekawość czysto piekielna bo lżej by mi było gdyby ... no wiecie ... :oops: szowinizm płciowy taki wypełzł ze mnie.

Kochany ten Maru mimo wszystko i taki spragniony dawania i brania miłości.

KOT :king: więcej odcieni niż King Elvis .
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Wto sty 29, 2013 18:45 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

A co tam. Powiem po niemęsku. Prawda. Kocham swoje kociska. I te nieswoje też. I kota, który dawno temu, na krótko zagościł w moim życiu. I kilka przechowanych urlopowo tymczasków... Kochalem też swoje psy. Dużo tego było. Wiele par oczu już wypatruje za Mostem.
Ale teraz jesteśmy tu. Albert, Odiś i Maru.
Będą odchodzić. Oni tego nie wiedzą. Ja wiem i biję się z tymi myślami już. Człowiek mówi zwykle "nigdy więcej, nigdy już tego bólu nie przeżyję, nigdy więcej psa, kota...". To źle, to egoizm.
Przyjdą następne, wpatrzone w człowieka oczy. Wystarczy je dostrzec.

Moniko, kurczę, ale Ci wypełzło... Ażesz mnię ruszyło. Popełzak no!
Obrazek Obrazek

Koty roznoszą ludziom po świecie światełka. Małe, grzejące płomyczki. Kiedy gasną, wokół robi się ciemno i zimno...
Czy z kotami się idzie przez życie? Skądże! Z kotami przez życie się tańczy!

Nigdy nie wiesz, kiedy dopadnie Cię nienawiść. Nigdy nie wiesz, kiedy spotka Cię przyjaźń.

Villentretenmerth

 
Posty: 2737
Od: Pon sie 27, 2012 17:47

Post » Wto sty 29, 2013 18:59 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

Villentretenmerth pisze:A co tam. Powiem po niemęsku. Prawda. Kocham swoje kociska. I te nieswoje też. I kota, który dawno temu, na krótko zagościł w moim życiu. I kilka przechowanych urlopowo tymczasków... Kochalem też swoje psy. Dużo tego było. Wiele par oczu już wypatruje za Mostem.
Ale teraz jesteśmy tu. Albert, Odiś i Maru.
Będą odchodzić. Oni tego nie wiedzą. Ja wiem i biję się z tymi myślami już. Człowiek mówi zwykle "nigdy więcej, nigdy już tego bólu nie przeżyję, nigdy więcej psa, kota...". To źle, to egoizm.
Przyjdą następne, wpatrzone w człowieka oczy. Wystarczy je dostrzec.

Moniko, kurczę, ale Ci wypełzło... Ażesz mnię ruszyło. Popełzak no!



WIesz co Villenie, ja nie wyobrazam sobie zycia bez tych moich dzieciaków.
Kiedys miałam psiaki. Trzy. Kiedy odzeszła Tinka pierwszą myślą było to że weżmiemy drugiego psiaka.
Kiedy Roki wpadł pod samochód była myśl że weźmiemy następnego psiaka. I tak wzieliśmy Majkę.
Majka tez odeszła :cry:
Ja nie wyobrażałam sobie życia bez psiego przyjaciela. Wiecie jak często śniła mi się Majeczka. Zawsze ten sam sen.
One zostały w moim sercu i w pamięci i nigdy ale to nigdy ich nie zapomnę.
Teraz mam koty. I gdyby któremuś niedajboże odpukać stałaby się krzywda to nawet bym sie nie zastanawiała czy wziąć czy nie wiziąć innego kociaka do domu. Jest tyle kocich bid które potrzebują serca i miłości. Nie da się ich niezauwazyć, nie da się o nich niemyśleć.
A poza tym ktoś kto doznał miłości i oddania ze strony kota nie może bez niej życ.Nie da się.
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Wto sty 29, 2013 20:02 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

Villentretenmerth pisze:A co tam. Powiem po niemęsku. Prawda. Kocham swoje kociska. I te nieswoje też. I kota, który dawno temu, na krótko zagościł w moim życiu. I kilka przechowanych urlopowo tymczasków... Kochalem też swoje psy. Dużo tego było. Wiele par oczu już wypatruje za Mostem.
Ale teraz jesteśmy tu. Albert, Odiś i Maru.
Będą odchodzić. Oni tego nie wiedzą. Ja wiem i biję się z tymi myślami już. Człowiek mówi zwykle "nigdy więcej, nigdy już tego bólu nie przeżyję, nigdy więcej psa, kota...". To źle, to egoizm.
Przyjdą następne, wpatrzone w człowieka oczy. Wystarczy je dostrzec.

