Dzisiaj miałam gonitwę przez cały dzień
Rano zadzwoniła do mnie koleżanka z Niemiec, pochwalić, że załatwia sobie adopcję rudego persa:)
Żeby było mi wesoło, zamówiła portret swego Dudiego (
chyba dobrze usłyszałam - Dudi)
Wymyśliła, że jak kot będzie w domciu to jego portrecik ma już wisieć, a ja kota na oczy nie widziałam i nie zobaczę, przecież nie wsiądę w samolot i nie polecę malować kotu portretu
Poprosiłam , żeby mi przysłała fotkę, bo każdy kot jest inny...
Fotki jeszcze nie ma bo kot dopiero w trakcie "papierkowej roboty", adopcja ma nastąpić niebawem...
Wcześniej namawiałam ją na adopcję u nas, ale nie mogła przyjechać do Polski, więc będzie miała kota mówiącego po niemiecku
A ja rano szybko zagruntowałam płócienko i machnęłam szkic kota,
rudego, perskiego, pachnącego, mądrego, ślicznego jak nie wiem co....tak mówiła koleżanka
Potem miałam trochę spraw do załatwienia nie mówiąc o sprzątaniu i podganianiu sweterka na drutach
Fotek dzisiaj ładnych nie będzie, ale śpieszę donieść, że od rana Buraś śpiewa...
Nawet dwie fotki strzeliłam przez okno ale chyba nie ciekawe...

Potem sobie na chwilkę przysiadłam, a że Rambo był z nami mieszkaniu, Lunka pokazała co potrafi, a potrafi być mocno zazdrosna:)
Kiedy tak sobie ległam na chwilkę, przyszła do mnie i na siłę ułożyła się na moim boku, byle blisko mnie, byle Cudaczek nie wskoczył...
Fotki robiłam sama, więc drogie koleżanki, żeby podziwiać Luneczkę proszę gówki skręcać lekko na bok



No i trochę nagryzmoliłam klifa....


A na deser.....
Przyszły kot mojej koleżanki



Ewa, dobrze, że mi przypomniałaś o konkursie, troszkę człek zalatany

Tulinko
