Dawno nie pisalismy z rozniastych wzgledow.
Teraz jestesmy troche wyjechani, z obawa ze Lunkowi sie pogorszy, doziebi sie albo co, ale i nadzieja ze wreszcie odzyje troszke, ostatni czas byl niedobry, smutny taki.
Lunkowi ciagnie sie "cos" w oskrzelach, troche pokasluje w nocy, poprychuje, chrzaka- jakby za duzo wydzieliny mial, jakis wyplyw czy cos. Byly 3 antybiotyki, bez wiekszych zmian.
Kontaktowalysmy sie przez ten czas z nasza dr Ania a przynajmniej...Mati sie kontaktowala, ja sie ostatnio weekendowa mama zrobilam
Troche smutno, chcialabym z nim byc jak najwiecej a tu tyle ze pomiziac, poczytac ("czytaj kotu 20 minut dziennie. Codziennie

) i spac.
Tutaj jest jakby lepiej ostatnie 2 dni, Lunek duzo chodzi sobie i miauka, tyle ze od wczorajszego popoludnia a dzis juz zwlaszcza placze o wyjscie na dwor

Wzielysmy niby szelki no ale nie, za zimno i za mokro, te jego oskrzela...
Miauu miauuu miauuu nie przypuszczalam ze Moje Kocie moze sie jeszcze tak wydzierac
