Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 45 !

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 24, 2018 19:38 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Ewuniu, już myślałam, że będzie lepiej, były przecież chwile poprawy! Znam to wszystko, mój tata zmarł na wylew. Ze szpitala wypisali go w gorszym stanie, niż był w chwili przyjęcia, w domu żył jeszcze 2 tygodnie, aż poszedł kolejny wylew, którego już nie przeżył. Bardzo, bardzo Ci współczuję. Oczywiście też łączę się w modlitwach o cud, bo zawsze może się zdarzyć.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69206
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź


Post » Wto lip 24, 2018 23:05 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Jestem.
Obrazek

aannee99

Avatar użytkownika
 
Posty: 9667
Od: Wto sie 28, 2012 8:35
Lokalizacja: Lubuskie

Post » Śro lip 25, 2018 1:09 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Bardzo dziękuję wam wszystkim za to , że jesteście i wspieracie mnie w tych bardzo trudnych dla mnie chwilach. Zawsze wiedziałam , że kiedyś taki moment nadejdzie , że nasz czas zacznie dobiegać końca ale zawsze było to takie odległe, że na pewno to nastąpi ale , że kiedyś w odległej przyszłości. Niestety czas biegnie bardzo szybko.
Mój tata to dobry człowiek z dużym poczuciem humoru , gadatliwością którą pewnie mam po nim, trudnym charakterem i uporem osła . Bardzo go kocham choć potrafi wyprowadzić mnie z równowagi i doprowadzić do szału . Bardzo mi w życiu pomógł ......mnie i innym też bezinteresownie i nie żądając nic w zamian. Patrzenie na niego w takim stanie sprawia , że moje serce rozpada się na miliony kawałków i czuję wzbierający gniew, frustrację na to wszystko . Dziś po rozmowie z lekarzem czułam takie wkurwienie na poprzedni szpital i tego konowała który wypisał tatę , że byłam gotowa jechać i rzucić się na niego z pięściami.

