Milka, Kropka, Frodo i Sznycek. Prosimy o zamknięcie wątku!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 30, 2008 10:06

Siedzę sobie cichutko Dorotko, bo jestem dziś nieprzygotowana :oops:

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Śro sty 30, 2008 10:41

JoasiaS pisze:Siedzę sobie cichutko Dorotko, bo jestem dziś nieprzygotowana


Hmmm...może być bez fot :P

Zresztą fotki są gdzieś w forumowych odmętach ;)

gauka1

 
Posty: 2710
Od: Śro cze 28, 2006 21:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sty 31, 2008 9:45

Rok 2007 upłynął mi pod znakiem szukania domów potrzebującym kocicom :roll: .

Wszystko zaczęło się od burej Julki i trójki jej kociąt, które przyprowadziła pod drukarnię jesienią 2006 r. Kocicę widywałam już wcześniej – typ dzika, dzika, dzika :evil: .
Pewnego upalnego dnia wystawiłam jak zwykle dla wylegującego się gdzieś w trawie Sznycka miskę z wodą. Oniemiałam, kiedy chwilę później zobaczyłam przy tej misce Julkę i trzy kociaki 8O

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Julka była chuda i zabiedzona. Widać było, że jest już zmęczona macierzyństwem i robi co może, by maluchy już się od niej uniezależniły. Wiedziałam, że jeżeli nie pomogę tej trójce, to najprawdopodobniej nie przeżyją zimy. Zaczęłam akcję reklamową wśród naszych klientów i znajomych – „właśnie dokarmiam cudne kotki, oswoję, dam w dobre ręce”. Ku mojemu zdumieniu, łatwiejsze okazało się znalezienie domów, niż oswojenie małych dzikusów. Zdecydowałam się wyłapać je i zabrać do mieszkania, bo w terenie nie miałam szans na powodzenie akcji.
Proces oswajania opisany został w tym wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=49 ... sc&start=0
Starałam się wstawiać dużo zdjęć (ciągle domagała się ich niejaka Gauka1 :twisted: , ale już niestety przepadły w otchłani forum :-( ).
W każdym razie akcja zakończyła się sukcesem - Tygrynia, Jasiek i Krecik pojechali do własnych domków
Obrazek


Gdy ja zajęta byłam kociakami, Julka, którą chciałam wysterylizować jeszcze przed zimą, przepadła jak kamień w wodę. Myślę, że wydajnie przysłużył się do tego Sznycek, który szczerze jej nie znosił i kiedy tylko mógł przeganiał ze swojego terenu :evil: .
Julka jednak nie zniknęła bez śladu. Była na tyle mądrą kotką, by nie zapomnieć miejsca, w której udzielono jej pomocy. W marcu 2007 roku znów skrzyżowały się nasze drogi. Julka powróciła. Tylko, że tym razem była w zaawansowanej ciąży :roll: :
Obrazek

Sterylka aborcyjna, przed którą tak się wzbraniałam w przypadku mojej Rudej, tym razem stała się dla mnie sprawą bardzo pożądaną (choć bałam się przeokropnie). Kieleccy weci zdecydowanie odmówili wykonania tego zabiegu, strasząc mnie poważnymi powikłaniami. Kiedy prawie wpadłam w depresję, mając przed oczami wizję kolejnego miotu niechcianych kociąt, Gauka1 podniosła raban w swoim wątku, a dziewczyny z Krakowa od razu zaoferowały mi pomoc (Rustie – :1luvu: ).
Z duszą na ramieniu wabiłam dziką Julkę do transportera, by zabrać ją na zabieg do Krakowa. Już w samochodzie zaczęłam jednak podejrzewać, że moja dzika kotka wcale taka znowu dzika nie jest... No i się nie pomyliłam – dziewczynka okazała się miziastą koteczką bardzo spragnioną swojego człowieka :D .
Perypetie związane z Julką znalazły się w tym wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=57 ... sc&start=0
Ostatecznie kotka znalazła wspaniały dom u Oli z Kielc (obecnie forumowej Olaxiss) :D :
Obrazek

cd. za chwilę ;-)

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Czw sty 31, 2008 9:48

:D
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw sty 31, 2008 9:54

Wiosną 2007 roku udało mi się też pomóc trikolorce Bercie, która przybłąkała mi się pod same drzwi domu :roll: . Na adopcję tej kotki ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu zdecydowała się moja własna mama, nie wyobrażająca sobie dotąd zwierząt w domu! ;-) .
Obrazek

Berta (obecnie Felka) też miała swój krótki wątek na miau.pl – na szczęście zachowały się w nim wszystkie fotki, więc kto ciekaw, może sobie pooglądać do woli tą wyjątkowo ładną dziewczynkę :D :
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=58 ... sc&start=0

Po Bercie przyszedł czas na burą Zapałkę, którą zabrałam z pewnego gospodarstwa w Dąbrowach i zawiozłam na sterylkę z pełnym przekonaniem, że kotka jest w ciąży :? .
Obrazek

Zapałeczka była drobniutką, zagłodzoną koteczką (jej właściciele karmili ją wyłącznie mlekiem :evil: ) i bałam się, że po prostu nie przeżyje ewentualnego porodu.
Kicia szukała domu 3 miesiące (forumowa Graszka pomagała jak mogła, tworząc banerek i prezentację slajdów) :
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=61 ... sc&start=0
Znalazła go na miejscu we Włoszczowie. Mam cały czas kontakt z jej panią .

