Faktycznie po urlopie praca mniej boli
Chociaż dzisiaj wpadłam na głęboką wodę ale dobrze że przyjechałam na krótko
od poniedziałku zaczyna mi się ostra robota bo mam do zrobienia sporo PIT-ów dla pracowników do końca miesiąca
a ze wzgledu na skarbówkę prosze o trzymanie kciuków
Zaskoczę Was może że fotki będą ale w późniejszym terminie
na dnie kanału leży sobie cyfrówka ale ocalał analog więc po wywołaniu wrzucę skany
Szczegóły wypoczynku hmmm
Wyjechaliśmy w niedzielę świtem z domu - wsiedliśmy w autokar, przejechaliśmy przez Czechy i Austrię i późnym wieczorem dojechaliśmy do Włoch
padliśmy bez życia z marzeniem o rozprostowaniu nóg i kąpieli
Następnego dnia po śniadanku przejazd do Wenecji, rejs statkiem, jakieś zwiedzanko i indywidualne zwiedzanie z dużą ilością wina w tle
powrót do hotelu i nasiadówa prawie do rana bo trafiła się fajna grupa
następnego dnia powtórka z rozrywki z tym że najpierw zwiedzanko, później nasiadówa a na końcu romantyczny rejs gondolą po kanałach podczas którego mój ukochany mąż tak zawzięcie pstrykał mi zdjęcia że o mało co wpadłby do wody

ale utopił tylko aparat
jak się domyślacie to wersja Tomka
Moja brzmi tak że za dużo błazenady w połączeniu z winem zawsze się tak kończy
W nocy zamiast na nocleg to powrót do Polski gdzie byliśmy późnym popołudniem - przesiadka do auta i w środku nocy w środę powrót do domu
Ogółem impreza trochę męcząca i na wariata ale młody zadowolony, mąż zadowolony, ja odpoczęłam więc nie jest źle