2 lipca tata upadł w domu. Mamy nie było w domu bo pojechała do szpitala odebrać swoje wyniki. Gdy wróciła zastała go leżącego w łazience. Ile tak leżał nikt nie wie. Wezwała karetkę i zadzwoniła po mnie. Karetka była w ciągu kilku minut więc jak przyszłam to właśnie sanitariusz zjechał na dół po płachtę na której transportują chorych. Lekarz powiedział , że podejrzewa udar ale dopiero badania to potwierdzą lub wykluczą. Karetką zabrali go do szpitala Kopernika w którym rok wcześniej również w lipcu przechodziłam zabieg spiringu udowej żyły odpiszczelowej.
W szpitalu zajął się tata młody lekarz miły i sympatyczny. Po serii badani TK niestety potwierdził rozległy udar z widoczną skrzepliną w prawej półkuli mózgu.Wzięto go na oddział udarowy na neurologii i podjęto leczenie. Tata cały czas był przytomny , rozumiał co się do niego mówi i rozmawiał z nami choć bełkotliwie. Okazało się też , że ma niewładną całkowicie lewą rękę i lewą nogę. Po dwóch dniach przeniesiono go na intensywną terapię bo zaczął się krztusić . Ponieważ wiecznie chciało mu się siku a nie potrafił zrobić w założonego pampersa zacewnikowano go, założono mu sondę do nosa przez którą podawano leki i karmiono papkami. Co wizyta miałam wrażenie , że jest coraz gorzej . Tata był albo apatyczny albo nieprzytomny albo spał. Ciężko było nawiązać z nim kontakt . Przyjęto go w poniedziałek a koło czwartku pani doktor zaczęła wspominać o wypisie . Mama zapytała lekarki jak sobie to wyobraża , że gdzie położymy dużego prawie 100 kg faceta który samodzielnie nawet nie jest w stanie przekręcić się z boku na bok ale panią doktor to niewiele obchodziło. Gdy mi mama o tym powiedziała po raz pierwszy się załamałam i w pracy wpadłam w histeryczny płacz którego nie potrafiłam powstrzymać ani kontrolować. Tata miewał gorsze i lepsze dni aż okazało się , że podłapał jakąś infekcję. Infekcją okazało się zapalenie płuc a do tego po zbadaniu flegmy którą zaczęto mu odsysać bo się krztusił stwierdzono jakąś brzydką bakterię i przeniesiono go do izolatki. Jego język pokryty był najpierw białym nalotem a później aż schodziły mu takie żółte płaty które nie mam pojęcia czym są i na pewno nie są wynikiem nie dbania o higienę zębów bo nie ma w buzi ani jednego . Ciągle faszerowali go antybiotykami i kroplówkami a przez wenflony zaczęły pękać mu żyły . To skłoniło lekarzy do założenia tacie pod obojczykiem wkłucia centralnego bezpośrednio do żyły szyjnej. Wkłucie zakładano mu na sali operacyjnej w środę ubiegłego tygodnia. Myślałam , że to oznacza , że zostanie w szpitalu dłużej , że wyleczą go choć z tego zapalenia płuc ale niestety w piątek poinformowali mamę ,że w poniedziałek tata definitywnie zostanie wypisany ze szpitala i i skierowany do szpitala Jonschera na konsultację rehabilitacyjną. W poniedziałek obie z mama pojechałyśmy by jeszcze raz pogadać z tym lekarzem . Na pytanie mamy czy naprawdę wypisanie chorego z zapaleniem płuc jest dobrym pomysłem lekarz bardzo się oburzył , że skąd ona w ogóle wie , że tata ma zapalenie płuc bo przecież się tylko zachłysnął podczas karmienia a w ogóle to oni już swoje zrobili i nie są oddziałem dla ludzi przewlekle chorych jak tata.Zapytałam czy nie można by taty przenieść na inny oddział by wyleczyć chociaż zapalenie płuc bo w domu nie posiadamy ani tlenu a jest niewydolny oddechowo np pulmonologiczny a on mi na to ,że w szpitalu nie ma takiego oddziału .Kazał za to mamie przyjść do szpitala w któryś wtorek i udać się na chirurgię naczyniową ze skierowaniem które da żeby wyznaczyli termin operacji udrożnienia krytycnie zwężonych żył szyjnych . Wkurwił mnie ten dupek ale nie chciałam robić dymu choć miałam ochotę porozmawiać z ordynatorką oddziału ale niestety zeszła już z dyżuru. Wróciłyśmy do taty bo trzeba było go przygotować do drogi i czekałyśmy na transport i wypis oraz skierowania na konsultację. Usunięto mu również założone kilka dni wcześniej wkłucie centralne .