Ostatnią szczęściarą, dla której udało mi się znaleźć dom w tamtym roku była malutka Malwinka pochodząca również od tych gospodarzy, którzy stosują u swych kotów wyłącznie dietę mleczną :roll: :

Obrazek

Malwinka szybko znalazła mądry, odpowiedzialny domek w Krakowie:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=68 ... sc&start=0


Kiedy już znalazłam domy wszystkim potrzebującym kocicom, które się do mnie „zwróciły o pomoc”, jesienią 2007 roku postanowiłam wreszcie zrobić porządek ze Sznyckiem. Nie mógł przecież całe życie być kotem firmowym. Uznałam, że nadszedł czas by go wreszcie udomowić :twisted:

cdn.

Joasia
Ostatnio edytowano Czw sty 31, 2008 15:25 przez JoasiaS, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Czw sty 31, 2008 10:12

I jeszcze maj 2007, pamiętasz? 8)
Obrazek

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sty 31, 2008 10:18

Tak Rustie, pamiętam. Dużo nerwów i łez mnie ta Sonia kosztowała - odebrałam ją głupiemu pijakowi i CUDEM w ciągu jednego dnia znalazłam dom :lol:

Obrazek

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Czw sty 31, 2008 11:28

:D


Się doczekałam.
Bez względu na wiek ;) takie rzeczy to lubię wspominać...
Myślę sobie, że w okolicach W. istnieje poczta pantoflowa,
którą sobie różne zwierza wieści zapodają.
A informacją priorytetową jest adres w/w Drukarni :twisted:


Sznycek się migał, migał, ale się nie wymigał.
Czas teraz na opis kastracyjnej historii...

gauka1

 
Posty: 2710
Od: Śro cze 28, 2006 21:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 01, 2008 9:47

Z zamiarem udomowienia Sznycka nosiłam się już od dłuższego czasu. Celowo czekałam na jesień, bo nauczona doświadczeniem, wiedziałam, że wraz z nastaniem chłodniejszych dni, mój kocur robi się wybitnie domowy (a właściwie biurowy ;-) ) i świat zewnętrzny przestaje go interesować – liczy się fotel i pełna micha. Liczyłam na to, iż w takim stanie ducha łatwiej będzie mu zaakceptować zamknięcie w czterech ścianach.
Decyzję przyspieszyło to, iż przypadkiem dowiedziałam się, że na pobliskim osiedlu kręci się szaleniec z wiatrówką, który strzela w koty :strach: . Nie miałam żadnej gwarancji, że Sznycek nie wybiera się tam na spacery!

22 września 2007 roku nasz firmowy kot stracił wreszcie pompony i zamieszkał w domu. Bardzo bałam się tego dokocenia. Obawiałam się zwłaszcza o relacje na linii Sznycek-Kropka :? . Przy każdych moich tymczasach Kropka reagowała fatalnie – nienawidziła obcych na swoim terenie. Chodziła wściekła, posikiwała po kątach, na wszelkie sposoby pokazywała nam i innym kotom jak bardzo jest niezadowolona. Po tym jak Zapałka w pewnym momencie musiała wrócić do Dąbrów i tam doczekać swojego domu, bo moje stado pod dowództwem Kropy po prostu ją zaszczuło, obiecałam sobie i Kropce, że już nigdy nie sprowadzę obcego kota do domu.
Przebywający dotąd przy drukarni Sznycek, też nie raz pokazał swój dominujący charakter. Przez ponad dwa lata wpuścił na swój teren tylko Rudą oraz Julkę z kociętami (tą ostatnią tolerował dopóki były z nią maluchy. Gdy zabrałam kocięta, by je oswoić, pogonił Julkę gdzie pieprz rośnie :? ).
Teraz nie miałam wyjścia - te moje dwa terytorialne i niepokorne typy po prostu musiały się dogadać! :roll:

Muszę przyznać, że nasze dokocenie składało się z samych pozytywnych zaskoczeń. Sznycek pierwsze dwa tygodnie właściwie przemieszkał na balkonie. Nie wiem dlaczego wybrał akurat to miejsce. Na balkonowym krześle czuł się najbezpieczniej:

