Sorki, że nie pisałam, dziś coś tak kiepsko z pisaniem, mega-leń itp.
A poza tym witanie mi się z praca kojarzy
Ale żeśmy sajgon dzis przeszli przed chwilą
Wrócilismy właśnie od weta z Wypłosiem.
Po obejrzeniu ogona, trza było ogolić. Potwór chciał nas zjeść

, no to dostał lekkie znieczulenie. Jak zaczęło działać to zaczął rzygać dalej niż widział mega ilością , a potem się zesrał i w to usiadł

. Smród był z przodu i z tyłu

. Musięlismy go trochę obmyć.
ogon nie za bardzo dobrze się ma. Takie jakieś strupy mu sie robia w miejscach gdzie są stawy

. Wetka pytała, czy sobie nie przytrzasnął

, ale my nic takiego nie kojarzymy, drzwi są albo zawsze zamknięte, albo zawsze otwarte

. Mamy obserwować przez dwa tygodnie, bo może to postępująca martwica i trzeba będzie ogon usunąć

. Zresztą mi tam wszystko jedno, niech usuwa co trzeba, byle tylko Wypłosio miał sie dobrze

.
Zęby też nieciekawie, nie tyle, że stan zapalny dziąseł, co kolejne dwa są do usunięcia, bo raczej martwe

. Ja nie wiem, kot sie chyba sypie???
No i jeszcze na barku podgolony, tam też grzybowo było.
A ogon wygląda szczurkowato, jutro wrzuce fotki.
Dostalismy fungiderm, antybiotyk w tabletkach i krople do oka, bo mu zaczęło jeszcze ropieć
A jak wrócilismy, to jeszcze kapiel go czekała, bo cały smierdział. Tez nas chciał zjeść, łańcuszek mi zerwał, dobrze, że kolczyków - kółek nie noszę
Śpi teraz na fotelu zawiniety w ręczniki