Ja pojechałam do domu wcześniej z wszystkimi taty rzeczami a mama została. Po moim wyjściu zaczął się kolejny cyrk bo nie chcieli wydać mamie dokumentów taty ponieważ tata nie podpisał zgody na to przy przyjęciu do szpitala. Poszło na krzyki i w końcu wydano. Z Kopernika karetką zabrali tatę do Jonschera a tam spędzili 3 godz czekając na 2 minutową konsultację z której się dowiedzieli , że tata nie został zakwalifikowany bo najpierw muszą udrożnić mu żyłę a dopiero będzie można pomyśleć o rehabilitacji.
W końcu o 14,30 dowieźli tatę do domu. Był tak zmęczony i wykończony tym wszystkim , że co chwila zapadał w sen. Pożegnałam się i poszłam do pracy obiecując , że po pracy przyjdę. Koło 21 moja mama zadzwoniła do mnie , że jest z tata znów w szpitalu i świat znów mi się zawalił. Okazało się , że po 18 tata zaczął się krztusić i dusić i mama nie wiedząc co robić wezwała pogotowie. Przyjechali i zaczęli się nim zajmować. Okazało się , że nie są w stanie wkłuć się w żadną żyłę bo wszystkie pękały więc po raz drugi w warunkach domowych założyli mu wkłucie centralne.Dobre 40 minut pracowali przy nim a później zanim ruszyli na sygnale w karetce jeszcze 20 min go reanimowali bo stracił przytomność i się zatrzymał.
Dziś pojechałyśmy obie by się dowiedzieć o stan zdrowia. Leży w szpitalu MSW na intensywnej terapii. Jest głęboko nieprzytomny , niewydolny oddechowo pod respiratorem, z dużym obrzękiem mózgu. Lekarz powiedział , że robią co mogą ale jego szanse są zerowe bo jego stan jest krytyczny , Bardzo się zdziwił , że w takim stanie wypisano go ze szpitala Kopernika i nawet nie chciał tego komentować.
Jestem wściekła i wkurwiona ale nie na świat , nie na Boga ale na siebie za swoją bezsilność , że nie mogę mu pomóc i nie mogę tak naprawdę zrobić nic by było lepiej i na ten cholerny szpital i konowała który potraktował mojego tatę jak śmiecia który naciąga szpital na koszty i psuje statystyki tych cudownie ozdrowiałych pacjentów po 9 dniach pobytu u nich w szpitalu.
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 25, 2018 7:53 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Droga Ewo, szpital - a właściwie te dwa szpitale, a szczególnie niektórzy pracownicy tych szpitali i ci, którzy ustalali procedury w tych szpitalach, postąpiły niegodziwie. Tata zmęczył się bardzo tymi przenosinami. Miejmy mocną nadzieję, że jest silnym człowiekiem i da radę :ok:
Moja koleżanka chora na raka płuc z przerzutami do mózgu pojechała do Warszawy do Centrum Onkologii, córka mieszkająca w Warszawie jej załatwiła tam wizytę. Po wielu godzinach czekania, w końcu lekarz dał jej do zrozumienia że no przyjmą ją, ale co by tu zrobić żeby sobie statystyk nie popsuć, bo rokowanie było złe, a oni pewnie nie chcieli żeby im pacjentka umarła bo im się statystyki popsują i renoma itp. itd. Słowem dali jej do zrozumienia że nie bardzo im się podoba bo....może im umrzeć... Podobno 'karma' wraca...
Pacjent, człowiek, jak rzecz, znam to, to boli.
Podobnie jest ze zwierzętami, też są przez wielu weterynarzy traktowane przedmiotowo
I znam Twoją bezradność, bezsilność, gniew, w sprawach bardzo leżących mi na sercu robię wszystko a kiedy to wszystko jest za mało wtedy podobnie jak Ty się czuję...
Mocno ściskam
a Migusia zza TM miauczy do Ciebie

