Charliś będzie już miał u mnie dodatkową ksywkę "Kasowniczek" - mam w ręku super cztery dziurki, równe i głębokie jak od kasownika. Czyli - jestem skasowana

. Niestety ciut się babrze, dzięki koleżance nie musiałam iść do lekarza oficjalnie, sama przyniosła mi antybiotyk. Biorę od wczoraj, już jest trochę lepiej.
Calineczka, maleńki tymczasik pojechała wczoraj ze swoimi opiekunami do Warszawy. Wczoraj miałam pierwszą relację - podróż przebiegła szczęśliwie, w większości przez malutką przespana, potem zwiedzała nowy dom

. Mam nadzieję, że to będzie naprawdę dobry domek.
Niestety Jerzyk i Marcyś nadal tymczasują

. Już nie mam siły. Układa mi się w głowie nowy tekst o nich na Allegro, żeby ktoś w końcu zaczął zwracać na nich uwagę, jeden bez oczka, drugi bez łapki, a oba tak kochane.