Moniko, kurczę, ale Ci wypełzło... Ażesz mnię ruszyło. Popełzak no!

Villentretenmerth, powiem krótko i po męsku:
Niedawno mnie rozbawiłeś.
Teraz mnie wzruszyłeś.
Rzekłem!

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33143
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Wto sty 29, 2013 20:35 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

Villentretenmerth pisze:A co tam. Powiem po niemęsku. Prawda. Kocham swoje kociska. (...) Kochalem też swoje psy. Dużo tego było. Wiele par oczu już wypatruje za Mostem.
Ale teraz jesteśmy tu. Albert, Odiś i Maru.
Będą odchodzić. Oni tego nie wiedzą. Ja wiem i biję się z tymi myślami już. Człowiek mówi zwykle "nigdy więcej, nigdy już tego bólu nie przeżyję, nigdy więcej psa, kota...". To źle, to egoizm.
Przyjdą następne, wpatrzone w człowieka oczy. Wystarczy je dostrzec.


Wiem doskonale o czym mówisz.
Ujęcie jednej migawki z życia :
Gdy odszedł mój pierwszy pies mastif , one żyją bardzo krótko 8 lat maks - warto zdawać sobie z tego sprawę. Otóż gdy odszedł na chodniczku przy brzegu mego łóżka robiłam mu chyba 30-40 minut sztuczne oddychanie do czasu aż przyjechał weterynarz i powiedział , że to nie ma sensu.
Znajomi się potem długo śmiali, że męża to pewnie by tak nie ratowała i tego typu żarty. Ja kochałam tego olbrzyma i mam w nosie co kto sobie myślał. Nawet wydawało mi się że słyszę w nocy jego charkterystyczny skrobot pazurów o podłogę, dam głowę że przyszedł się pożegnać. Wiem co słyszałam.

:oops: Też sobie w żałobie powiedziałam ... nie , już nie chcę... a tu za jakiś czas przychodzi koleżanka z uratowaną bidą wychudzoną i mówi : wiem, że u Ciebie doszłaby do siebie. No i pooooszłoooo... została.

Ujęcie innej migawki z życia:
U mego byłego szwagra dogorywała dożyca, rak przerzuty na wszystko co możliwe, przy tym ból pies wył, trwało to długo i stan się pogarszał - nie wiem czemu nie do opanowania. Operacyjnie juz bez sensu bo przerzuty wszędzie. Byłej bratowej nie było długo w kraju, więc ja zadecydowałam pierwszy i mam nadzieję ostatni raz w życiu o eutanazji dla suki . Ajra do dziś pamiętam i beczę , uparłam się że odejdzie u mnie na rękach a nie wśród obcych wetów. Odeszła grzecznie wtulona a ja bęczę po niej do dziś. Nie życzę nikomu takich decyzji podejmować.
Wychodzę z ambolatorium a kobieta jakaś pyta co się stało.
Mówię, że psa uśpiłam, a ona na to : "jutro wystawa kupi sobie Pani nowego"
Popełniłam myślozbrodnię najstraszliwszą i z lubością wyobrażałam sobie pięść moją lądującą na jej nosie.
Tak realnie i bez cienia skruchy.
Dziś rozgrzeszam bo myślę, że w ten nieudolny sposób ale jednak chciała pocieszyć kobicina.


Wiec jak Vill to napisał co jest powyżej cytowane - to czuję o czym pisał.
No ale... taka gra zwana życiem polega też i na tym abyśmy
zrozumieli, że śmierć to tylko drzwi do innego wymiaru.
Jest poród = login
Jest śmierć = logout
Śmierci tak naprawdę nie ma - tylko brama do innej przestrzeni.

:oops:No dobra przyznam się wam jeszcze , że tam musi być nawet nieźle - bo pies mnie kiedyś we śnie odwiedził i mówi tak :
"posiłki mi odpowiadają" - cokolwiek miał na myśli musi być nieźle bo on wybredny był , swoje smaki miał.

Teraz już możecie powiedzieć, że zwariowałam :ok:
.
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Wto sty 29, 2013 20:52 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

Wiecie co, ten sen o którym pisałam poprzednio.
Zawsze śniło mi się to samo. Mam psa i nie mam co dać mu jeść. I myślałam jak go nakarmić, co mu ugotować, czy do sklepu pójść po puszkę z karmą. Zawsze mi się tak śniło.
I zawsze pies we śnie. Ale po pewnym czasie obok psa zaczął pojawiać się kot. I znowu to samo, Nie miałam co dac im jesć.