Anna2016

 
Posty: 11480
Od: Pt lut 12, 2016 17:41

Post » Śro lip 25, 2018 10:10 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

My też ściskamy, bo nie wiemy co powiedzieć... Zgadzam się z Anią, że zachowanie pracowników szpitali było absolutnie karygodne. Trzymaj się...

Ziemosław

Avatar użytkownika
 
Posty: 4978
Od: Śro paź 18, 2017 18:55
Lokalizacja: Borowa :)

Post » Śro lip 25, 2018 12:14 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Masz prawo być wściekła. Na szpital, ten pierwszy. A dokładniej - na jego pracowników. Przerażające jest to, co zrobili.

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 25, 2018 18:45 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Właśnie wróciłam ze szpitala.Dziś byłyśmy z mamą dwa razy. Za pierwszym razem do południa wyproszono nas ponieważ widzenia są od 16 do 17 a od 11 do 12 można uzyskać informację na temat zdrowia pacjenta. Nasz błąd bo nie doczytałyśmy. Pojechałyśmy po południu. Tata leży na intensywnej terapii podłączony do respiratora bo nie oddycha samodzielnie. Wcześniej nawet jak był nie przytomny mimowolnie reagował na dotyk a teraz zero jakiejkolwiek reakcji. Jego skóra jest gładka i chłodna a całe ciało wiotkie jakby nie pracował żaden mięsień. Pielęgniarka która dyżuruje na sali zadzwoniła po lekarza gdy chciałyśmy dowiedzieć się o jego stan zdrowia. Przyszedł do nas lekarz - starszy siwy pan z całą dokumentacją w ręku , zaprosił do małego i cichego korytarzyka , poprosił byśmy usiadły i opisał nam cały stan zdrowia od momentu przyjęcia do chwili obecnej. Poinformował jakie badania zostały wykonane, jakie leczenie podjęto . Tata trafił do nich z dużym obrzękiem mózgu co było efektem bardzo rozległego udaru który nie został opanowany i nie zostało zrobione wszystko jak mówił lekarz z Kopernika. Poza tym przez niewydolność krążeniową w znacznym stopniu zostało osłabione serce co doprowadziło do gromadzenia się płynów w płucach a w konsekwencji doprowadziło do stanu zapalnego czyli zapalenia płuc. Lekarz nie mógł wypowiadać się na temat pracy lekarzy tamtego szpitala ale zasugerował ,że nie trzeba zmieniać oddziału szpitalnego tylko należy na tym który jest leczyć pacjenta nawet jeśli nie jest to choroba z zakresu specjalizacji danego oddziału. Od razu podano tacie antybiotyki o szerokim spektrum działania aby ruszyć z leczeniem oraz wykonano antybiogram czyli posiew z materiału pobranego od pacjenta celem wyhodowania bakterii by wiedzieć czy kontynuować już podawany antybiotyk czy należy go zmienić . Stan na chwilę obecną od wczoraj się nie poprawił ale też nie pogorszył czyli bez zmian. Dowiedziałyśmy się jeszcze ,że tata zatrzymał się w karetce i podjęto reanimację.
Lekarz zapytał nas czy jesteśmy wierzące bo jeśli tak to powinnyśmy zapytać tego na górze jaki ma plan bo on i jego koledzy wykonują tylko swój zawód najlepiej jak potrafią ale ostatnie słowo należy do Boga.
Wierzcie mi lub nie ale poczułam się jak w amerykańskim filmie typu Grey's Anatomy lub Ostry Dyżur gdzie lekarz jest w stanie porozmawiać z rodziną by przekazać co się dzieje. To po doświadczeniach z Kopernika dla mnie wielki szok.
Spotkałyśmy też panią którą poznałam z Kopernika która przychodziła do męża po udarze a ten leżał na łóżku mojego taty po tym jak przenieśli go do izolatki.Pani jest pielęgniarką na kardiochirurgi w jakimś innym szpitalu a jej mąż 50 letni zdrowy do tej pory facet trafił do Kopernika z udarem . Również dostał zapalenia płuc tylko nie zdążyli go wypisać bo zatrzymał im się i po reanimacji sami przerzucili go do szpitala MSW.
Wygląda na to ,że Kopernik nie potrafi leczyć ludzi skoro w tym samym czasie trafiają do innego szpitala dwaj pacjenci w takim samym stanie. Jeszcze nie wiem co ale coś w tej sprawie trzeba zrobić bo nie można im tego popuścić.
Zrobiłyśmy z mamą jeszcze coś. Sprowadziłyśmy do taty księdza który udzielił mu namaszczenia chorych . Wiem ,że tata nie miałby nic przeciwko a mama w końcu doznała ulgi.
Rozmawiałam też z moim kierownikiem i poprosiłam go o kilka dni urlopu do końca tygodnia. Zgodził się bez szemrania.
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 25, 2018 19:42 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Ewuniu, muszę niestety przyznać, że mam podobne odczucia co do tych obu szpitali :( i to mimo faktu, że biodro zoperowali mi dobrze w Koperniku. Może ten Kopernik jest po prostu za wielki, nikt tego nie ogarnia i ludzie robią, co chcą. Jak trafi się dobry lekarz, dobry ordynator, sumienna pielęgniarka, to jest OK. Ale jak ktoś się nie wywiązuje, to nie ma kto zareagować. Moja szefowa leżała w obu szpitalach i też uważała, że w MSW bardziej przestrzegają procedur, inaczej się odnoszą do pacjentów.
Tak to jest. Mój Tata po wylewie leżał w Szp. Pasteura i moim zdaniem nic mu tam nie pomogli, wypisali w dużo gorszym stanie niż tam przyszedł.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69206
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 25, 2018 20:12 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

jolabuk5 pisze:Ewuniu, muszę niestety przyznać, że mam podobne odczucia co do tych obu szpitali :( i to mimo faktu, że biodro zoperowali mi dobrze w Koperniku. Może ten Kopernik jest po prostu za wielki, nikt tego nie ogarnia i ludzie robią, co chcą. Jak trafi się dobry lekarz, dobry ordynator, sumienna pielęgniarka, to jest OK. Ale jak ktoś się nie wywiązuje, to nie ma kto zareagować. Moja szefowa leżała w obu szpitalach i też uważała, że w MSW bardziej przestrzegają procedur, inaczej się odnoszą do pacjentów.
Tak to jest. Mój Tata po wylewie leżał w Szp. Pasteura i moim zdaniem nic mu tam nie pomogli, wypisali w dużo gorszym stanie niż tam przyszedł.

