Cosia,Czitka,Balbi,Mić-wakacje. Brak wakacji.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 20, 2009 9:40

czitka pisze:
Królowa nie ma zwyczaju zagrzebywania. W kuwecie też nie!


:P
Ciesz się, że tylko Czitusia ma zapędy dominującej klólowej 8)
U mnie cała dwunastka dominuje, nade mną 8)

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Śro maja 20, 2009 18:30

Odp.nr 1( na pytanie Wojtka) :
Niestety, mimo usilnych prób nie udało mi sie dowiedzieć jak sie czuje Alvarez, mam nadziję że lepiej niż ja. I Trusiek. :evil: I to właściwie jest :
Odp.nr 2 (na pytanie Czitki) :
Czuję się jakby mnie krowa wyżuła i wyplula prosto pod najeżdżający walec.
Przed chwilą byłam z królem u weterynarza. Mąż musiał mnie zawieźć, choć to na sąsiedniej ulicy, ale jestem taka słaba, że chyba bym nie doszła. Trusiol dostał zastrzyk, trzy następne ma zaordynowane na następne dni, ponieważ jednak nie wiem jak długo bedę chorować i nie będę w stanie codziennie chodzić do lecznicy, wiec dostałam je do domu i sama mu podam. No cóż uszaty ma już 8 lat to wiek matuzalemowy dla królika, więc biedaczek nie jest już w najlepszej formie, bardzo schudł przez tę biegunkę. Póki co dieta czyli siano i woda i codziennie zastrzyk a potem do kontroli. Mam nadzieje, że razem wydobrzejemy.
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro maja 20, 2009 19:14

Hipcia pisze:(...)
Czuję się jakby mnie krowa wyżuła i wyplula prosto pod najeżdżający walec. (...)

To teraz może być już tylko lepiej :ok:

Hipcia pisze:(...) Póki co dieta czyli siano i woda i codziennie zastrzyk a potem do kontroli. Mam nadzieje, że razem wydobrzejemy.

Ale Ciebie siano nie dotyczy? ;)
Wracajcie oboje do zdrowia! :)

Wojtek

 
Posty: 27840
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro maja 20, 2009 20:26

Wojtek pisze:Ale Ciebie siano nie dotyczy? ;)
:)


Nie jestem pewna, gdzieś słyszałam, że inhalacje z wywaru z siana dobrze robią na drogi oddechowe, ale może coś mi się pomyliło. W każdym razie z diety króliczej na pewno mnie dotyczy woda, bo mam pić dużo płynów. Dziękujemy za życzenia, będziemy starać się je spełnić. :D
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro maja 20, 2009 22:02

Hipciu i Trusiolu, dużo lepszego jutrzejszego dnia i meldujcie postęp sianoterapii :ok:
U mnie dzisiaj dwie klęski kociaste. Po pierwsze nie ma żadnej możliwości podania Czitce tabletki, one malutkie, jak rutinoscorbin, i w dodatku mam jej dać pół rano i pół wieczorem przez 5 dni.
Zużyłam na próby dokładnie 5, bo część się rozkruszyła przy okazji i pół nie było pół, tylko proszek.
Podejść miałam do Czitki chyba 10, nie ma na nią sposobu. Ani zawijanie w mięsko, ani rozdrobnione w serku, ani w maśle do pysia, ani prośbą, ani groźbą. Ona sprytna. I jeszcze do tego się obraziła śmiertelnie. A, zawijanie i unieruchamianie kota w ręczniku też nie wyszło :roll:
Nie da rady :evil:
Więc jutro rano pakuję ją w kontenerek i idziemy do weta podawać tabletkę. Rano. I wieczorem też. Otworzyła się całkiem przyzwoita lecznica dwie uliczki obok mnie, nawet laboratorium mają i salę operacyjną. I na razie nie ma nikogo, tylko trójka przemiłych wetów. Aż ciekawa jestem, czy uda im się rozruszać ten biznes.
Druga wpadka z Miciem, który miał kleszcza na szyjce i postanowiłam go wyjąć. Micio- anioł :aniolek:
Miciu, chodź, kładziemy się pod lampą, pokaż kleszcza. Pokazuje. To pańcia go teraz wyciągnie, tylko znajdzie okulary, leż tak z główką do góry. Leży, tylko oczami wywraca. A teraz będę go wyrywać, leż spokojnie. Mruczy.
No to wykręcamy. Ciąąąąągnę i ciąąąągnę. Micio :aniolek:
Coś wyciągnęłam, ale chyba bez głowy. Taka grudka jest w tym miejscu pokleszczowym i lekko czerwone dookoła, ale niewielkie to wszystko.
Pocałowałam w nosek, Micio wniebowzięty leży dalej. No to jeszcze polejemy wodą utlenioną.....Micio się uśmiecha i rzęzi z zachwytu.
Matoł kochany.
Dobranoc.
A, Cosia ma nową ulubioną zabawę- turlanie makaronem rurką. Grubym. Po panelach. W nocy.
Jest fajnie 8)
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19121
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Czw maja 21, 2009 8:24

Czy nowi weci wykazali się i podali Czituni tabletkę? :D

czitka pisze:(...)
A, Cosia ma nową ulubioną zabawę- turlanie makaronem rurką. Grubym. Po panelach.(...)

