U mnie jest konflikt między poczuciem absolutnego bezpieczeństwa i rutyny ( a w tym dotychczasowego menu) a buntem na wzór nastolatka:
dognę i zobaczę na ile mi pozwolisz. Na szczęście już to kiedyś przerabiałam, wtedy uległam i Gutek przez lata, do końca życia, dyktował mi co będzie jadł. Lucjusz je to, co dostaje w misce, aczkolwiek przez tydzień pościł. Z 13 kg poleciał na 12.40, mimo, że oszukiwałam go, jak wyżej opisałam. Grunt to się nie poddać. Ju7ż wczoraj i dziś mieliśmy sukces, czyli jedzonko zjedzone w 100% łącznie z warzywkami.
Fiona jest of Lucka starsza, ale to jednak nie kot. Dzień czy dwa postu nie zrobią jej krzywdy. Spróbuj odstawić smakołyki i podawać jedzenie o wyznaczonej porze. Zje - fajnie, nie zje - micha o następnej wyznaczonej porze i nic w międzyczasie. Zszarga Ci to nerwy, ale dwa - trzy dni wytrzymaj. Jeśli Fiona nie zacznie jeść to koniecznie zrób badania. A jeśli zacznie - to bunt z głowy. Do następnego razu

Wima, se nie kpij se, bo napuszczę Lucjusza

na Ciebie