Dor pewnie niebawem uzupełni..
ale pókico: Mrówa idzie dziś do nowego domu:) gwiazda..
Reszta jeszcze zostaje z nami choć może w przyszłym tygodniu Xenka będzie miała wizytę naszej znajomej. O ile na nią nie nasyczy za bardzo, to kto wie..
Poza tym w piątek byliśmy u weta: małe już nie biorą antybiotyku i dobrze bo trójce poza Mrówą(która już od tygodnia nie bierze antybio) zaczęły wychodzić małe łyse plamki- po jednej, dwie (dziś się dowiemy czy to grzyb..):/
Nie wyglądają przez to specjalnie pieknie.. mają jakieś mazidło na to. Dziś też odbieramy specyfik na tego wirusa od kataru żeby się zamknął w komórkach (tak mówiła pani wet) i coś tam drogiego na wzmocnienie. (Dor wie). - przyda im sie po tej kuracji antybiotykowej..
Ale generalnie nastroje dopisują, wszyscy szaleją na potęgę i łazienka zaczyna się robic ciut mała.( i tak jest mała) Dziś Lao wybiegł do kuchni jak tylko rano otworzyliśmy drzwi- miał to zaplanowane dziad jeden:) ale zaraz na widok Menażki-Malażki stanął wryty.. i akurat miałem moment żeby go złapać:)
Czyli się dzieje..