A nie po dachu? ;)

Wojtek

 
Posty: 27840
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Czw maja 21, 2009 8:34

czitka pisze:U mnie dzisiaj dwie klęski kociaste. Po pierwsze nie ma żadnej możliwości podania Czitce tabletki, one malutkie, jak rutinoscorbin, i w dodatku mam jej dać pół rano i pół wieczorem przez 5 dni.
Zużyłam na próby dokładnie 5, bo część się rozkruszyła przy okazji i pół nie było pół, tylko proszek.
Podejść miałam do Czitki chyba 10, nie ma na nią sposobu. Ani zawijanie w mięsko, ani rozdrobnione w serku, ani w maśle do pysia, ani prośbą, ani groźbą. Ona sprytna. I jeszcze do tego się obraziła śmiertelnie. A, zawijanie i unieruchamianie kota w ręczniku też nie wyszło :roll:
Nie da rady :evil:

A spróbuj rozdrobnić tabletkę na proszek, władować do strzykawki razem np. z Bezo-petem i pod kiełek do pysia z boczku podać. Albo rozrobić z niewielką ilością wody i też strzykawką z boczku. U mnie z jednym kotem przechodzą tak wszystkie numery świata, ale z drugim już, niestety, nie.
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Czw maja 21, 2009 9:09

Nie da rady Marcelibu, Tuta nienawidzi bezopetu :evil:
Ja nie mam jej jak chwycić, ona szybsza i mocna, wie o co chodzi i się zawsze wysmyknie. A potem w ramach zemsty jeszcze zrobi kupę w pokoju, właśnie posprzątałam. Tuta charakterna :twisted:
Wojtku, na dach jeszcze nie wyniosła makaroniku, ale to tylko kwestia czasu.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19121
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Czw maja 28, 2009 22:16

Od poniedziałku będę chodzić z Czitusią na zastrzyki, a do poniedziałku leczymy Cosi jakąś dziwną wysypkę na pleckach, takie kropeczki czerwone, niektóre były jak pęcherzyki, już prawie pękające, takie to zaczerwienione wszystko było, to ja ją myk do koszyka i do nowej lecznicy koło mnie. A jak się darła w aucie 8O
Pan doktor, bardzo miły, obejrzał i powiedział, że nie wie. Że to odczyn alergiczny, ale na co :roll: A może pchełki :( Dostaliśmy przykazanie przemywania riwanolem i maść do smarowania, którą Cosia z zapałem zlizuje, bo jej się wydaje, że to bezopet :roll: Jest lepiej, idzie ku dobremu, nie swędzi toto, ani nic.
Za dwa dni śladu nie będzie.
A najgrzeczniejszy jest Micio.
Rano wszystkie drą mordki, że wychodzą, a Mić grzecznie na oknie czeka na śniadanko.
Obrazek
Bo ja jestem Mić, Mić, bardzo grzeczny Mić, Mić...
Dobranoc.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19121
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt maja 29, 2009 7:48

Mić nam łapkę poda dziś? :P

Wojtek

 
Posty: 27840
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pt maja 29, 2009 22:10

Nie poda, bo już śpi z brzucholem do góry, a jak tylko podejdę, to włącza natychmiast traktory.
Bo Mić śpi pierwszy. W ogóle pierwszy jest w domu, pierwszy w łóżku, i oczywiście pierwszy przy miskach. Troszkę ma tylko łepek przetrącony do tyłu i łapki poplątane, bo Mić nie chodzi normalnie. Mić chodzi z głową zadartą do góry i wlepionym we mnie wzrokiem i pytaniem na pysiu i w oczach: kochasz mnie? Kochasz? I nigdy nie opuścisz?
Mówię mu, że kocham, że jest matoł skończony i gruby do tego, ale, że nie opuszczę. To on się wtedy uśmiecha i pakuje na ręce.
Mamy taki rytuał, że muszę go nosić, gruba pupa na jednej ręce, dwie łapy oparte na drugiej i tak go trzeba podrzucać i mówić: jestem Mić, Mić, wielki Mić, Mić....
Mić dorzuca refren mru...mru....i ja wtedy drugą zwrotkę: jestem Mić, Mić, groźny Mić, Mić....
Potem już mi ciężko i mówię do kota, że już dosyć i że zrzucam już, to on się wtedy wczepia łapami mocniej i baranki strzela i pysio w szyję wtula, więc od początku: jestem Mić, Mić.... :roll:
Ludzie, ratunku, zabierzcie te koty ode mnie, Cosia ma jakieś pryszczyki, Tuta kokcydie, Balbunia jest wiecznie głodna i do tego ten matoł silver metalic, już śpią, chwała Bogu.....
:love:
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19121
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt maja 29, 2009 22:41

Też ma takiego matołka - pasibrzucha i dokładnie wiem o czym piszesz. Zycia sobie bez niego nie wyobrażam choć zajmuje 3/4 poduszki i dmucha mi w nocy zapachem karmy prosto w nos. Kocham cepa jak nie wiem co i nie wiem właściwie za co .... :twisted:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob cze 06, 2009 13:20

Dzisiaj wreszcie świeciło słońce i przedpołudnie było ogrodowe.
Pełnia szczęścia, oto zadowolony z pogody Mić :P
Obrazek
A zaraz obok Królowa Tut :love:
Obrazek
Mniej szczęśliwy był pewnie ptaszek, którego starałam się uratować, ale mi chyba nie wyszło :(
Pisałam o nim na KŁ, już nie ma po co tam wchodzić, ale pamiętajcie, żeby nie zbierać podlotów, teraz takich sierotek może być dużo, to ich czas.
Kokcydii na razie nie leczymy, Czitka ani nie połknie tabletki, ani nie da się wsadzić do kontenera, ani koszyka. Sama nie dam rady, Bungo ma mnie odwiedzić w drugiej połowie czerwca, to jakoś damy radę w cztery ręce :P
I tak jakoś leci.....
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19121
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob cze 06, 2009 19:32

Moje też tak brzucholami leżały i umorusane po łokcie :wink:

Głosowałaś? :D

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Sob cze 06, 2009 21:32

Głosowałam 8)
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19121
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Animus i 455 gości