Dobrze, że u mnie jeszcze wyrok nie zapadł
Ogłaszam, że Tasiowy demon wędrowny dotarł i do nas i wstąpił w Konana, barbarzyńcę

od rana gania za niewidzialnym wrogiem, groźne dźwięki wydaje, męczy swoich kocich towarzyszy. Raz tak skoczył że zrobił salto w powietrzu i grzbietem wylądował na Frejce

Frejka prawie umarła ze strachu, a Konan ja po tym jeszcze podduszał i klepał po głowie. Z Proziem tak się lał, że miał rude futro za pazurami

biega jak torpeda i cały czas jęczy wniebogłosy
A ja mam dziś drugi dzień kuchennych rewolucji. W piekarniku robi się pyszny gulasz wołowy, a w lodówce tężeją desery dietetyczne smakija. Dzień rozpusty
