Pocieszyłyście mnie, bo moja wyobraźnia pracuje i widzę zmarznięte kociny na skraju życia z powodu przemarznięcia.
Tak wiele myślę o Ogryni i o bezdomnych kotach, że dzisiaj śniło mi się, że przyszła do mnie moja mama i przyniosła maleńkie zawiniątko, w nim był malusieńki kotek, był cały biały. Mierzył nie więcej jak 15 cm. Ale widział i wpatrywał się we mnie malusieńkimi oczkami. Wzięłam od mamy to maleństwo, odwinęłam szmatkę, w którą był zawinięty i nagle z kociny poleciała jakaś ciecz i było w niej pełno świeżej czerwonej krwi. Strasznie się w tym śnie zdenerwowałam i gorączkowo zastanawiałam, czy mam dzwonić do delfinki z pytaniem, co z tym kociną począć, czy pisać tu na forum, żebyście mi podpowiedziały, co mam dalej robić, czy on przeżyje, co to jest za ciecz, czy to mocz z krwią, czy to może z pysia mu ta krew poleciała i co to może być za choroba.
Sen był kolorowy, czerwono biały....
Niczego więcej już z tego snu nie pamiętam, bo zostałam zbudzona przez mamę.
W senniku wyczytałam:
Kot
wyjaśnienie
- fałszywy przyjaciel
- miauczący - uciążliwy proces
- futro - znaleziona zguba (czyżby to dobry omen? główną rolę we śnie pełniło to śnieżnobiałe futerko

, było piękne, błyszczące i czyściuteńkie)
- być podrapanym - przeciwności
- czarny - nieszczęście
- głaskać go - niewdzięczność