ja lubie miziaki, ale jak kot przesadza z mizianiem to tez nie fajnie.
Jeden taki-Mikolaj ma na imie-to jest tak namolnym miziakiem, ze barankuje non stop i to z taka sila, ze az czasem boli

Oczywiscie kocham go bardzo, jest wspanialym przyjacielem, niezawodnym kumplem, ale on tak baranki strzela nawet jak masz w reku kubek z goracym napojem

I nie przegadasz mu, ze sam sie moze tez oparzyc, juz nie wspomne o tym, ze czlowiek tez bedzie poparzony. W dodatku on jest tak bezczelny, ze wlazi czlowiekowi na kolana natychmiast, ledwo co usiadziesz na czymkolwiek, czy przykucniesz np, zeby odpiac buta.... nie pyta, czy moze... wpycha sie po chamsku

Ale uwielbiam ten jego wiecznie usmiechniety pysio

tylko zeby tak nie ugniatal z calej sily, bo to mnie boli nieraz

I za kazdym razem, po odwiedzinach u Mikiego wychodze niczym pobita, obolala i posiniaczona
