mały ma trochę problemów z brzuszkiem. rozważymy z wetem czy go nie odrobaczyć czymś bardzo delikatnym pod koniec tygodnia, bo to pewnie robale...
i zastanawiam się czy nie kupić klatki króliczej, bo nikt nie ma pożyczyć, a Minim siedzi w klatce dla chomika. jest za mała

i nie da się do niej wstawić nic, ani kuwety, ani jedzenia (później).
tylko co ja potem z tą klatką zrobię...? jednorazowy wydatek koło stówki...? łeeeeeeee
mam klatkę wystawową w garażu, ale jest ogromna. to po pierwsze. Minim pewnie by wyłaził z łatwością przez pręty....

a druga sprawa, że klatka jest po Bajbusie, który nie wiadomo na co umarł. dorosłego szczepionego kota może bym do niej wpakowała (po odkażeniu klatki virkonem), ale 3-tygodniowego malca... no way....