Sen zniknął po tym jak zjawiła się u nas Rysia.
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Wto sty 29, 2013 21:06 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

Rozweselając atmosferę - tobie, Agusialublin, sniło się, że nie masz czym nakarmić kota. Ja to miałam na jawie. Ofelię i jej siostrę przywiozłam w pudełku po butach, to był impuls, bo z kocimi oczkami było coraz gorzej. W domu nic - ani kuwety, ani legowiska, ani zabawek, a już absolutnie nic do jedzenia dla kociaków.
Cóż, pognałam do pierwszego otwartego sklepu (było niedzielne popołudnie), kupiłam krowie mleko i whiskas dla kociąt. Whiskas jadły z talerzyka, picie mleka nie bardzo im szło, dobrze że miałam zakraplacz w domu i tym zakraplaczem je dopajałam. Kuwetę następnego dnia pożyczałam od koleżanki - nie taką kocią, tylko starą kuwetę fotograficzną. To była improwizacja na całego!
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35011
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto sty 29, 2013 22:35 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

Nie jest najgorszą sytuacją, kiedy umrze nasze zwierzę. Najgorsza jest, kiedy my mu umrzemy.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Śro sty 30, 2013 8:13 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

Monika_Krk pisze:
Villentretenmerth pisze:A co tam. Powiem po niemęsku. Prawda. Kocham swoje kociska. (...) Kochalem też swoje psy. Dużo tego było. Wiele par oczu już wypatruje za Mostem.
Ale teraz jesteśmy tu. Albert, Odiś i Maru.
Będą odchodzić. Oni tego nie wiedzą. Ja wiem i biję się z tymi myślami już. Człowiek mówi zwykle "nigdy więcej, nigdy już tego bólu nie przeżyję, nigdy więcej psa, kota...". To źle, to egoizm.
Przyjdą następne, wpatrzone w człowieka oczy. Wystarczy je dostrzec.


Wiem doskonale o czym mówisz.
Ujęcie jednej migawki z życia :
Gdy odszedł mój pierwszy pies mastif , one żyją bardzo krótko 8 lat maks - warto zdawać sobie z tego sprawę. Otóż gdy odszedł na chodniczku przy brzegu mego łóżka robiłam mu chyba 30-40 minut sztuczne oddychanie do czasu aż przyjechał weterynarz i powiedział , że to nie ma sensu.
Znajomi się potem długo śmiali, że męża to pewnie by tak nie ratowała i tego typu żarty. Ja kochałam tego olbrzyma i mam w nosie co kto sobie myślał. Nawet wydawało mi się że słyszę w nocy jego charkterystyczny skrobot pazurów o podłogę, dam głowę że przyszedł się pożegnać. Wiem co słyszałam.

:oops: Też sobie w żałobie powiedziałam ... nie , już nie chcę... a tu za jakiś czas przychodzi koleżanka z uratowaną bidą wychudzoną i mówi : wiem, że u Ciebie doszłaby do siebie. No i pooooszłoooo... została.

Ujęcie innej migawki z życia:
U mego byłego szwagra dogorywała dożyca, rak przerzuty na wszystko co możliwe, przy tym ból pies wył, trwało to długo i stan się pogarszał - nie wiem czemu nie do opanowania. Operacyjnie juz bez sensu bo przerzuty wszędzie. Byłej bratowej nie było długo w kraju, więc ja zadecydowałam pierwszy i mam nadzieję ostatni raz w życiu o eutanazji dla suki . Ajra do dziś pamiętam i beczę , uparłam się że odejdzie u mnie na rękach a nie wśród obcych wetów. Odeszła grzecznie wtulona a ja bęczę po niej do dziś. Nie życzę nikomu takich decyzji podejmować.
Wychodzę z ambolatorium a kobieta jakaś pyta co się stało.
Mówię, że psa uśpiłam, a ona na to : "jutro wystawa kupi sobie Pani nowego"
Popełniłam myślozbrodnię najstraszliwszą i z lubością wyobrażałam sobie pięść moją lądującą na jej nosie.
Tak realnie i bez cienia skruchy.
Dziś rozgrzeszam bo myślę, że w ten nieudolny sposób ale jednak chciała pocieszyć kobicina.


Wiec jak Vill to napisał co jest powyżej cytowane - to czuję o czym pisał.
No ale... taka gra zwana życiem polega też i na tym abyśmy
zrozumieli, że śmierć to tylko drzwi do innego wymiaru.
Jest poród = login
Jest śmierć = logout
Śmierci tak naprawdę nie ma - tylko brama do innej przestrzeni.

:oops:No dobra przyznam się wam jeszcze , że tam musi być nawet nieźle - bo pies mnie kiedyś we śnie odwiedził i mówi tak :
"posiłki mi odpowiadają" - cokolwiek miał na myśli musi być nieźle bo on wybredny był , swoje smaki miał.