Ja też jestem wdzięczna chirurgii bo dzięki nim chodzę i funkcjonuję i też miałam dobrą opinię o nich ale to co widziałam na udarówce i neurologii to jakiś koszmar. Czy to młode pokolenie lekarzy czuje się bogami i stąd ich chłód, bezczelność i bezduszność bo są tak zadufani w sobie i tak wierzą w swoją nieomylność , że pacjentów i ich bliskich mają gdzieś.
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 25, 2018 20:17 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Bardzo dobry pomysl z namaszczeniem chorych, mimo powszechnej opinii ze jest to ostatni sakrament to są chorzy ktorzy odzyskuja po nim zdrowie.

Anna2016

 
Posty: 11480
Od: Pt lut 12, 2016 17:41

Post » Śro lip 25, 2018 20:51 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Anna2016 pisze:Bardzo dobry pomysl z namaszczeniem chorych, mimo powszechnej opinii ze jest to ostatni sakrament to są chorzy ktorzy odzyskuja po nim zdrowie.

Namaszczenie chorych to nie ostatnie namaszczenie. Nie trzeba być umierającym by przyjąć ten sakrament.
Namaszczenie chorych – starodawny chrześcijański obrzęd uzdrowienia w imię Jezusa Chrystusa z zastosowaniem oleju. Przywołuje moc misterium paschalnego nad ochrzczonymi cierpiącymi z powodu choroby lub podeszłego wieku, którym z tego powodu „zaczyna grozić niebezpieczeństwo śmierci”.
Moi rodzice i ja wierzymy w Boga choć nie udzielamy się w kościele. Wierzący nie praktykujący to dobre określenie bo głęboko wierzę w Boga ale nie wierzę w księży traktujących swoje duszpasterstwo jak dobrze intratny zawód który wykonują. Oczywiście nie wszyscy tacy są bo bywają księża z powołania ale dzisiaj o takich bardzo trudno.
Bardziej patrzę na namaszczenie chorych jako wspomagacz w walce z chorobą niż jako dowód na pogodzenie się ze śmiercią. Cuda się zdarzają i ja w nie wierzę .
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 25, 2018 21:31 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Ewus, jestem z Tobą, wiem, przez co przechodzisz :(
Nieustannie trzymam kciuki za poprawę stanu Taty.

Mocno Cię przytulam.

Ajaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 137
Od: Wto sie 25, 2015 1:09

Post » Śro lip 25, 2018 21:51 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Ewa L. pisze:
Anna2016 pisze:Bardzo dobry pomysl z namaszczeniem chorych, mimo powszechnej opinii ze jest to ostatni sakrament to są chorzy ktorzy odzyskuja po nim zdrowie.

Namaszczenie chorych to nie ostatnie namaszczenie. Nie trzeba być umierającym by przyjąć ten sakrament.
Namaszczenie chorych – starodawny chrześcijański obrzęd uzdrowienia w imię Jezusa Chrystusa z zastosowaniem oleju. Przywołuje moc misterium paschalnego nad ochrzczonymi cierpiącymi z powodu choroby lub podeszłego wieku, którym z tego powodu „zaczyna grozić niebezpieczeństwo śmierci”.
Moi rodzice i ja wierzymy w Boga choć nie udzielamy się w kościele. Wierzący nie praktykujący to dobre określenie bo głęboko wierzę w Boga ale nie wierzę w księży traktujących swoje duszpasterstwo jak dobrze intratny zawód który wykonują. Oczywiście nie wszyscy tacy są bo bywają księża z powołania ale dzisiaj o takich bardzo trudno.
Bardziej patrzę na namaszczenie chorych jako wspomagacz w walce z chorobą niż jako dowód na pogodzenie się ze śmiercią. Cuda się zdarzają i ja w nie wierzę .

Też tak do tego podchodzę. Moja mama przyjęła ten sakrament w pełni świadomie, około operacji usunięcia nowotworowej. To był grudzień 1999 roku - mama żyje do tej pory i ma się (jak na swój wiek) zupełnie przyzwoicie

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 26, 2018 7:20 Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4

Anna2016

 
Posty: 11480
Od: Pt lut 12, 2016 17:41

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aania i 67 gości