No tak, jak to czasem człowiek otworzy usta w nieodpowiednim czasie
Wczoraj przeglądając wątki, zazdrościłam Puszatkowi małego dzikuska-taki śliczny, malusi...powiedziałam małzowi, że kobiety tutaj na forum to mają fajnie, mogą miec choć przez chwilę małe kociaki...a moje takie WIELKIE
Przed chwilą wypuściłam swoje do ogrodu, jak szybko wyszły tak jeszcze szybciej wróciły, Kropka cała nastroszona... poszłam zobaczyć czego się wystraszyły...na ogrodzie usłyszałam głośne miaukanie, podeszłam do płotu i zobaczyłam za siatką MALEŃSTWO!
Tak strasznie płakało, miało główkę wsadzoną w oczko siatki, wypchnęłam delikatnie, ale maluch płakał dalej...
próbowałam odejść bo kot był jednak na ogrodzie sąsiada, nic to nie dało, kicia płakała więc podeszłam, naciągnęłam siatkę na tyle, ze mogłam pod spodem kociaka przeciągnąć na moją stronę,
czyli ukradłam
Nie wiem, czyj to kotek, może sąsiedzi przynieśli dla wnusi, ale do południa nie ma tam nikogo...
Jednak taki kocio nie powinien sam łazić po ogrodzie...tam jest pies...
Kiedy malucha przyniosłam do domu, zobaczyłam, że jednak miał
spotkanie z psem...biedne maluszek..
Ma pogryzioną tylnią łapkę, ale na niej staje chociaż bardzo ostrożnie, nie ma otwartej rany, i ma obolały ogonek..
Dałam małemu chrupki dla kociąt RC i wodę do picia, zrobiłam prowizoryczne spanko i piasek do siusiania, kocio bardzo grzeczne, myśle, że to jest dziewczynka, zamknęłam malucha na dole w pomieszczeniu zwanym
letnią kuchnią 
- wiec moje nie mają narazie kontaktu...
zaraz postaram się wstawić zdjęcia...