Teraz już możecie powiedzieć, że zwariowałam :ok:
.


Moniko, NIE ZWARIOWAŁAŚ :D :D
jesteś bardzo wrażliwa, jak większość nas tutaj :D

Znajomi ? - ja już takich znajomych nie mam - dobrowolna rezygnacja. Po co mi towarzystwo ludzi, którzy nie rozumieją mojego stosunku do zwierzaków ? 8)

Nasz pierwszy ON - Roki był psem mojego męża, ja miałam kotkę i ... cały dom na głowie. Jednak gdy po ok. 13 latach odszedł .... parę razy przyszedł do mnie w nocy i trykał mnie nosem - to mnie budziło ... :cry: Zawsze robił tak za życia, gdy nie mógł obudzić swojego pańcia. Wiedział, że ja od razu wstanę i ściągnę małża z wyra, by wyszedł z psem .....
Taaak .... wierzę Ci, Moniko :love: :love:
"Aby mieć właściwe spojrzenie na własną pozycję w życiu,człowiek powinien posiadać psa, który będzie go uwielbiał,i kota, który będzie go ignorował"/ D. Bruce
Obrazek
Szarusia [*]; Roki [*]; Kiciucha [*]; Santa [*]2011; Tinka [*]2013; Timorka [*]2013; Azira [*]2015; Cynamon [*] 2019; Fituś [*] 2020; Tola [*] 09.2020; Tosia[*] 04.2021; Tysia [*] 12.2021; Dziunia [*] 02.2024.

Kotina

Avatar użytkownika
 
Posty: 9523
Od: Czw sty 26, 2012 15:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 30, 2013 13:05 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

...Villentretenmerth, powiem krótko i po męsku:
Niedawno mnie rozbawiłeś.
Teraz mnie wzruszyłeś...


Jakby co, to jeszcze wkurzyć potrafię. :wink:
Obrazek Obrazek

Koty roznoszą ludziom po świecie światełka. Małe, grzejące płomyczki. Kiedy gasną, wokół robi się ciemno i zimno...
Czy z kotami się idzie przez życie? Skądże! Z kotami przez życie się tańczy!

Nigdy nie wiesz, kiedy dopadnie Cię nienawiść. Nigdy nie wiesz, kiedy spotka Cię przyjaźń.

Villentretenmerth

 
Posty: 2737
Od: Pon sie 27, 2012 17:47

Post » Śro sty 30, 2013 13:11 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

Villentretenmerth pisze:...Villentretenmerth, powiem krótko i po męsku:
Niedawno mnie rozbawiłeś.
Teraz mnie wzruszyłeś...


Jakby co, to jeszcze wkurzyć potrafię. :wink:

O nie, dzięki - wkurzają mnie od rana ;-)

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33143
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro sty 30, 2013 13:37 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

Wiele tu smutnych i wspaniałych historii. Ja do dziś nie umiem się pozbierać po stracie ukochanego psa a minęły już 2 lata. Jeszzce długo po jego śmierci, jego sierść na dawno nie noszonym swetrze wprawiała mnie w histerię i płacz.
Nie umiem na razie przywiązać się do psa. A może nie chcę? W każdym razie teraz mieszkają ze mną 2 koty. Czy kiedyś zamieszka i pies? Nie wykluczam, ale jeszcze nie jestem gotowa.
Obrazek

rastanja

 
Posty: 1637
Od: Czw maja 10, 2012 20:37
Lokalizacja: M-chód

Post » Śro sty 30, 2013 13:47 Re: "I tak człowiek trafił na kota..."

MalgWroclaw pisze:Nie jest najgorszą sytuacją, kiedy umrze nasze zwierzę. Najgorsza jest, kiedy my mu umrzemy.
Racja.

Obie córki kochają nasze koty i dbają o nie. A mimo to, rok temu przy adopcji trzeciego, młodego kota ustalone było wprost, że gdyby coś nam się stało, to one przejmują opiekę nad kotami.
Mamy też kotkę pełnoletnią :wink: i jest ona żywym dowodem na to, że adopcja to odpowiedzialność na lata. Trzeba zastanowić się, co się stanie ze zwierzętami, gdy nie my - je, ale one - nas odprowadzą za TM.
Mam 3 koty, 2 córki i 1 męża

12.02.2012 Kacperku :(
29.05.2013 Tosiu... 19 lat to piękny wiek... tak żal, że już nigdy nie wyjdziesz na trawkę...
19.10.2013 Wojtusiu...

Obrazek

key_west

 
Posty: 867
Od: Sob sty 22, 2011 2:38
Lokalizacja: Warszawa-Zacisze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Lifter i 59 gości