W weekend zostawiłam dziewuchy w Krakowie pod opieką mojej siostry a z rudym pojechałam do rodziców. Miał pokój i duży balkon dla siebie i wycieczki po całym mieszkaniu gdy pies był zamknięty i co robił ...
Pół nocy łaził i miauczał, 1/4 nocy walił mnie czołem w nos i 1/4 nocy masował mnie łapami i mruczał. Do kitu taki odpoczynek. Mam jeden wniosek: Zenek tęsknił za dziewczynami. Nigdy wcześniej nie odstawiał nocnych koncertów. Po powrocie przykładnie przywitał się ze swoim stadem i wyciągnął jak długi na podłodze.
Wczoraj Bura, korzystając z tego że Zenek był zajęty miską, wylizała mu pół ogona. Zaglądała też pod ogon ale chyba brakło jej śmiałości

. Ja nie rozumiem tych kotów. Bura wyraźnie go lubi. Zenek chyba też lubi ją ale musi pokazywać kto w domu rządzi. Mam wrażenie, że ich stosunki bardzo się poprawiły. Bura coraz częściej nie zwiewa tylko stoi i fuczy. Dawniej Zenek by to olał i na nią skoczył a teraz tylko popatrzy i odchodzi. Bura jest super.
Kaśka jest za to Zenka oczkiem w głowie. Nie mogę jej umyć pupy (te długie kudły mnie wykończą), bo jak tylko piśnie to Zenek leci z odsieczą. Drań posunął się do tego, że mnie ugryzł "ratując" młodą.
Wygląda na to, ze zmieni się trochę moja praca. Bedę musiała częściej wyjeżdżać. Jak nie znajdzie się dom dla Burej (bardzo się do niej przywiązałam

i to szukanie jej domu w moim wykonaniu to fikcja

) to będzie ciężko.
W piątek minie 6 tygodni od zenkowego zastrzyku

.