Obrazek

Spędzałam z nim tam popołudniami dużo czasu – siedział mi na kolanach, przytulał się, mruczał, ale z zaproszenia do domu nie chciał skorzystać :roll: . Postanowiłam jednak, że spokojnie będziemy czekać na rozwój sytuacji. Znałam jego nie najłatwiejszy charakter i wiedziałam, że nie da mu się nic narzucić.
Kiedy wreszcie SAM zdecydował zawitać na pokojach, Kropa oczywiście spróbowała pokazać mu kto tu rządzi. Wystartowała do niego z warczeniem, a ja oniemiałam, widząc jak Sznycek jednym syknięciem osadził ją na miejscu. W tym momencie chyba raz na zawsze ustalili swoje relacje, bo odtąd nie doszło między nimi do jakiegoś poważnego starcia 8O .

Sznyc bezceremonialnie zajął łóżko w naszej sypialni, a pozostała trójka przez jakiś miesiąc nie odważyła się tam postawić łapy. Serce mnie bolało, kiedy wieczorami śpiąca do tej pory zawsze ze mną Milka, z wyrzutem w oczach, szła szukać sobie innego miejsca do snu. Kropka i Frodo również omijali nasze wspólne dotąd „legowisko” szerokim łukiem:

Obrazek

Nie ingerowałam jednak w kocie układy. I chyba dobrze, bo po miesiącu, ni z tego nie z owego Sznycek postanowił opuścić naszą sypialnię. Przypuszczam, że sypiający niespokojnie Michał zaczął mu w pewnym momencie przeszkadzać :twisted: . Rodzeństwo odzyskało swoje miejsce do spania.
Sznyc zajął sofę w pokoju dziennym i w zasadzie pozostaje tam do dziś, choć czasem (od wielkiego święta ;-) ) dla urozmaicenia przenosi się na pobliski fotel :lol: :

Obrazek

Nie posiadałam się z radości, kiedy w grudniu Kropka zdecydowała się uciąć sobie drzemkę tuż obok tatusia ;-) :

Obrazek
Obrazek

Milka nie może w to uwierzyć do dziś :lol: :

Obrazek


Niemniej fakt pozostaje faktem – DOKOCENIE POWIODŁO SIĘ :ok: . Spokojnie mogę teraz prowadzić wspólny wątek mojej czwórki mieszkającej wreszcie pod jednym dachem :D

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Pt lut 01, 2008 10:13

Ale super dokocenie. Zazdroszczę :oops: .
Moja Mijka z Rudym wogóle się dogadac nie mogą :( .

Zupełnie jak ja i TŻ. :lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt lut 01, 2008 10:39

Ja mam jeszcze takie:

Obrazek

(z tyłu, boku i z przodu, haha)


P.S.
Kropa ma chyba zwyczaj oswajania potworów przez beztroski sen obok.
Wiem coś o tym :twisted:

gauka1

 
Posty: 2710
Od: Śro cze 28, 2006 21:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 01, 2008 10:45

Sznyc to madry facio! :D
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt lut 01, 2008 11:31

Zazdraszczam pozytywnie pięknego stada 8)

I powtórzę, już nie wiem po kim, zdjęcia kotów w lesie - miód :D

Zelda łazi, ale w szelkach, na lince, nie wyobrażam sobie tak luzem, zawału bym dostała jak nic.
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Pt lut 01, 2008 12:46

Eee tam, MarciaMuu. A kto niedawno pisał tak:

MarciaMuuu pisze:Dzisiaj doszłam do wniosku, że Mia i Rudy potajemnie darzą się uczuciem :1luvu: . Oni tak naprawdę pod względem charakteru sa do siebie podobni. Stateczni, dojrzali, lubia mizianki i spokój. Już kilka razy dotknęli sie noskami 8O . Przed chwilą wrócilismy z Rudym od weta i Mijka zaraz jak Rudołak wyszedł, władowała się do nosidełka i teraz zwinięta w kłebek tam śpi 8O . A przecież koty nie lubia nosidełek. A jednak widocznie miły zapaszek - feromony itp :wink: .(...)
Kto się lubi ten się czubi. :D


W końcu się kotołaki dogadają :ok:


gauka1 pisze:Kropa ma chyba zwyczaj oswajania potworów przez beztroski sen obok.
Wiem coś o tym :twisted:


Miałaś wtedy dużo szczęścia, bo jak taki potwór ma np. chorą nogę, to Kropa od razu ją odgryza :twisted: :twisted: :twisted:


Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Pt lut 01, 2008 14:13

Ale oni ostatnio znów leją się po mordzie.

Wiem, wiem - jak stare dobre małżeństwo :lol: .

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 172 gości