Spadłam na dno razem z wątkiem hmmmm.... Nikt już nie zagląda

Przez moment czułam się lepiej.Była u mnie przyjaciółka której nie widziałam parę lat..Przypomniałam sobie że mam przeponę.Rechotałyśmy jak małolaty.Dwa popaprane wodniki z nas.Rozumiemy się bez słów.Niestety wracam do prozy życia.Nie wiem co dalej robić.Sytuacja nie jest wesoła.Zośki nikt nie chce,nadal jest kotem jednego pokoju.Nie stać mnie na nią.Na moje zresztą też.

Teraz żona bratanka zrobiła bazarek żeby jej i moje kociaste nie były głodne.U nich też się nie przelewa. Dałam psiapsiółce ponczo i chustę do sprzedania,jak sprzeda ( oby ) to będzie na karmę i żwirek.Ech.....
Żeby tak strasznie nie smucić to chcę wam napisać że z buraski to świetna gospodyni.Wczoraj co złapała na parapecie,czyli takie olbrzymie beżowe żuczki to mi na łóżko przynosiła

Umierałam ze strachu drąc ryja,a mała patrzyła się na mnie nie rozumiejąc o co chodzi. Mam nadzieję że nie będzie się to powtarzało bo zejdę na zawał.Duża żem ,ale nawet motylicy się boję

Pozdrawiam serdecznie
