No i mam zagwozdkę niewąską.
Panowie Hacker i Jankes byli dzisiaj tak mili, że grzecznie wystawili kupry do siurania, jeden za drugim (dając pańci czas na wyparzenie łychy w tak zwanym międzyczasie), skutkiem czego dumna jak paw zaniosłam do labu dwa siury, w oznakowanych imiennie (a jakże) pojemniczkach. Pani w labie przez chwilkę mnie co prawda przekonywała (w dobrej wierze), że tylko jedną próbkę muszę oddać, dwóch nie trzeba, ale jak powiedziałam, że to kocie, pokiwała głową ze zrozumieniem i sympatią.
Trochę problemów wywołała konieczność wpisania kocich imion w zlecenie badania, żeby było wiadomo, czyj siur jest czyj, ale dwie miłe panie wspólnie rozwiązywały ten problem. Jak się jednak okazało, z kiepskim skutkiem.
Mam teraz zagwozdkę - sprawdziłam na stronie labu wyniki i bawię się w Sherlocka, próbując przyporządkować wyniki do kota. Przy czym kolejność i godzina rejestracji materiału do badań kłócą mi sie z logiką wyników
Jeden ma pH 7 i liczne struwity, drugi ma ph 6,5 i nieliczne szczawiany. I bądź tu czlowieku mądry i pisz wiersze... Najprawdopodobniej uda mi się rozwikłać tę zagadkę w poniedziałek dopiero, jak odbiorę wyniki w postaci papierowej.
Ech...