Hutek wiesz co .. nie uczyli sie na moich bledach i zaufali wetowi...
Oni wiedzieli ze gdyby mi wszystko powiedzili to bym poruszyla niebo i ziemie.. i ich cisla.
Bo niestety uwazaja raczej ze mam bzika na punkcie kotow...
Smutna ale prawda. Tez oni wychowani w duchu ze kot ma myszy lapac... to i tak ze kot byl w mieszkaniu... to i tak..
Mysle ze zareagowali za pozno, nie wiedzieli, nie wylapali pierwsych objawow infekcji...
Nic juz nie zmienie...
Nie Klaudia. Nie zostanie pochowana na cmentarzyku. W tej kwestii nie mialam nic do gadania.
Pixie wrocil od weta. Generalnie jest to co podejrzewalam.
Ale od poczatku, byl nasz wet co mamy zaufanie do niego.
W Pixiastego wstapil demon. Wet od razu pytal o karme.
Gonili Pixiora po gabinecie. Pixior w szale uzar M. w palec.
Dostal 2 zastrzyki w tym przeciwymiotny.
Jest w stanie dobrym. NIe jest odwodniony, oczy, zeby, waga, temperatura wszystko w normie.
Nie schudl. Wymacany wszystko jest ok.
Prawdopodobnie wszystko jest podraznione stad taka petelka. Tym bardziej ze on ma apetyt.
Plus lekkostrawna dieta i powinno byc ok.
Gdyby nie daj boze nie - mamy w niedziele przyjechac.
Coco w panice - bo wdziala transporter... lazi teraz po mieskzaniu z brzuchem przy ziemi w totalnej panice...
Pixiasty ofochany na swiat... ale juz przyszedl z nami posiedziec.
Mysle ze bedzie dobrze
