Czesio, Jożik, Miś i Polcia.

Futro nie utkwiło Ci w gardle ? :ryk:

Ja tam ogóreczki jem :mrgreen:

Współczuję chorego oczka

Oby już było dobrze :ok:

amyszka pisze:Futro nie utkwiło Ci w gardle ?

Nie-e. Misiaczek jes..., to znaczy - był, ogolony. Futerko ledwo odrosło. :lol:

Rany julek, to Czesio objawia także pozawokalne formy ekspresji? :strach:

O !
Jezd poprawa oczna?
Cieszem siem!!

(po akcji wyciagania z kota 2,5 metra taśmy do zabezpieczania okien...no KTÓRY kot moze zeżrec taśmę?PERS!!!)(pan złota rączka złapał końcówkę taśmy w OSTATNIM MOMENCIE. Wyszła PRZODEM!)
Matko..!

Aniu gdzieś jest? Jak niebieściuchy? Misio....

Mój mąż ogłosił, że on by mógł mieć brytyjczyka. Mówi, że jak tak poczytał o cechach ras, to wybrałby brytka. Sądzę jednak, że nie wie co mówi. Bronio jest mistrzem mękolenia, zwłaszcza ostatnio: chodź, no chodź, popatrz jaka ładna pogoda, a ty siedzisz w domu, no chodź, chooooooodźźźźźź I tak w kółko. Ciekawe co zrobiłby z dwoma takimi mękołkami :mrgreen:

Fiszko ona siedzi w tapczanie z Jożem i usiłuje go przebłagać:)

Zastanów się Fiszko!!
Jeżeli chcesz mieć w domu osobnika który:
a/nie daje się głaskać 50% domownikow (bo nie lubi ich,o!)
b/miauczy o 3.30 w nocy,budzi tym kotkę i potem miauczą razem
c/porzuca jedzenie i trzeba go karmić dopyszcznie, podczas karmienia ryczy (..mrrrauurraauumrauuu-taka sinusoida nisko-wysoka) i syczy (jak kobra!)
d/jest śliczny, przecudny ,ma różowy nosek i absolutnie cudowne stópki,pachnie jak Chanel 5 i wszędzie zostawia futro (jak masz ciemnie dywany KONIECZNIE weź rudego , przy jasnych dywanach wskazany niebieski!!)
e/ucieka na spacerach i nie słucha nikogo (w ogóle to ja bym mu zalecała audiometrię...)
f/wskakuje na kotkę choć bezjajeczny jest od lat, gryzie ją po karczku (no tu go rozumiem : ona ma taki tłusty karczek...)do krwi a potem ja umieram,że ona ma znowu grzybicę
g/najcudowniej na swiecie wpatruje się w rybki w akwarium ,pomaga im pływać łapką i mówi im "miau" na powitanie
h/właśnie z resztą towarzystwa uciekł pod łóżko przed Dużą Muchą(siedzą w trójkę!)

TO WEŹ BRYTYJCZYKA!!!

Ha, wiem. Bronio jest brytkiem! Opis pasuje idealnie. No, może oprócz noska różowego. Broncio ma karmelowy. I kotek nie zaczepia, bo.... nie ma okazji :mrgreen:

A tak w ogóle, to Broneczek miał być persem, ale nie jest, miał być biały, ale... jest rudy

Dlatego jest u nas, nie spełnił kryteriów.

Aniadko, może jakieś dary przebłagalne dla Joża trzeba miec?

Felix mial być niebieską kotką:)
Też jest brytkiem i też rudym.
To już rozumiem miaukolenie spacerowe:))

I chcesz drugą sztukę teką samą??!!
Jej, Dzielna Kobieto!!:)

A ja bym jeszcze raz wzięła persa czyli tak jak mam:)
Fifi jest słodka!!

Szkoda,że nie ma zdjęcia Bronisia - rude brytki są takie rzadkie!
Bym oko nacieszyła:)

A białego persa ( z niebieskim i różowym to ja właśnie mam:))

Szkoda,że nie ma Aniady bo bym się pochwaliła,że moja Fionka się bawi myszką:)

Idę spać i zmyć z siebie Bezo-peta bo Fifi pluje nim na odległość skoków Małysza!

kotkins pisze:Szkoda,że nie ma zdjęcia Bronisia - rude brytki są takie rzadkie!
Bym oko nacieszyła:)

No on to tak tylko z charakteru i ilości mękolenia... Nie z rasy.
Zaraz mnie tu Aniada pogoni, że źle pisze o brytkach

Wedle zeznań pani od której go mamy to on miał być białym persem. Historia dość niejasna, a jak było naprawdę... nie wiem. W każdym razie jak zaczął rudzieć pani postanowiła go oddać i tak wylądował u nas.

Ani dalej nie ma, a jej wątek żyje własnym życiem... Mam nadzieję, że nie nie rozchorowała i wróci tu niedługo z dobrymi wiadomościami? Np, że jest wymarzona praca!? Mocno trzymam za to kciuki!

Jestem, Dziewczynki.
Ponieważ dorabiam sobie przez miesiąc jako niania, rzadko mam czas i siły

na internet. Poza tym, nie bardzo wiem, co by tu napisać.
Pracy jak nie było, tak nie ma. :cry:

Nie mam nawet ochoty, by opisywać, co się w Mirmiłowie dzieje. W takim makabrycznym stanie ducha nie byłam nigdy. W ogóle nie widzę sensu w niczym. Nie mogę się zmusić ani do zadbania o kwiaty (no bo niby po co, skoro zaraz muszę wyjeżdżać), ani do drobnych prac remontowych (przecież ja tu nie mieszkam), ani do poczytania książki (jeszcze się naczytam w samotności), ani do wyjazdu na wycieczkę, pójścia do fryzjera, itd., itp.
Przerażające jest, że nie ma we mnie radości z powodu powrotu do domu. No bo niby z czego mam się cieszyć, skoro połowa pobytu za mną. Do bloga nie mam serca i natchnienia. Wysyłam dziesiątki cv - i nikomu mój zawód nie jest potrzebny. Ani tutaj, ani nigdzie indziej. Praca mego męża wisi na włosku. Jak "dobrze" pójdzie, będę wyjeżdżać do skończenia świata, albo obydwoje zostaniemy bez pracy. Szukam już wszędzie i NIGDZIE mnie nie chcą. W moim mieście wyczerpałam wszystkie możliwości i kontakty, a w innych miastach mają "swoich".
W życiu nie miałam takiego doła.

Brak wiadomości nie jest niestety dobrą wiadomoscią:(

Jakbym miała co dobrego -napiszę.

Aniu, jak Cię wesprzeć... :cry:

No, właśnie. Nic nie piszę, bo i co tu radzić? Tylko w depresję nam nie wpadnij.

Może wspólny wyjazd z mężem z Dolnego Śląska to nie jest zły pomysł? Albo wspólny wyjazd do Niemiec?
Myślałaś ,żeby założyć wątek w sprawie pracy tu na forum? Może ktoś z forumowiczów by pomógł, jeśli by wiedział, jakiej pracy szukacie i na jakich warunkach..

Przytulam i kciuki trzymam nieustająco.

Czesio, Jożik, Miś i Polcia.

Kto przegląda forum